|
nasz DOM www.netparafia.pl |
 |
MODLITWA w naszym DOMu - Zaproszenie
Abuna Zygmunt - 17 Marzec 2015, 13:45 Temat postu: Zaproszenie Dni spedzane w Chorwacji były upalne. Byliśmy tutaj na wakacjach. Rodzina u której mieszkaliśmy była bardzo goscinna. Zaprzyjaznili się z nami. Na moje imieniny – opowiadala Marysia – przynieśli bukiet ogrodowych kwiatow. Powiedzialam Markowi, ze wezniemy je do Medjogorie, gdzie się wybieraliśmy z krotka wizyta. Slyszelismy o tej miejscowości wiele razy. Przewaznie były to zachwyty, ze jest tam „tak pieknie” i ze sa tam , „takie wielkie tlumy pielgrzymow” i prawde mówiąc nie wiedziałam na ten temat nic wiecej. Tylko dlatego, ze Medjogorie było niedaleko, postanowiliśmy skorzystac z okazji i pojechac tam zanim wrocimy do Polski. Nasi gospodarze na wiesc o naszej wycieczce, dołożyli troche kwiatow, chcąc aby ich również reprezentowaly one u Matki Bozej.
Dojechalismy na miejsce prawie w poludnie. Upal był nie do zniesienia. Ustawilismy samochod w takim marnym cieniu, pod jakims rachitycznym drzewem i udaliśmy się na zwiedzanie. Zdziwilismy się, ze nie było tłumów ludzi. Bardzo nam to zreszta odpowiadalo, bo znaleźliśmy pare chwil na modlitwe w samotności i ciszy. Już prawie konczac nasza zwiedzanie spotkala nas przy sklepiku z pamiątkami jakas narwana Polka z Niemiec i wiedzac, ze jesteśmy pierwszy raz w Medjogorie a ona dziesiaty, troche nam poopowiadala jak to miejsce należy wizytowac. Nie mielismy czasu na korekte naszego zachowania i chcieliśmy się z nia pożegnać, ale ona nie ustępowała i twierdzila , ze na gore przemienienia – jeśli dobrze pamiętam nazwę - musimy koniecznie się udac. Nie było to daleko, ale upal był tak wielki i my tak zmeczeni, ze postanowiliśmy, mimo wszystko, wracac do domu, zostawiając odwiedziny gory „na nastepny raz”.
Wrocilismy do samochodu i wtedy przypomniałam sobie wraz z mezem, ze w bagażniku sa przeciez kwiaty dla Matki Boskiej. Minelo jednak dobrych kilka godziny jak tam się prażą, a wiec trzeba je wyciągnąć i wyrzucic. Nie ma co wiezc je z powrotem do domu. Oniemialam gdy otworzyłam bagażnik. To samo stalo się z moim mezem. Kwiaty były swieze, jakby dopiero zerwane i włożone do wazonu. Od razu zniknęły wszystkie wątpliwości. Zrozumialam i nawet nie zastanawialam się chwili, ze mam je wziąć i zanieść na gore, składając u stop Matki Boskiej. Było dla mnie jasne, ze to Ona nas tutaj do Medjogorie zaprosila.
W ten wielki upal, udalam się razem z mezem na szczyt gory, kamienistym podejściem. Trzymalam caly czas wazon z kwiatami przed soba. Trzeba było być bardzo ostrożną, bo idac po kamienistym zboczu gory ryzykowalo się potkniecie i upadek. Nie bylam w stanie w związku z tym obserwowac drogi, bo zasłaniał mi ja trzymany oburączduzy wazon kwiatow. Zupelnie nie wiem tego jak szlam i jak zaszlam na te gore, ale wiem jedno, ze ani razu się nie potknęłam i jak dotarlam na miejsce wcale nie bylam zmeczona. Mialam wrazenie, ze caly czas ktos mi towarzyszyl i podtrzymywal moje ramiona.
Bukiet złożyłam, tak jak tego pragnelam, u stop Maryi. Modlilam się i… skutki tej modlitwy poznalam dopiero pare miesięcy potem, kiedy nagle zauważyłam, ze w inny sposób ale Bog dal mi laske o która prosilam. Stalam się wolna i za to jestem Bogu bardzo wdzieczna. Tak bardzo dziekuje Maryi za jej zaproszenie nas do Medjogirie.
barmal - 17 Marzec 2015, 16:03
Dziękuję.
|
|