nasz DOM
www.netparafia.pl

MODLITWA w naszym DOMu - Oskarzanie Boga

Abuna Zygmunt - 5 Marzec 2014, 10:57
Temat postu: Oskarzanie Boga
KTOS KIEDYS NAPISAL DO MNIE :
(...) moja wytrzymałosć ,jesli chodzi o zło i cierpienie jest na granicy wytrzymalosci,jak czesto było w przeszłości..czy jest mozliwa radość przy takim wielkim cierpieniu świata?czy człowiek jest wtedy solidarny z człowiekiem,który w każdej sekundzie przezywa koszmar na ziemi..Piszac człowiek mam na mysli róznych ludzi..do pewnego momentu ja mówiłam,pisałam językiem,,egzaltowanej panienki"....teraz tego typu retoryka strasznie mnie drażni,irytuje..moze dlatego,ze chwilami jeszcze ją mam..ale nawet jesli ją mam to bardzo jej nie lubię..
O co chodzi w tej wierze w miłosć w tym strasznym swiecie
moje ,,nie" nie dotyczy tylko mojego losu..to jest sprzeciw wobec tego co dopuszcza Bóg..dlaczego milczy..dlaczego zachowuje się jak słaby,bezradny...dlaczego tak bardzo krzyżuje rozum i uczucia człowieka,karząc mu wierzyć jakby ktoś niespełna rozumu..jak sobie Ojciec z tym radzi bo ja nie wytrzymuję tego..Boże,nie dam rady

NINIEJSZYM ODPISUJE


Nie radze sobie, bo to sprawa ktora mnie przerasta, o czym wiem od czasow liceum , chyba klasy dziewiatej albo dziesiatej. Nikt sobie z tym nie moze poradzic, bo to nie jest ludzkie, ale ponad-ludzkie, czyli niestety... szatanskie. Czlowiek robi najwieksza przysluge szatanowi, gdy krzyzowanemu Bogu rzuca w twarz obelgi i oskarza Go o ozieblosc, lekcewazenie cierpienia i brak odpowiedzialnosci w jego obliczu. Kto tutaj jest oziebly? Kto tutaj dopelnia kielicha okrucienstwa?
Przed chwila modlilem sie z siostrami zakonnymi mowiac : "dla Jego bolesnej meki miej milosierdzie dla nas i dla calego swiata". On ma milosierdzie i nie o nie prosimy, jak gdyby Mu go brakowalo, ale modlimy sie o nie bo nam go brakuje i to najbardziej wtedy, gdy nieswiadomie stajemy przed Krzyzem w roli oskarzycieli Boga.
Nie znaczy to oczywiscie , ze cie potepiam za to, bo sam watpie w swoja "doskonalosc" i po prostu moge tak pisac, gdyz tak mocno nie cierpie jak ty, Niemniej, nie moge tego nie napisac, chyba z powodu milosierdzia ktore czuje w stosunku do katowanego na krzyzu Chrystusa. On jest katowany rowniez w cierpiacych ludziach, wlasnie dlatego , ze ich kocha. Wierze, ze milosierdzie Boga zwyciezy.

Giga - 5 Marzec 2014, 11:37

Ta osoba zwierzając się Ojcu bardzo cierpi..szuka pomocy..nie słyszałam by komukolwiek w takiej chwili pomogły pouczenia z góry,argumenty i osądzanie..myślę,że w takiej chwili może pomóc tylko miłość,która z pozycji ,,obok",,,razem"pochyli sie nad człowiekiem by go lepiej zrozumieć,wczuć się.może wtedy usłyszy sie ból Boga cierpiacego w tej osobie..bo teoretyczne argumenty zwykle osoby tak piszące dobrze znają..
Alina - 5 Marzec 2014, 11:42

Nie ma się co jednak łudzić- my jesteśmy strasznymi egoistami. Człowiek potrafił nawet ukrzyżować Jezusa, Który był nieskończoną Dobrocią i Miłością. Cierpienie jest tajemnicą, ale często to ono właśnie rozmiękcza i otwiera ludzkie serce. Ono też uczy nas wychodzić poza siebie, poza swoje własne potrzeby i kochać innych . Myśląc o tym jaki jest człowiek, jaka ja jestem- wydaje mi się, że rozumiem coś z sensu cierpienia. Obawiam się, że gdyby ten świat w którym żyjemy pozbawiony został całkowicie cierpienia, zabrakło by w nim też miłości.
Alina - 5 Marzec 2014, 11:48

Miłość to także - wskazanie drogi, Miłość to także pomoc w odejściu od myślenia, które zabija i niszczy - zamiast budować. Nieraz trzeba się od czegoś wyraźnie odciąć, żeby móc - iść dalej.
BJW - 5 Marzec 2014, 12:36

Niezależnie od tego czy myślimy o sprawcy czy ofiarze - zawsze w centrum jest człowiek. Jego wola, decyzja działanie lub brak.
Bóg nie jest "światowym policjantem" i pozwala nam doświadczać wszystkiego bo wie , że na końcu jest ON. Spotkanie, nagroda bycia z Nim powoduje, że to po drodze to doświadczenia. Dobre i złe ale jak mawiają ludzie Wschodu, nadmierna radość i nadmierny smutek - tak samo szkodzą.
Zawierzenie i zaufanie to jest ważne. zdajemy z mężem najtrudniejszy egzamin w życiu, pogodzenie się z tragicznym odejściem dziecka. Tu pytanie "dlaczego" szczególnie łatwo może wepchnąć człowieka w nurt myśli zmierzających w przeciwnym kierunku niż Bóg. życie to doświadczenie i szukanie Boga we wszystkich Jego przejawach. Zycie to obecność i uważność i prośbao łaskę przyjęcia wszystkich doświadczeń . To odwaga aby widzieć wszystkie jego kolory także te ciemne.
Najważniejsze to zmieniać siebie nie innych tak myślę..............chociaż jak słyszę o chorych dzieciach to wiem, że nic nie wiem. Wtedy kończy się moja logika zawierzenia.

Giga - 5 Marzec 2014, 14:27

Mnie dawno temu potracił samochód na przejsciu dla pieszych gdy szłam na msze sw.
Doznałam wstrzasnienia mózgu,licznych złamań,obrazeń..rodzicom powiedziano,ze jest zagrożenie zycia.Gdy obudziłam się w srodku nocy obolała,posiniaczona,podłączona do kroplówek z silnymi lekami przeciwbólowymi,zobaczyłam podłamana mamę,placzącego tate.Była mi DANA łaska,że powiedziałam tacie,,nie placz,wszystko jest w Bozych rękach..gdyby to nie było potrzebne,nie stało by się..On jest ze mną..cały okres bardzo trudny dane mi było przezyć w duchu ofiarowania Chrystusowi cierpienia i połączenia go z Jego cierpieniem i ofiarowania za wiele intencji.
Podobnie było mi dane przezyc poczatek strasznej,cięzkiej choroby,w której przechodzi się ogrom bólu...jednak wciąż stykam się z ludźmi bardzo cierpiacymi..słyszę.. chciałbym uwierzyć,nie mogę..inny:a moze to jest wymyslona historyjka ta o Chrystusie...
..nie moge tego przyjąc,bo gdyby moje dziecko tak cierpiało,ja nie pozwoliłabym..a kobieta,która wraz z nowotworem straciła nos i zycie dla niej to koszmar..a człowiek,który stracił twarz i ma czyjąs,doszytą..a dziecko,które nigdy nie doswadczyło Boga miłosci a było gwałcone przez ojca,który trzymał je w piwnicy i powołał do zycia dzieci..zyjace w piwnicy..czy taka dziewczyna jest w stanie tu na tym swiecie byc radosna?a ludzie w szpitalech psychiatrycznych?czy widział ,czy czuł ojciec to co oni..czy był np. przez tydzień z nimi..

Giga - 5 Marzec 2014, 14:41

czy ktokolwiek kto tego nie przeszedł ma prawo mówić twardo do człowieka cierpiacego, oceniac go,osądzać ,pouczac..to byłby jakiś koszmar gubiacy,jeszcze bardziej pograżajacy tych ludzi...a co to w ogóle znaczy miłosierdzie wobec człowieka..czy to nie pochylenie się,wysłuchanie dokładne,wczucie takie jakby samemu było się na ich miejscu..to gorące pragnienie przyniesienia im ulgi w cierpieniu najpierw modlitwa,ofiarą,czynem..nie samym formalnym słowem.Miłosierdzie to podanie ręki w wydobyciu człowieka z topieli..ale nie twarde słowa,filozofowanie..wymądrzanie się..bo doświadczenie miłosci Chrystusa takiej która by go porwała nie jest w zasięgu człowieka..to łaska,którą lepiej żeby ci madrzy,lepsi dla nich wypraszali
Alina - 5 Marzec 2014, 15:28

Giga, ale ta cierpiąca osoba oskarża też Boga, mimo że On Sam cierpiał i cierpi.Pewne rzeczy trzeba powiedzieć jasno i nazwać po imieniu.
Poza tym jestem bardzo sceptyczna w stosunku do takich deklaracji, że ktoś cierpi bardzo z powodu cierpienia na świecie.Na ogół cierpienie ludzkie ma dużo bardziej osobisty charakter
Warto tą przyczynę swojego cierpienia znaleźć, zobaczyć siebie po prostu w prawdzie.

JurekS - 5 Marzec 2014, 15:46

Myślę Gigo, że nie ma tu sytuacji, jak piszesz, oceniania,osądzania czy pouczania. Ja nauczyłem się widzieć, rozumieć (może jeszcze się uczę), że każdy ma miarę swojego Krzyża. Ale zawsze jest niebezpieczeństwo subiektywnej oceny jak ktoś sobie z tym krzyżem radzi i przykładania własnych rozwiązań, które sprawdziły się w naszym przypadku, a niekoniecznie muszą być skuteczne dla bliźniego. Czasami trzeba bardzo konkretnej fachowej wiedzy np. z psychologii, czy doświadczenie w kierownictwie duchowym, aby móc komuś skutecznie pomóc. I mogą być przypadki, że wcale nie od rzeczy będzie twarde stawianie sprawy.
Widzę, (w między czasie pojawił się wpis Aliny), że mnie ubiegła. Miałem też napisać, że tak naprawdę źródło naszego cierpienia jest w w nas, w naszej osobistej historii życia, którego jakby i dopełnienie, a niejednokrotnie usprawiedliwienie szukamy na zewnątrz.
Podoba mi się Twój entuzjazm wiary Alino. Ja tego doświadczyłem więc mogę zaświadczyć, że tu jest z kolei źródło uzdrowienia.

Alina - 5 Marzec 2014, 16:07

Jest jeszcze jedna sprawa, Giga. Wydaje mi się, że przynajmniej większość z nas odbiera pisane przez innych komentarze jakby dwutorowo. Z jednej strony rozumowo odczytuje i przyjmuje pisane słowa, a z drugiej strony odbiera zawarte w tekście /jej zdaniem/ przesłanie emocjonalne. Z tym odbiorem emocjonalnym trzeba jednak bardzo uważać, bo internet bywa bardzo mylący w tym względzie. Sama się na to złapałam wielokrotnie , konfrontując czyjąś wypowiedź z późniejszą rozmową. Ty jesteś bardzo wrażliwą osobą i ten emocjonalny odbiór wydaje mi się, że często u Ciebie bierze górę.
Wszyscy znamy Ojca Zygmunta i dobrze wiemy, że brak współczucia i empatii jest ostatnią rzeczą o jaką można by go podejrzewać. O pewnych rzeczach trzeba jednak mówić jasno, potrzeba też pewnego doświadczenia w tego typu rozmowach/ tak jak napisał Jurek/ jeśli mają one naprawdę pomóc, poprowadzić kogoś dalej. Wspólny płacz nad złem obecnym w świecie naprawdę niczego nie zmieni i nikomu nie pomoże.

Giga - 5 Marzec 2014, 17:32

no to klapa

płaczcie z tymi,którzy płaczą to pewnie jakaś przenośnia??

nie złamie trzciny nadłamanej,nie zgasi knotka tlejącego-pewnie też..?

Alina ,Ty masz siebie za miarę jakąs?jesli ciebie nie boli cierpienie innych,to i wszystkich?..np.u takiego Stachury było cierpienie wielkie z powodu bólu swiata..

ale czy to warto strzepić jezyk....

JurekS - 5 Marzec 2014, 19:32

No dobrze Giga, to porozmawiajmy o tej nadłamanej trzcinie i tlącym się knotku :)
Jeżeli nie złamie takiej trzciny to tylko po to, aby ją podnieść, umocnić. Jeżeli nie zagasi knotka o nikłym płomyku to tylko po to, aby rozpalić większy ogień. Widzę więc w tym z jednej strony współczującą obecność, a z drugiej podjęcie działania umożliwiającego podniesienie się z upadku.
Dalej u Izajasza czytamy:
On niezachwianie przyniesie Prawo.
Nie zniechęci się ani nie załamie,
aż utrwali Prawo na ziemi,

Wiem, że materia jest delikatna i można dużo szkody zrobić zarówno jedną jak i drugą postawą, ale zgadzam się z konkluzją Aliny, że wspólny płacz nad złem świata niczego nie zmieni i nikomu nie pomoże.
Czasami też, takie nadmierne identyfikowanie się z krzywdą dziejącą się w świecie i idące za tym poczucie bezsilności jest ucieczką od podjęcia radykalnych zmian w swoim życiu. Ale to tak naprawdę może rozeznać dobry kierownik duchowy. Ja to przerobiłem na sobie :)

barmal - 5 Marzec 2014, 19:42

Ja pragnę Gigo podziękować Ci za Twoje świadectwo-bardzo dziękuję!
Abuna Zygmunt - 5 Marzec 2014, 20:57

Nie mam zamiaru bronic siebie, by nie wygladalo na walke z toba Giga. Mialem ostatnio skondensowana dawke cierpienia w spotkaniach z roznymi osobami... Czesto obwinia sie za nie Pana Boga. Po prostu mi zal , ze czlowiek tak bolesnie rozmija sie z Tym ktory jest niewinny, ale i z soba samym tez sie rozmija. Ja wiem, ze Bog go rozumie takiego czlowieka, ale lepiej by bylo gdyby czlowiek rozumial Boga, bo wtedy lepiej pojalby i siebie.
Giga - 5 Marzec 2014, 22:15

to może lepiej kochać ludzi Ojcze zamiast pouczać..może przez miłosc Ojca poznają miłosc Boga?bo zapalczywe pouczenia wielu ludziom nic nie pomogą
Alina - 5 Marzec 2014, 22:27

Giga, przesadzasz i to zaczyna być bolesne. Zwłaszcza, że jest niesprawiedliwe.
A jeśli chodzi o pouczenia to ja sama poczułam się przez Ciebie pouczana kilkakrotnie. Wszyscy bez wyjątku musimy uważać na słowa, zwłaszcza w internecie bo tu szczególnie łatwo o nieporozumienie.

Atlantyda - 5 Marzec 2014, 23:06
Temat postu: przed dniem
Ja tymczasem, prosta kobieta, mam ułożone w głowie, że Bóg jest miłością. I że dał się za nas zabić. Mało kto w moim środowisku podziela moje podejście, większości wcale to nie obchodzi, nieliczni zaś zarzucają: "gdzie On był?!".
Czasem rozmawiam. Raczej nie.

Ułożone mam też w głowie, że człowiek jest wolny, ze WSZYSTKIMI tego konsekwencjami.
Również to, że choroby nie pochodzą od Boga - zaufałam swojemu autorytetowi.
Przyjęłam, że Bóg wtedy dopuszcza negatywne scenariusze (= nie wysłuchuje modlitw), gdy doświadczenie służy naszemu zbawieniu. To akurat najtrudniejsze, bo cuda jakby mają moc.

Ranią mnie pretensje do Boga, nawet gdy rozumiem, skąd zwątpienie. Niedługie doświadczenie mówi mi jednak, że te oskarżenia wynikają z oddalenia od Boga, z braku do Niego zaufania, z tego, że nie modlimy się zgodnie z Jego nauką.

Tak bez emocji tym razem, jak nie ja :-)

dbb - 5 Marzec 2014, 23:27

By nie bolalo nikogo, powtorze to co zostalo juz powyzej napisane przez Aline,ze cierpienie ma bardzo osobisty charakter. Cierpien jest tyle ile ludzi a kazde inne,chocby podobne. Z wspolcierpieniem roznie tez bywa i zalezy od naszej wiekszej lub mniejszej wrazliwosci (wierze, ze wszyscy ja maja),od sytuacji,okolicznosci i wagi cierpienia.
Inaczej znosze cierpienie swoich dzieci, inaczej znajomych czy przyjaciol.
Odczuwanie tez zmienia sie z dorastaniem do tego zagadnienia.
Kiedys np.wspolczulam tylko biednym, dzis tez bogatym wspolczuje bo oni tez cierpia z powodu swego pozadania.
Staram sie zrozumiec ciebie Giga,podobnie jak inni. Mysle jednak,ze pouczenia w cierpieniu sa autentyczna pomoca,nawet jesli zrazu wyzwalaja w cierpiacym bunt. To wlasnie budujace pouczenia ochraniaja tlacy sie knot i z pewnoscia sa lepsze od wspolnego wylewania lez.
Nie nasza ale Twoja wola Panie niech nam sie stanie, choc po ludzku licze na cos lepszego,lepszy los dla nas wszystkich.

BJW - 6 Marzec 2014, 05:55

Kochana Gigo, Kochani,
Bronimy pouczanych (w naszym odbiorze) a pouczamy.
Zaufanie, ono jest kluczowe. Ufam, ze Ojciec Zygmunt pisząc
cytowana odpowiedz -wiedział do kogo pisze. Często uczciwie
jest napisać nawet boleśnie niż podtrzymywać stan, w którym jest
nasz emailowy rozmówca .
Miałam najtrudniejsza rozmowę z rodzicami
ktorzy tez stracili dziecko - córkę . W rozpaczy ojciec odrzuca drugie żyjące -syna.
Mogłam skupić sie na wspólnym płaczu ale wybrałam spokojna, może okrutna
dla niego wersje, rozmowę o obowiązku miłości wobec żyjących . Wiem, ze
nie tego oczekiwal. Ale czy uczciwie wobec niego jest spełnić jego oczekiwania ?
Gdyby ktoś słuchał z boku pomyślał by, ze jestem okrutna i bez serca. Ale czy tak jest ?
Z Panem Bogiem
Beata

karino09 - 6 Marzec 2014, 13:33

W środę popielcową rozpoczęły się rekolekcje w Głogowie prowadzone przez o. Adama Szustaka. Bardzo polecam homilię i konferencję po mszy św., które dokładnie dotykają dyskutowanego tematu. Warto posłuchać....
http://msza.glogovia.pl/

Giga - 6 Marzec 2014, 22:26

Ponieważ dużo wypowiedzi skierowaliście do mnie,to jeszcze coś powiem.Najpierw dziękuję wszystkim za wypowiedz zgodne ze swoim sercem i ja je wszystkie szanuję..nie przeszkadza mi,że są odmienne od moich.Przeczytałam je uwaznie.Na pewno w oparciu o tekst,który przytoczył Ojciec mieliscie prawo wypowiedziec swoje.Akurat w tym przypadku jednak pozostane przy swoim zdaniu i mówie to szczerze jak przed Bogiem.
Tak sie składa,że osoba o której Ojciec pisze jest znana nie tylko Ojcu ale i mi.Z tym wyjatkiem ,że ja znam ją duzo dłuzej i duzo lepiej,natomiast Ojciec zna ją bardzo powierzchownie,nie miał nawet okazji głebiej z nią rozmawiac..było to dawno dawno temu .
Rozmowa trwała niedługo i tak krótkiim czasie nie da sie pokazac duszy,serca..wszystkiego.Wiem,ze osoba ta nie zna dobrze Ojca i wiele Mu nie powiedziała.
A ja wiem,że to człowiek bardzo oddany ludziom cierpiącym.Wybrała zawód by im słuzyc i tylko Pan Bóg wie ile dla Niego zrobiła w tych ludziach.Ona z nimi jest,jak matka,która kocha..i umie sie wczuwac jak matka,słuchac jak matka.A to co pisała to o bólu, wktóry się wczuwa dotyczy ludzi przy których jest.Ona zyje ofiarowniem cierpienia Bogu i modli sie ale ma wokół ludz bardzo cierpiacych,którzy na jej słowa o Chrystusie reagują watpieniem...,na słowa o oskarżniu Go reagują tak, ze wcale tego nie przyjmuja.W tym wypadku pouczenia nie pomogły i to dla niej wielki ból..na te pouczenia ludzie reagowali sprzeciwem.Nie każdemu pouczenia pomagają.To zależy od człowieka.Sa ludzie,którzy mówia ,,co ty wiesz..gdybys był na moim miejscu i tu zamykaja sie usta,bo jest to argument.Syty głodnego niekoniecznie rozumie.My dzis nie oskarzamy ale skąd wiemy,czy nie dotkna nas doswiadczenia pod wpływem których upadniemy jeszcze nizej.To chyba nie slogan,ze dzis swiat potrzebuje bardziej świadków niz nauczycieli?Ja np. nie dowierzam ludziom zbyt pewnym siebie w wierze.Kto dzis stoi,niech baczy,by nie upadł,gdy Bóg zechce Mu pokazac kim jest sam z siebie ,bez Jego łaski.
I jeszcze jedno ostatnio podczas adoraqcji Najswietszego Sakramentu ojciec prowadzacy prowadził modlitwe przebaczenia,także Bogu,ze nie pytajac człowieka o zgodę czasem dopuszcza juz na malenkie dziecko cierpienie ponad siły...i zdazają sie samobójstwa bo ludzie cierpią ponad siły.Myslę,że Bóg w swojej pokorze słucha modlitwy wybaczenia Mu z ogromnym zrozumieniem,jestem tego pewna.

Giga - 6 Marzec 2014, 22:46

A jesli chodzi o oskarżanie Boga..Gdy On wie wszystko a człowiek strzępy tylko..jesli buntuje sie przeciwko złu,którym jest cierpienie nie znajacych i watpiących w Chrystusa,jakby bezsensowne..ia to...kto jest w gorszej sytuacji..oskarzony Bóg czy zagubiony człowiek,nieszcześliwy?
Jak rozumiecie słowa,,nie płaczcie nade MNĄ"...oJCZE zYGMUNCIE?.Ja doswiadczyłam na filmie PASJA ,ze w swoim cierpieniu Jezus był pełen miłości i zupełnie nie skupiony na sobie,na obelgach,oskarzaniu..jego bólem bylo zagubienie tylu ludzi w ciemnosci tego swiata,zrozpaczonych,w beznadziei..ja mam doświadczenie ,że nie słowa pouczenia pomagaja watpiacym ale miłosc.Natomiast pouczenia,twardosci potrzebują pyszni,pewni siebie..wobec tych przekonanych o własnej sprawiedliwosci Jezus uzywa twardych słów..ale nie wobec grzeszników..
Dla trzcin nadłamanych jest delikatny,bardzo..

Alina - 7 Marzec 2014, 01:19

Giga, jest sporo rzeczy , które inaczej rozumiem niż Ty. Po tym jednak co napisałaś, nie mam już ochoty na przerzucanie się argumentami. Tym bardziej, że Ty nie poszukujesz argumentów, Ty pytasz, trochę tymi pytaniami prowokujesz ,ale w moim przekonaniu- nie oczekujesz żadnej słownej odpowiedzi.
Twoje wpisy są dla mnie jednym wielkim wołaniem o... Miłość.
Przytulam Cię po prostu. Byłaś dzisiaj przez cały dzień obecna w moich myślach i mojej modlitwie.

Giga - 7 Marzec 2014, 01:32

Masz racje Alinko..przytulenie to najlepsza rzecz jaka mogła mnie dzis spotkać.Ja tez Cie goraco przytulam.Tak,ja nie szukam argumentów.Widzimy jak widzimy.Najlepiej uszanować to u siebie nawzajem.Jestesmy prowadzeni przez Boga jak Jego dzieci,indywidualnie według naszej wrazliwosci,doswiadczenia,poznania Boga
Giga - 7 Marzec 2014, 01:41

Jeszcze dziękuję Ci Basiu,ze zobaczyłaś coś dobrego w moim pisaniu..świadectwo
Dorota Halasa - 7 Marzec 2014, 02:40

Gigo bardzo Ci jestem wdzieczna za te szczere slowa. Nie jestesmy w stanie pojac istoty cierpienia, ani tego jaki sens ma ono w zamyslach Boga. Nie wiemy dlaczego byly obozy koncentracyjne, dlaczego w Syrii ginie od kul tyle dzieci, dlaczego 500 mln dzieci jest codziennie glodnych, dlaczego setki tysiecy ludzie ginie dziennie z glodu. Oni na taki los nie zazluzyli, a my nie zasluzylismy niczym na swoj dobrobyt.

Zwatpienie jest czescia zycia czlowieka. W swoja misje watpil prorok Jeremiasz, zarzucal nawet Bogu po co go uczynil prorokiem, chwile silnego zwtapienia miala Matka Teresa, bo ona widziala nedze, choroby i nieszczescie. Zyla nimi na codzien, nie ogladala swiata przez rozowa szybke. Jezeli ktos jest blisko cierpienia, jezeli ktos je widzi i przezywa, to watpliwosci sa jego czescia.

Nie mamy prawa osadzac ani mierzyc milosci innego czlowieka do Boga siedzac w wygodnych fotelach i popijajac kawe przed ekranem internetu. Nie mamy pojecia co czuje matka, ktora slyszy huk bomb, jest samotna w obliczu zla i nie ma lekastw ani jedzenia dla swoich chorych dzieci.
Nie jestesmy w stanie pojac cudzego cierpienia, ani tego co czuje czlowiek, tak jak planu Bozego w stosunku do nas ludzi. Jest blogoslawiestwem jezeli ktos szczerze potrafi sie swoimi odczuciami podzielic, nie upiekszajac ich. Juz to jest pewna ulga. W tym okresie Wielkiego Postu ogarniam szczegolna modlitwa osoby cierpiace na rozne sposoby z prosba o Boze wstawiennictwo, o moc Ducha Swietego, o podanie bratniej reki.

BJW - 7 Marzec 2014, 07:44

Przepraszam, ale czegoś nie rozumiem,
Ojciec Zygmunt pisząc post rozpoczął z nami dialog o oskarżaniu Boga.
O pułapce jaka czyha na nas kiedy nasza wrażliwość i współczucie, współodczuwanie z drugim człowiekiem - może doprowadzić nas do oskarżania Boga a kto wie gdzie dalej.
Tymczasem skupiliśmy się na osobach a nie istocie i temacie postu.
Właśnie takie roztrząsanie czy Ojciec miał prawo i powinien tak odpowiedzieć - nie wspiera otwartej, pełnej szacunku rozmowy.
Zamiast szukać istoty sprawy - zastanawiać sie będziemy - jak zostaniemy ocenieni.
Czy słowa Ojca umniejszają wartość adresata (tki) ? Czy lekceważą jej wrażliwość ?
Czy przypadkiem nie wpadliśmy w pułapkę dyskutując o osobach a nie istocie zagadnienie?
Kiedy oskarżanie Boga doprowadzi nas do zwątpienia - nie zostanie nam nic - i przed tym nic ostrzegajmy się nawzajem.
Beata
Może warto wrócić spokojnie do pierwszego wpisu o. Zygmunta
może warto posłuchać zamieszczonej przez Anie ( Karino) http://msza.glogovia.pl/
Z Panem Bogiem

Niemniej, nie mogę tego nie napisać, chyba z powodu miłosierdzia które czuje w stosunku do katowanego na krzyżu Chrystusa. On jest katowany również w cierpiących ludziach, własnie dlatego , ze ich kocha. Wierze, ze miłosierdzie Boga zwycięży.(o.Zygmunt Kwiatkowski)

Alina - 7 Marzec 2014, 08:48

We wszystkim się zgadzam z Tobą, Beata. Tylko w moim przekonaniu, ta rozmowa przestała prowadzić nas dalej. Pogłębiała już tylko rozgoryczenie i ból. To jest dla mnie ten moment w który należy przestać.
BJW - 7 Marzec 2014, 08:55

Kochani ,
Zamiast podsumowania muzyka M.Lorenca i kobieta Nasza Matka,
Która nigdy nie zwatpila w Pana Boga, obym zawsze miała Jego
w sercu
Beata

http://m.youtube.com/watch?v=2y8ZnrNd7uE

Giga - 7 Marzec 2014, 18:16

Dorotko..dziękuje Ci ,ze dzieki Twojemu wpisowi poczulam się mniej sama.
własnie to nazywam spotkaniem serc osoby i osoby..bo to nie chodzi o poglądy to chodzi o wczucie się,zrozumienie..znaczy,że dokładnie wiesz co druga osoba mówi-nie ustami..ale całym soba-swoimi łzami,bezsennymi nocami,ciemnoscią zwątpienia-wcale nie chcianą!Samotnoscią.Udręczeniem.Pustką.Zagubieniem wszystkiego co sie liczy,czyli Boga.Piekłem zwątpienia.Pełna jestem wdziecznosci za Twoją tego typu OBECNOSĆ.
Goraco Cię przytulam..

Giga - 8 Marzec 2014, 06:07

człowiek Boga zmiażdzony piekłem zwątpienia
w które wtąciła go czysta milość
okarżony że oziębły
Bóg w nim oskarzony?
w oskarzonym człowieku
KTO jest oziębły
KOMU TYM RAZEM zabrakło SERCA

kto sadzi drugiego sądzi siebie
jak mówił Jezus

albo

wszystko co uczyniliscie jednemu z moich braci najmniejszych
mnieście uczynili

Dorota Halasa - 8 Marzec 2014, 12:31

Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co to znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników. (Mt 9:9-13)
dbs - 10 Marzec 2014, 11:52

Mały chłopiec chciał spotkać Boga. Wiedział, że to długa podróż do miejsca, gdzie mieszkał Bóg, więc spakował do plecaka torbę chipsów ziemniaczanych i lemoniadę i tak rozpoczął swoją podróż.
Kiedy przeszedł trzy przecznice od domu, spotkał starego człowieka siedzącego w parku i patrzącego na gołębie. Chłopiec usiadł obok niego i otworzył plecak. Już miał się napić lemoniady, kiedy zauważył, że stary człowiek wyglądał na głodnego, więc zaproponował mu kilka chipsów. Stary człowiek przyjął je z wdzięcznością i uśmiechnął się do niego. Jego uśmiech był tak piękny, że chłopiec chciał go zobaczyć jeszcze raz, więc zaproponował mu lemoniadę. Człowiek znowu uśmiechnął się do niego. Chłopiec był zachwycony! Siedzieli tam całe popołudnie jedząc i uśmiechając się do siebie, nie zamieniając jednak między sobą ani jednego słowa.
Kiedy nadszedł zmierzch, chłopiec poczuł się bardzo zmęczony, więc wstał, żeby wrócić do domu, ale ledwie odszedł kilka kroków, odwrócił się i pobiegł z powrotem do starego człowieka i uścisną go mocno. Stary człowiek odpowiedział mu najserdeczniejszym na świecie uśmiechem.
Gdy chwilę później chłopiec otworzył drzwi do swego domu, jego matka była zaskoczona wyglądem radości na twarzy synka. Zapytała go: "Co zrobiłeś dziś, że jesteś taki szczęśliwy?".
Chłopiec odpowiedział: "Byłem na lunchu z Bogiem". Zanim matka zdążyła odpowiedzieć, dodał: "Wiesz co? On ma najpiękniejszy uśmiech, jaki kiedykolwiek widziałem!" .
Tymczasem starzec, który również promieniował radością, wrócił do swojego domu. Jego syn był zaskoczony wyglądem pokoju na twarzy ojca i zapytał: "Tato, co robiłeś dzisiaj, że jesteś tak szczęśliwy?"
Ojciec odpowiedział: "Jadłem z Bogiem chipsy w parku ". Zanim jego syn odpowiedział, dodał: "Wiesz, on jest dużo młodszy, niż się spodziewałem".
***
Zbyt często lekceważymy potęgę dotyku, uśmiechu, dobre słowo, cierpliwego słuchacza, szczery i prawdziwy komplement, czy najmniejszy gest opiekuńczości! Wszystkie te czynniki zawierają w sobie wielki potencjał, aby przekształcić życie. Ludzie przychodzą do naszego życia z jakiegoś powodu, na jakiś czas lub na całe życie! Uściśnijcie wszystkich jednakowo!
Na lunch z Bogiem ... przynieście chipsy.
***
Bóg wciąż jest na tronie.
Być może teraz rysuje się przed Tobą trudny czas i trudne do pokonania przeszkody, ale Bóg jest gotów, aby Ci błogosławić w sposób, w który tylko On może. Zachowaj wiarę!
Modlitwa jest potężna. Jest jednym z najlepszych prezentów, jakie otrzymujemy w życiu. Nie ma kosztów, a nagród jest wiele. Módlmy się za siebie wzajemnie.
***
Boże, proszę Cię, pobłogosław moją rodzinę, krewnych, przyjaciół, kolegów, znajomych. Pokaż im nowe oblicze Twojej miłości i mocy. Duchu Święty, proszę Cię, abyś służył im wsparciem i pomocą. Tam, gdzie jest ból, daj im Twój pokój i miłosierdzie. Tam, gdzie jest zwątpienie, poprzez Twoją łaskę odnów zaufanie. Pobłogosław ich domy, rodziny, ich potknięcia i niedociągnięcia. W imię Jezusa Chrystusa.
Amen.

(zapożyczone z "Dzikiego Zachodu")

wiesia - 10 Marzec 2014, 14:43

Boże, proszę Cię, pobłogosław moją rodzinę, krewnych, przyjaciół, kolegów, znajomych. Pokaż im nowe oblicze Twojej miłości i mocy. Duchu Święty, proszę Cię, abyś służył im wsparciem i pomocą. Tam, gdzie jest ból, daj im Twój pokój i miłosierdzie. Tam, gdzie jest zwątpienie, poprzez Twoją łaskę odnów zaufanie. Pobłogosław ich domy, rodziny, ich potknięcia i niedociągnięcia. W imię Jezusa Chrystusa.
Amen.


Błogosławieństwo ma moc!!!


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group