|
nasz DOM www.netparafia.pl |
 |
MODLITWA w naszym DOMu - Egzystencjalna pułapka
Abuna Zygmunt - 11 StyczeĹ 2016, 19:39 Temat postu: Egzystencjalna pułapka Egzystencjalna pułapka współczesnej kultury polega na postawieniu fałszywej diagnozy odnośnie duszy człowieka, według której człowiek jest istota radykalnie samotną, to znaczy, że taką jest właśnie jego ludzka natura. W związku z tym, tylko epizodycznie i tylko na krótki czas powstają więzi pomiędzy samotnymi monadami ludzkich osób, po czym się one rozpadają i każda posuwa się dalej zgodnie z jej życiową trajektorią. Przy czym uważa się, że nie należy zadawać zupełnie niewłaściwych pytań, czerpanych z innego zasobu kulturowego, w rodzaju: dlaczego tak się dzieje, podobnie jak nie ma sensu pytać dlaczego sito wody nie zatrzymuje, ale przez nie przecieka.
Nie można jednak zaprzeczyć faktu, że czasem dusza ludzka doświadcza niespodziewanego szoku. Czyjaś obecność staje się dla niej nagle nadspodziewanie ważna , tak ważna, że w żaden sposób nie można jej dłużej ignorować, chyba że chciałoby się zanegować przy tej okazji swoją własną duszę. Pojawia się wówczas w człowieku dziwny stan oczekiwania na spotkanie z tym konkretnym drugim człowiekiem, widzianym jako szansa wzajemnego związku który może dać życiu nową, bardzo pożądaną jakość. Przeczy to w oczywisty sposób filozofii o radykalnej samotności duszy ludzkiej, w sensie jej natury. Miłość wyraźnie sprzeciwia się temu rozumieniu. Miłość rozumiana inaczej aniżeli tylko formalna deklaracja , czy abstrakcyjna konstrukcja filozoficzna. Miłość jako siła , która działa w człowieku, modelując go od wewnątrz, mając jednocześnie wielki wpływ na to co dzieje się w naszym świecie zewnętrznym, wyciskając na nim swój twórczy kształt.
Co więcej , tylko miłość jest w stanie pokonać bezbożne credo, mówiące o tym, że Boga nie ma, czy też że Bóg jeśli jest to i tak Go nie ma, bo Go ten świat nie obchodzi. Skoro zaś Boga nie ma, to również nasza sytuacja w tym świecie bardzo się zmienia. Nie ma sensu zadawać sobie próżny trud i martwić się o drugiego człowieka. Posługując się miarą tą pragmatyzmu, widząc , że Boga nie ma, nie pozostaje nic innego człowiekowi, jak zając się sobą samym i to bez żadnych absolutnych odniesień. O wszystkim powinien decydować nasz egoistyczny interes. Rozsądek nakazuje bowiem tak się urządzić na świecie, jak nam obiektywnie istniejący świat na to pozwala . Stąd właśnie się bierze przekonanie, że wzorzec życia samotnego jest najbardziej adekwatny do naszej ludzkiej natury i do rzeczywistości , takiej jaka się ona nam faktycznie przedstawia. Strzec nam się jednak bacznie trzeba wszelkich szkodliwych iluzji, nie ulegając na przykład ułudzie wiary, której zwykle towarzyszy , będąca na jej usługach , ściśle do niej dopasowana moralność, która ogranicza i obezwładnia człowieka, wysysając z niego jego niezależną dusze i odbierając mu wolność osobistą. Stąd też bierze się ów prometejski postulat , aby człowieka stworzyć na nowo , uwalniając go od krępujących jego wolność przesądów , odziedziczonych po poprzednich pokoleniach. Biorąc pod uwagę fakt, że jego natura została zainfekowana
Rozumowanie to prowadzi do wniosku, że chcąc dać człowiekowi szansę szczęśliwego życia , należy mu oświadomić na czym to szczęście polega i dlatego , w pierwszym rzędzie trzeba go uwolnić od wszystkich fałszywych przesądów, odziedziczonych po poprzednich pokoleniach. Trzeba zatem dokonać operacji , która polega na modyfikacji natury człowieka, zainfekowanej religijnymi fantazjami i omamami .
Idąc za logiką tego laickiego myślenia, które parodiuje wiarę religijną , można dostrzec , że najskuteczniej się jej przeciwstawia miłość. Często się bowiem zdarza, że nawet osoby o mocnej konstrukcji psychicznej i solidnej formacji kulturowej, w którymś momencie tracą równowagę emocjonalną i dziwnym spazmem zupełnie irracjonalnego myślenia , biorą się za absurd budowania domu, wchodzenia w związki rodzinne i tworzenia układów opartych na przyjaźni.
Co robić z takimi ludźmi i jak my mamy się bronić przed wirusem który ich dusze zaatakował? Jak pozostać na tym świecie samotnymi monadami , krążącymi bez specjalnego celu, bez ideałów i bez etycznych wartościowań? Jak wieść żywot bezdusznych robotów, działających według programów, które demokratyczna władza ustaliła ? Prawda, że nie jest nam tęskno aby ten nienaturalny program realizować ?
Giga - 12 StyczeĹ 2016, 11:23
teoretycznie RACJA..ale subiektywne odczucie samotności dotyka bardzo wielu...Jezus znał je także.
Giga - 12 StyczeĹ 2016, 11:34
Poza tym co są warte słowa o miłości gdy jej brak praktycznie
R. z DMM - 12 StyczeĹ 2016, 12:30
''Skąd ten nastrój ponury przyszedł do cię, wesołka...'' - te, ciut zmienione, słowa z popularnej kiedyś piosenki nasunęły mi się po przeczytaniu.
No właśnie, skąd taki temat? (oo, działa shift!)
Piszę, mając na kolanach ciepłe puchate mruczące stworzonko.
Może tak i jest, że jesteśmy w istocie samotnikami, czyli osobami. Ale ja tego nie czuję. Wręcz przeciwnie. Zaraz powinna wrócić z pracy Rodzona.
Jesteśmy dziećmi, braćmi. Mamy Ojca. Więc On też chyba nie jest sam.
Z ludźmi jest tak, jak z jodłami w lesie, który ostatniego lata widzieliśmy idąc z Duszatyna do Jeziorek Duszatyńskich. Okazało się, że nie było tam do końca osobnych jodeł, wszystkie tworzyły jeden organizm przez to, że wszczepiły się w siebie wzajemnie korzeniami (przede wszystkim, znalazłem na to dowód), ale - znaleźliśmy taki przypadek - zdarza się, gałęziami.
dbs - 12 StyczeĹ 2016, 14:55
Czytając Ojca esej przyszła mi na myśl książka "Frankenstein".
Dzieło o miłości i samotności. Laickiej.
R. z DMM - 14 StyczeĹ 2016, 12:44
więc o jodłowspólnocie
Jadąc z Jam do Lublina przystanęliśmy na 2, może 3 dni w Zyndranowej. Tam naszła nas ochota na Bieszczady, konkretnie na słynne Jeziorka Duszatyńskie. Lato było syryjskie. Wyjechaliśmy rankiem, gdy słoneczko było już wysoko, żar z nieba się lał. Droga była pusta, więc zwalniając na odcinkach zaciemnionych przez drzewa i jadac normalnie odcinkami oświetlonymi, dojechaliśmy do ostatniej miejscowości przed Duszatynem. Tam, zasięgnąwszy informacji o jeziorkach i możliwości dalszej podróży autem, przeżywając piękne widoki i sytuację drogową, dotarliśmy do obiecanej karczmy w Duszatynie. Zaparkowaliśmy na w tym celu wykoszonej łączce i zapytawszy się na miejscu, którędy iść, ruszyliśmy pieszo na północ. Można było iść drogą leśnokamienistą albo scieżką w lesie równoległą do drogi. Wybraliśmy zacienioną ścieżkę. W pewnym miejscu zobaczyłem pieniek, a właściwie to miejsce po nim, po ściętym drzewie. Głównej części pieńka nie było, była po niej dziura, drewno dawno wygniło, ale zewnętrzna część pieńka istniała, była zdrowa, żywa, nabrzmiała, nasycona żywicą. Coś tę część utrzymywało najwyraźniej przy życiu, nadbudowywało ją. Sąsiednie jodły? Byłoby to możliwe, gdyby korzenie ze sobą łączyły się. Idąc dalej, znalazłem dowód. Otóż napotkaliśmy poteżną jodłę a przy niej drugą, mniejszą, młodszą. Obie żywe, zielone. Tylko że ta druga nie miała pnia od ziemi; jej pień zaczynał się ucięciem gdzieś na wysokości 2 m. Dolna część jej pnia została - zapewne przez pracownika leśnego - wycięta. Że tak było, świadczył pozostały u dołu pieniek. Pokazuję to Ani, a ona mówi, że owe wycięcie dolnej części pnia nastąpiło zapewne niedawno, więc odcięta od korzeni jodła nie zdążyła jeszcze uschnąć. Więc ja jej pokazuję, że pozostały pieniek na dole jest już mocno sczerniały i zaczyna gnić. A jodła odcięta trzyma się gałęziami jodły dużej. Gałęzie jej są wrośnięte w pień jodły dużej - niewykluczone, że było na odwrót, że gałęzie tej dużej wrosły w pień młodej, albo były wzajemne wrośnięcia. Tak więc jeśli drzewa mogą się wszczepić w siebie gałęziami i przekazywać sobie 'soki', to zapewne także korzeniami.
EwaH - 14 StyczeĹ 2016, 21:04
to już ekwilibrystyka jodłowana. Próbuję nadążyć za wyobrażeniem sobie realiów ale może nie trzeba, ważniejsza jest warstwa symboliczna czyli nawiązanie do tekstu Ojca.
barmal - 14 StyczeĹ 2016, 23:08
Przepiękne-gratuluję spostrzegawczości i dociekliwości.
dbb - 16 StyczeĹ 2016, 01:59
Często się bowiem zdarza, że nawet osoby o mocnej konstrukcji psychicznej i solidnej formacji kulturowej, w którymś momencie tracą równowagę emocjonalną i dziwnym spazmem zupełnie irracjonalnego myślenia , biorą się za absurd budowania domu, wchodzenia w związki rodzinne i tworzenia układów opartych na przyjaźni. /AZ/
Niestety...czesto...ale tak juz jest,ze irracjonalizm wpisany jest w nasze ludzkie dzialanie.
Osobiscie jestem za wspolnota, w ktorej jest jednak miejsce na samotnosc. Mysle tez,ze samotnosc daje szanse na glebsza milosc dla Boga, ludzi i siebie samego.
R. z DMM - 16 StyczeĹ 2016, 10:58
Dowcipne niewzięcie tego kontrowersyjnego zdania w cudzysłów przez Autora postu podpuszcza czytelni(-ka, -czkę), że tak właśnie twierdzi Autor :)
barmal - 16 StyczeĹ 2016, 14:54
Danusiu-jak mi to bliskie-co piszesz.
|
|