|
nasz DOM www.netparafia.pl |
 |
SLOWO BOZE w naszym zyciu - Czytania - WTOREK - 5LISTOPADA 2013
ZoRo - 4 Listopad 2013, 21:09 Temat postu: Czytania - WTOREK - 5LISTOPADA 2013 Wtorek, 5 LISTOPADA 2013
(Rz 12,5-16a)
Wszyscy razem tworzymy jedno ciało w Chrystusie, a każdy z osobna jesteśmy nawzajem dla siebie członkami. Mamy zaś według udzielonej nam łaski różne dary: bądź dar proroctwa - [do stosowania] zgodnie z wiarą; bądź to urząd diakona - dla wykonywania czynności diakońskich; bądź urząd nauczyciela - dla wypełniania czynności nauczycielskich; bądź dar upominania - dla karcenia. Kto zajmuje się rozdawaniem, [niech to czyni] ze szczodrobliwością; kto jest przełożonym, [niech działa] z gorliwością; kto pełni uczynki miłosierdzia, [niech to czyni] ochoczo. Miłość niech będzie bez obłudy. Miejcie wstręt do złego, podążajcie za dobrem. W miłości braterskiej nawzajem bądźcie życzliwi. W okazywaniu czci jedni drugich wyprzedzajcie. Nie opuszczajcie się w gorliwości. Bądźcie płomiennego ducha. Pełnijcie służbę Panu. Weselcie się nadzieją. W ucisku bądźcie cierpliwi, w modlitwie - wytrwali. Zaradzajcie potrzebom świętych. Przestrzegajcie gościnności. Błogosławcie tych, którzy was prześladują. Błogosławcie, a nie złorzeczcie. Weselcie się z tymi, którzy się weselą. płaczcie z tymi, którzy płaczą. Bądźcie zgodni we wzajemnych uczuciach. Nie gońcie za wielkością, lecz niech was pociąga to, co pokorne.
(Ps 131,1-3)
REFREN: Strzeż duszy mojej w Twym pokoju, Panie.
Panie, moje serce się nie pyszni
i nie patrzą wyniośle moje oczy.
Nie dbam o rzeczy wielkie
ani o to, co przerasta me siły.
Lecz uspokoiłem i uciszyłem moją duszę.
Jak dziecko na łonie swej matki,
jak ciche dziecko jest we mnie moja dusza.
Izraelu, złóż nadzieję w Panu,
teraz i na wieki.
(Mt 11,28)
Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię.
(Łk 14,15-24)
Gdy Jezus siedział przy stole, jeden ze współbiesiadników rzekł do Niego: Szczęśliwy jest ten, kto będzie ucztował w królestwie Bożym. Jezus mu odpowiedział: Pewien człowiek wyprawił wielką ucztę i zaprosił wielu. Kiedy nadszedł czas uczty, posłał swego sługę, aby powiedział zaproszonym: Przyjdźcie, bo już wszystko jest gotowe. Wtedy zaczęli się wszyscy jednomyślnie wymawiać. Pierwszy kazał mu powiedzieć: Kupiłem pole, muszę wyjść, aby je obejrzeć; proszę cię, uważaj mnie za usprawiedliwionego. Drugi rzekł: Kupiłem pięć par wołów i idę je wypróbować; proszę cię, uważaj mnie za usprawiedliwionego. Jeszcze inny rzekł: Poślubiłem żonę i dlatego nie mogę przyjść. Sługa powrócił i oznajmił to swemu panu. Wtedy rozgniewany gospodarz nakazał słudze: Wyjdź co prędzej na ulice i zaułki miasta i wprowadź tu ubogich, ułomnych, niewidomych i chromych. Sługa oznajmił: Panie, stało się, jak rozkazałeś, a jeszcze jest miejsce. Na to pan rzekł do sługi: Wyjdź na drogi i między opłotki i zmuszaj do wejścia, aby mój dom był zapełniony. Albowiem powiadam wam: żaden z owych ludzi, którzy byli zaproszeni, nie skosztuje mojej uczty.
...........................................
www.mateusz.pl/czytania
ZoRo - 5 Listopad 2013, 04:18
....Bądźcie płomiennego ducha. Pełnijcie służbę Panu. Weselcie się nadzieją. W ucisku bądźcie cierpliwi, w modlitwie - wytrwali....
...Weselcie się z tymi, którzy się weselą. płaczcie z tymi, którzy płaczą. Bądźcie zgodni we wzajemnych uczuciach. Nie gońcie za wielkością, lecz niech was pociąga to, co pokorne.
.......................................................
(Mt 11,28)
Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię.
...............
...i dlatego nie mogę przyjść. Sługa powrócił i oznajmił to swemu panu. Wtedy rozgniewany gospodarz nakazał słudze: Wyjdź co prędzej na ulice i zaułki miasta i wprowadź tu ubogich, ułomnych, niewidomych i chromych. Sługa oznajmił: Panie, stało się, jak rozkazałeś, a jeszcze jest miejsce. Na to pan rzekł do sługi: Wyjdź na drogi i między opłotki i zmuszaj do wejścia, aby mój dom był zapełniony. Albowiem powiadam wam: żaden z owych ludzi, którzy byli zaproszeni, nie skosztuje mojej uczty.
.............................
Tu znajduję wytlumaczenie sensu cierpienia...Jezeli nie bede jedna z tzw. niepelnosprawnych (z woli Pana), prawdopodobnie nie przyjme zaproszenia na JEGO Uczte - w KRÓLESTWIE! Dziekuje ze mnie doswiadczyles, Boze...Dziekuje, ze przyszlam, utrudzona do Ciebie...dziekuje, ze mnie pokrzepiles...Umacniaj mnie w dalszej drodze, prosze...
Abuna Zygmunt - 5 Listopad 2013, 08:16
Istotnie Zosiu, wydaje mi sie , ze zauwazylas cos bardzo waznego, o czym w Kosciele sie mowi bardzo czesto mechanicznie, bez rozumienia wypowiadanych slow : wszyscy jestesmy grzeszni, dlatego wszyscy potrzebujemy milosierdzia Bozego. Bez uznania swojej grzesznosci, jestesmy w nieswiadomosci, bledzie, uporze wewnetrznym, ktory zamyka droge prawdziwemu nawroceniu.
Abuna Zygmunt - 5 Listopad 2013, 08:16
Mozna poboznie i bardzo teatralnie wzdychac i nic nie bedzie z tego wartosciowego zyciowo wynikac. Poboznym wzdychaniem mozna samego siebie oszukac, gdy przedmiot westchnien jest na odleglosc wyciagnietej reki, a ja wzdychaniem wymiguje sie od jego przyjecia, bo mam cos innego do „zobaczenia” albo do „wyprobowania”, czy jakies wzgledy osobiste mnie przed tym powstrzymuja.
Prawdziwej religijnosci potrzeba szczerosci i wolnosci . Znanym sposobem unikniecia oskarzenia jest przerzucenie ciezaru odpowiedzialnosci na drugiego. Bogu nie brakuje ani szczerosci ani determinacji, ani zaangazowania. To ja swoim falszywym wzdychaniem utrącam ziszczenie sie tego za czym placze falszywymi lzami faryzeusza. Efekt takiego postepowania jest ogromna strata i to podwojna, bo z jednej strony chodzi o zupelnie nieporownywalna wartosc Zbawienia, a z drugiej utrata dobrego mniemania o sobie samym, gdy sie okaze, ze moj spryt nie byl zadnym sprytem ale lenistwem i glupota.
Alina - 5 Listopad 2013, 11:06
...kupił pole, woły, ożenił się...buduje dom, pracuje do późna, sprząta, gotuje , pierze...martwi się i zabiega o wiele...
Jak wielka bywa przepaść pomiędzy tym co nam w życiu wydaje się ważne, czym wypełniamy swoje dni, miesiące i lata, a tym do czego nieustannie zaprasza i powołuje nas Pan. Oczywiście, że te wszystkie nasze codzienne działania i różnorakie aktywności są ważne, ale prawdziwy wymiar zyskują one dopiero wtedy gdy są one wykonywane w perspektywie wiary ,z myślą o budowaniu Bożego Królestwa. Same w sobie naprawdę niewiele znaczą, zajmują czas, wypełniają serce i myśli, zamykają nas na coś o wiele ważniejszego. Są niczym innym jak odrzuceniem zaproszenia do uczestnictwa w Jego Miłości.
ElzbietaS - 5 Listopad 2013, 11:17
Tez sie spostrzezeniem Zosi zachwycilam
„Jezeli nie bede jedna z tzw. niepelnosprawnych (z woli Pana), prawdopodobnie nie przyjme zaproszenia na JEGO Uczte - w KRÓLESTWIE!”
Dokladniej, jesli nie uznam, ze taka niepelnosprawna jestem.
Bo ze wszyscy jestesmy grzeszni , o tym pouczaja nas ostatnio kolejne czytania:
„W jakiej bowiem sprawie sądzisz drugiego, [w tej] sam na siebie wydajesz wyrok, bo ty czynisz to samo, co osądzasz.
„Bóg poddał wszystkich nieposłuszeństwu, aby wszystkim okazać swe miłosierdzie”
Ta niepelnosprawnosc z woli Pana jest moja szansa szukania ratunku u Boga, przyjecia zaproszenia.
Gorzej jesli uznam , ze nie ma we mnie winy, bede syta sama soba.
Ci dzisiaj zaproszeni nie byli glodni.
dbs - 5 Listopad 2013, 14:51
"Nie dbam o rzeczy wielkie
ani o to, co przerasta me siły."
Ale czy potrafię "uciszyć i uspokoić moją duszę"?
karino09 - 5 Listopad 2013, 22:58
Zastanawia mnie, dlaczego będąc na uczcie Jezus przytoczył przykład dotyczący uczty. Rozmawiając z współbiesiadnikami widział ich niezrozumienie sytuacji, w jakiej znaleźli się. Ignorancja wobec osób, relacji, otwartości pozwala snuć wyobrażenia teoretyczne i nie zauważać, że rozmowa o Bożym Królestwie toczy się w obecności Króla, który jest w zasięgu ręki, oczu, serca… Niewiedza, brak więzi, obojętność, obłuda może nawet nieuświadomiona, to wynik obrazu Boga noszonego w sobie jako namiastki, spoglądania ukradkiem na sprawy Boże, przed którymi mają pierwszeństwo codzienne obowiązki, kłopoty, zadania, przymusy, sprawy i sprawki.
Bycie z Jezusem to szczyt marzeń, niewyobrażalna sytuacja przekraczająca nasze rozumienie.
Często jednak oznaki religijności przesłaniają prawdziwe widzenie Boga.
Mechanizmy ludzkiego myślenia zawsze były i są podobne. Czy ludzie, których spotykamy na swojej drodze przyjmowani są przez nas ze zrozumieniem, życzliwością, radością, otwartością, po prostu sercem? Odpowiedź pozytywna nie narażałaby na błąd w rozpoznawaniu znaków bożych. Często sami nie jesteśmy świadomi, że mamy okazję uczestniczyć w ważnym wydarzeniu, które może odmienić nasze życie. Do tego jednak potrzebna jest głęboka refleksja nad obrazem Boga, który tkwi we mnie. Czy funkcjonuje w nas całościowo czy tylko postrzegany ukradkiem, fragmentaryczny. Mówiąc o obłudzie św. Paweł być może ma na myśli rozdźwięk naszych chęci, aspiracji, dążeń z podjęciem ryzyka wezwania Pana Boga, które pojawia się w momentach i sytuacjach wskazujących jak bardzo jesteśmy nieprzygotowani na nie. Mówimy a nie działamy, chcemy a nie korzystamy. Zamiast stanąć w prawdzie o sobie i swoich brakach wynajdujemy tysiące argumentów tworząc spokojne i pozornie bezpieczne usprawiedliwienie.
Jak połączyć tekst św. Pawła o tworzeniu prawdziwej wspólnoty z ewangeliczną ucztą? Radykalizm zalecany przez św. Pawła eliminuje obłudę uczty, która pozbawiona cech ewangelicznej wspólnoty obnaża ubóstwo zaproszonych gości.
|
|