|
nasz DOM www.netparafia.pl |
 |
MODLITWA w naszym DOMu - Mit Pięknej Heleny
Abuna Zygmunt - 17 Lipiec 2016, 19:52 Temat postu: Mit Pięknej Heleny Once upon a time, czyli pewnego razu, a właściwie powinno byc tak: żyła sobie kiedyś, w dalekich antycznych czasach piękna Helena. Nikt by o jej pięknie jednak nie wiedział, gdyby nie dwóch konkurentów którzy się w niej kochali, a właściwie to chodziło o to, że jeden nie chciał aby kochał ją drugi. Ostro rywalizowali między sobą o jej piękno, które wcale nie było takie piękne, ale oni ciągle podbijali jego stawkę, rywalizując między sobą.
Jak tylko jeden otrzymał od niej uśmiech i dowiedział się o tym drugi, natychmiast słał do niej prezenty aby na jakąś piękną wzmiankę na swój temat móc u niej zasłużyc.
Na wieść o tak wielkiej damskiej niekonsekwencji, pierwszy się oburzył i zbudował dla niej zamek oraz zasadził przy nim piękne ogrody.
Drugi uznał to za osobistą obrazę i pohańbienie imienia pięknej Heleny, którego zdecydował się bronić. Wysłał zatem swoje sługi, aby wyciąć w pień wszystkie drzewa które tamten na złość mu posadził w ogrodzie i na dodatek jeszcze, kazał również zamek zburzyć.
Dla tego pierwszego był to oczywisty casus belli. Zorganizował zatem wyprawę wojenną w te pędy i ugodzil tego drugiego w samo serce honoru i jego męskiej dumy. Zabrał mu piękną Helenę, uwożąc ją do swego domu.
Oczywistą jest rzeczą, że jego rywal nie mógl znieść takiej zniewagi. Zmobilizował wojsko, zwerbował przyjaciół, złożył sowite ofiary swoim bożkom i rzucił sie do walki.
Zapalczywość walczących stron była tak wielka, że cała starożytność została wywrócona do góry nogami. Rozpoczęły się długie i uciążliwe wojny. Ginęli na bohaterowie w morderczych zapasach, a zwykli żołnierze padali gęsto jak drzewa w lesie podczas huraganu.
Wieszczom za to przybyło nowych tematów do opiewania w ich smutnych elegiach i śpiewnych poematach. Echo tych pieśni przez wieki i lata dotarło nad Wisłę i z nową siłą dzisiaj znów do nas przemawia, czarując nasze dusze legendą o pięknej Helenie i o wojnie która z tej przyczyny została wywołana.
Dzielimy sie zatem na dwa obozy i albo twierdzimy, że prezydent Obama kocha opozycję i powiedział do rządu polskiego kilka słów reprymendy, albo bronimy jego miłości do legalnej władzy i widzimy w tych samych słowach przyjazne przymrużenie oka i nawet coś więcej, bo zaproszenie do wspólnego działania na wypadek wojny.
Prezydent Obama pojechał do swojego kraju, bo ma u siebie dużo więcej problemów aniżeli polskie „liberum veto” , ale u nas wojna nadal będzie trwała. Bardowie z nowym animuszem będą śpiewać, a wojowie walczyć aby Trybunału Konstytucyjnego nie pokonal Smok Wawelski.
|
|