|
nasz DOM www.netparafia.pl |
 |
MODLITWA w naszym DOMu - Droga na Kriżevac
Abuna Zygmunt - 22 Maj 2015, 21:30 Temat postu: Droga na Kriżevac Droga krzyżowa w Medjugorie zaczyna się zaraz koło asfaltowej szosy , u podnóża góry KRYZAWAC i prowadzi aż na sam jej szczyt, chociaż właściwie tylko umownie można nazwać ją drogą, bo w rzeczywistości chodzi o bardzo kamienistą ścieżkę. Dla tych którzy szli po niej bez butów była ona przyczyną stałego zagrożenia równowagi . Trzeba było dopiero balansowania ciałem aby się przed nim uchronić, szczególnie wtedy , gdy bosą nogą stawało się na ostry kamień. Kto mógł ratował się laską albo kijem podróżnym. Południowy skwar sprawiał , że siódme poty biły na każdego pielgrzyma, zalewając mu twarz, w miarę jak język i podniebienie stawały się coraz bardziej suche. Przy każdej stacji było jakieś rozważanie, jakieś spontaniczne modlitwy, jakaś pieśń, albo przynajmniej jej refren. Przez cały czas wspinania się na Kriżevac towarzyszyła nam szczególnie podniosła, a zarazem bardzo swojska atmosfera , którą przypisywaliśmy nie tylko pięknej pogodzie i pięknej przyrodzie, ale szczególnej obecności Medjugorskiej Pani. Warto w tym miejscu zauważyć, ze Maryja była obecna, w formie artystycznego zapisu, na każdej z czternastu mosiężnych płaskorzeźb oznaczających kolejne stacje Drogi Krzyżowej.
I tak, zaraz na pierwszej stacji można było zobaczyć, że czuwała Ona razem z modlącym się Chrystusem, gdy natomiast trzej wybrani przez Niego apostołowie, aby Mu towarzyszyli w modlitewnym czuwaniu, spali. Przekonanie, ze to Jej czujna troska , była aniołem o którym mówi Ewangelia, iż umacniał Jezusa podczas duchowej agonii przeżywanej w Ogrójcu bierze się chyba właśnie stąd, że Maryja zawsze była obecna przy swoim Synu, zawsze Mu była pomocna, macierzynska, czuwajaca, począwszy od Zwiastowania, od Betlejem, poprzez wszystkie perypetie związane z ucieczką do Egiptu i tułaczką po tym obcym kraju. Dzieliła z Nim dzień po dniu, wszystkie lata ich prostego, nazaretańskiego życia i lata Jego publicznej działalności.
Stanowiła Ona krzepiący kontrast - o czym mówiła następna stacja - w stosunku do oskarżających Jezusa członków Sanchedrynu, powołujących przeciwko Niemu fałszywych świadków i podburzających tłum, aby żądał od Piłata uwolnienia kryminalisty, Barabasza, a skazania na na śmierć niewinnego Jezusa, który głosił oczekiwane przez nich Królestwo Boże i potwierdzał autentyczność swojego posłannictwa cudami uzdrowień. Maryja była Jego wsparciem, dodając Mu ducha spojrzeniem matczynej miłości i niewzruszonej wiary w miłosierdzie Boga. Towarzyszyła Jego drodze krzyżowej nie tylko uczuciem, ale i mocnym przekonaniem w Jego zbawcza misję, będąc żywym potwierdzeniem Jego Bożego Synostwa.
Miała Ona swój udział w misterium stopniowego ujawniania się bóstwa Chrystusa podczas Jego paschalnego przechodzenia przez krzyżową mękę . Doskonale przedstawiała to stacja mówiąca o pierwszym upadku Jezusa. Krzyż był ciężki, a Jezus wycieńczony torturami . Zahaczył stopą o kamień i runął na kamienną drogę. Pielgrzymi medytujący mękę Pańską dawali wyraz swojej pobożności całując mosiężną postać Chrystusa, albo dotykając się jej rękami . Stała się wówczas rzecz której nie przewidział artysta. Miejsce które było dotykane zostało nie tylko wypolerowane i lśniło jak lusterko, ale mosiądz z szarego przybrał kolor złoty. Szczególnie zaś dotyczyło to Jego cierniowej korony. W ten sposób, zupełnie bezwiednie, ujawniony został głębszy, teologiczny sens Chrystusowego cierpienia i to co miało zaćmiewać Jego boskość, to znaczy Jego męka, stopniowo zaczęła tę prawdę odkrywać. Wymowa duchowa tej stacji Drogi Krzyżowej nawet idzie jeszcze dalej, podążając za tropem złota i zdaje się mówić, że każde cierpienie człowieka, poprzez odniesienie do krzyża, zyskuje nowy, boski wymiar i staje się znakiem i zapowiedzią nowego życia. Świadczy o tym złoty nadgarstek rzymskiego żołnierza. Pielgrzymi bowiem, gładząc dłońmi postać Chrystusa, w sposób niezamierzony dotykali również znajdującej się w jej pobliżu reki żołnierza, która w związku z tym również przybrała ów złoty kolor i stała się znakiem jego wewnętrznej przemiany. Z oprawcy zaczął się stawać towarzyszem krzyżowej drogi Zbawiciela, nie zdając sobie nawet z początku z tego sprawy.
Scena spotkania Jezusa z Matką nie sprowadzała się bynajmniej tylko do ich wzajemnego spojrzenia sobie w oczy, ale istotny był w niej również dotyk. Jezus delikatnie głaszcze Matke po policzku, a Ona obejmuje Go ramieniem. Są to te same matczyne ramiona, które nosiły Go , gdy był niemowlęciem. Te same ramiona pracowaly dla Niego, składały się w modlitwie, były ciągłym, namacalnym dowodem na to, ze Ona zawsze i z całego serca jest z Jego misja, którą otrzymał od Ojca. Dlatego tez tak mocno wierzymy, ze wszystko co z Nią jest związane i od Niej pochodzi, prowadzi nas do Jezusa. Za sw. Janem Pawel II , możemy się Jej powierzyć i powiedzieć do Niej tak jak on : totus tuus Maria.
Jeśli zas chodzi o „pocieszanie płaczących niewiast”, jak się potocznie nazywa tę scenę , to trzeba powiedzieć, że chodzi w niej nie tyle o pocieszanie, ile o pouczenie. Mówi w niej Jezus, ze ludzkie współczucie nie powinno się kończyć na samych tylko uczuciach , ale należy im zawsze nadać konkretny kształt pomocy temu komu się współczuje. Tylko wtedy ludzkie miłosierdzie będzie zasługiwać na Bożą aprobatę i tylko wtedy będzie ono rzeczywistym udziałem w zbawczym misterium Chrystusa, gdy wyrażać będzie nie tylko wiarę, ale i ukonkretnioną działaniem miłość, tak jak Maryja. Więź z Nią jest prawdziwą szkolą życia.
Do tej właśnie szkoły należała święta Weronika, kobieta wrażliwego serca, która nie poprzestała na czczym tylko wylewaniu łez. Nie czekała też na oficjalne pozwolenia, nie dbała o pochwały, ani na to czy spadną na jej głowę gromy. Poszła po prostu za natchnieniem Boga, który jest Ojcem wszystkich ludzi. Wierzyła w Jego miłość i była odpowiedzialna wobec niej. Nie mogła znieść ogromu cierpienia które spadło na Jezusa, ale nie mogła tez znieść bierności patrzących się na Jego cierpienie ludzi. Przerwała pierścień bezradności i wygody. Uczyniła to na co ja było w tym momencie stać : wybiegła na przeciw Skazańca i otarła Mu twarz chustą, a On pozostał z nią w tym znaku i …z nami również. Łatwiej jest przyjąć cierpienie i łatwiej oczekiwać Zmartwychwstania mając taki znak.
Inaczej trochę miała się rzecz z Szymonem Cyrenejczykiem, który wracał z pola, był utrudzony i myśli miał czym innym zajęte aniżeli wykonywaniem dziel miłosierdzia. Chciał jak najśpieszniej dostać się do domu, odświeżyć sobie twarz, obmyć ręce i nogi, a potem zjeść wieczerze i udać się na spoczynek. Przymuszony do niesienia krzyża nie zdawał sobie zupełnie sprawy z tego w czym bierze udział. Nie znaczy to jednak , ze czyn kanczyl tylko posłuszeństwo wobec władzy, czy też uległość wobec żołnierskiej przemocy. Szymon uczestniczył w zbawczym „przejściu” Chrystusa, chociaż początkowo nie był tego świadomy. Mosiężna tablica Drogi Krzyżowej przedstawia Szymona niosącego krzyż, Jezus natomiast trzyma drewnianą tablicę w dłoniach, na której wypisane jest wielkimi literami : „Jezus Nazarenski król żydowski”. Szymon z Cyreny był pewnie potem dumny z tego, że stał się uczestnikiem zbawiennego przejścia Chrystusa przez krzyż.
Medytując trzeci upadek Jezusa, dochodzi się na ogół do wniosku, że w istocie chodzi również o upadek czwarty, piaty i wszystkie inne, które stają się powoli przyzwyczajeniem, nałogiem, zniewoleniem i nie ma już nadziei na jakąkolwiek zmianę tego stanu rzeczy. Dziwnym trafem, ale tak wlaśnie ta scena jest przedstawiona na metalowej tablicy: głowa Chrystusa pod krzyżem, spotyka się z głową człowieka który również tak nisko się upadł. Nie wiadomo co rzeźbiarz miał na myśli, umieszczając te dwie głowy blisko siebie. Może chodzilo mu o to aby powiedzieć, że pomimo wszystko, z każdego upadku można jednak powstać ? Sugeruje to wyraźnie mosiężny obraz , bo obie głowy błyszczą złotem, wypolerowane dłońmi pielgrzymów, którzy nabożnie pozdrawiali w ten sposób Jezusa.
Centralnym punktem całej Drogi Krzyżowej zdaje się być jednak scena odzierania Chrystusa z szat. Bardzo sugestywnie mówi o bólu ciała które skatowane i broczące krwią, zostało przykryte suknią, a teraz rany są znów rozdzierane i znów broczy z nich obficie krew. Towarzyszy temu ogromna tortura psychiczna, będąca sadystycznym uzupełnieniem tej pierwszej tortury, fizycznej. Scena ta to symbol krańcowego poniżenia człowieka, z którym mamy tak często i w tak wielkim wymiarze dzisiaj do czynienia. Bije w niej na alarm tragedia krzywdy ludzkiej. Jej prawdziwym autorem jest zły duch. Znów jednak i znacznie mocniej niż w poprzednich scenach, pojawia się światło bijące od postaci Chrystusa, znajdującego się w centrum i promieniującego złotem , jak słońce gdy jest w zenicie króluje nad światem. W tym blasku, wszystkie inne postaci wydobywają się z szarości i nabierają konkretnej , żywej treści. Wszystkie anioły w niebie i wszyscy święci na ziemi, cały wszechświat kreci się w harmonii stworzenia i harmonii odkupienia, wokół Zbawiciela. Odarcie z szat Jezusa staje się Jego objawieniem.
Dopełnieniem tej centralnej sceny jest ukrzyżowanie, zdjęcie z krzyża i złożenie do grobu ciała Chrystusa. Maryja je przyjęła, jak niemowlę w betlejemskiej stajni - z ta samą miłością i wiarą. Stojąca obok tablica Zmartwychwstania Pańskiego przypomina, ze chociaż nasza droga życiowa obfituje w krzyżowe stacje, dokonuje się przez nie stopniowe ujawnianie prawdy, ze jesteśmy Dziećmi Bożymi. Maryja jest tej prawdy Opiekunką i Matką.
Giga - 23 Maj 2015, 04:34
Ślicznie napisane.Prosto i blisko.Prawdziwie.
dbb - 25 Maj 2015, 00:09
Tak,Bog zaplac.
Giga - 26 Maj 2015, 11:51
Upadki Jezusa i Jego głowa bliska z głową człowieka ...ja widzę w tym symbolu także to że On nasze upadki, słabość natury ludzkiej rozumie bo jej doświadczył...upadający człowiek , którego Bóg rozumie może więc powstać Jego mocą
R. z DMM - 26 Maj 2015, 12:35
Już niedaleko od krzyża na górze Kriżevac jest kamień upamiętniający Slavka Barbaricia. Wielokrotnie widywałem go w okolicy medziugorskiego kościoła. Był kiedyś w Polsce, w Radio Maryja. W ostatnich latach mówił trochę po polsku podczas prowadzonych poprzez niego w Medziugoriu modlitw.
Tutaj m. in. filmik, na którym mamy widok upamiętniającego go kamienia:
http://medziugorje.blogsp...pad-2011-r.html
Znajdziemy tam też filmik ukazujący Mirjanę podczas jednej z wizji.
A tutaj:
https://www.facebook.com/...422218267904701
mamy 'fra Slavko e l'adorazione al Santissimo Sacramento' w medziugorskim kościele.
|
|