nasz DOM
www.netparafia.pl

MODLITWA w naszym DOMu - Potrzeba wspolnoty

Abuna Zygmunt - 27 Kwiecień 2014, 23:45
Temat postu: Potrzeba wspolnoty
„Trwacie mocno w jednym duchu, jednym sercem walcząc wspólnie o wiarę w Ewangelię, i w niczym nie dajecie się zastraszyć przeciwnikom”.

Wspierajac sie wzajemnie w walce o wiare i dbajac o jednosc miedzy nami potrafimy sie obronic przed wszystkimi przeciwnikami. Podstawa tej jednosci jest poswiecenie swojego zycia Chrystusowi, jak sw. Pawel . Nadzieje zas pokladamy nie w sobie samych, ale w Duchu Chrystusa ktory nam zostal dany i w ktorym wzrastamy ku pelnej swietosci.

(J 12,26)
Kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa.

Abuna Zygmunt - 27 Kwiecień 2014, 23:46

Nie znamy „czasu i chwil”i nie musimy tego znac. O, ale otrzymalismy Ducha Swietego aby byc swiadkami Chrystusa „az po krance ziemi”, a otrzymac Ducha Swietego, to znaczy rowniez „otrzymac Jego moc”. Nie powinnismy zatem myslec o naszej misji w kategoriach tego co potrafimy i do czego jestesmy zdolni, ale raczej w kategoriach Bozego wybrania i misji ktora zostala nam przez Niego powierzona.

Czy jestem swiadkiem Chrystusa jako osoba? Czy jestesmy swiadkami Chrystusa jako wspolnota?

Alina - 28 Kwiecień 2014, 11:39

Wspólnota to duże słowo. Wspólnota to braterstwo, to służenie sobie nawzajem, to bycie razem. W budowanie wspólnoty trzeba się zaangażować, trzeba chcieć ją tworzyć, trzeba poświęcić jej siły i czas.Aby być naprawdę wspólnotą trzeba się spotkać, trzeba ze sobą porozmawiać, trzeba coś razem przeżyć...Czy zajrzenie na ta stronę i przeczytanie kilku komentarzy jest wystarczające, żeby tą wspólnotą się czuć, to ja nie wiem.
Czy jesteśmy świadkami Chrystusa jako wspólnota?
A czy jesteśmy w ogóle wspólnotą?

Abuna Zygmunt - 28 Kwiecień 2014, 17:00

Masz racje Alino, gdy sie przyjmie, ze jestes maksymalistka. Nie pisze , ze nia jestes, bo moze nie chcialabys byc tak widziana i tak nazwana. Pan Jezus , wedlug mnie , nie byl nim. Wczoraj dziekowalismy Bogu za Jego milosierdzie. Jest ono i tylko ono dla nas zbawienne. Milosc jest bardziej zobowiazujaca anizeli obowiazek a wdziecznosc wiecej ma wdzieku anizeli doskonalosc. Pan Jezus po wielkiej paschalnej kompromitacji uczniow zbieral ich po wszystkich zakatkach Palestyny i umowil sie z nimi na nowy poczatek, tak jak kiedys, w Galilei i do tego mowil o nich "moi bracia", a wypadaloby ich nazwac po imieniu, czyli jakims bardziej dosadnym okresleniem. Do niczego nie chce cie przekonywac, bo nie chce i nie mam ptrzeby nie szanowania twoich odczuc i sposobu patrzenia na wspolnote, tym bardziej, ze nie jestem przekonany, ze nie doszlibysmy do "zblizenia naszych stanowisk", jak to sie czesto mowi, gdyby troche wiecej ze soba porozmawiac .
ElzbietaS - 28 Kwiecień 2014, 17:08

Pisaliśmy, Ojcze, w tym samym czasie:

Przypomina mi sie fragment książki W. Poltawskiej o papieżu.
I jej pytanie: czy ważny jest różaniec odmawiany przy myślach nieswiadomie uciekających gdzie indziej.
Odpowiedz była: ważny .
W kontekście DOMu często przewagę bierze dom.
Ale mam swiadomosc , ze tu zamieszczone Czytania skupiają ludzi z którymi tworze wspólnotę, otwarta dla innych. I to mnie mobilizuje do świadczenia o Chrystusie właśnie w domu. Wiem,ze ciagle za mało .

barmal - 28 Kwiecień 2014, 18:05

A ja doświadczyłam NASZEJ WSPÓLNOTY w bardzo trudnym życiowym momencie i to trwa we mnie -jestem pełna wdzięczności. I nie ważne ,że nie wszystkich spotkałam osobiście-są mi bliscy.
EwaH - 28 Kwiecień 2014, 22:39

zależy jak na pojecie wspólnoty spojrzeć. Alina ma rację : ran sobie nie opatrujemy, ale czy w sensie duchowym nie robimy tego modląc się ? Ja mam większą więź z naszym Ojcem Zygmuntem niż proboszczem mojej parafii. Nie ma też w niej ( w parafii ) wspólnoty dla dorosłych, więc dla mnie DOM to jedyna wspólnota.
ZoRo - 28 Kwiecień 2014, 23:07

Zabolało mnie to,co powiedzialas tu, Alino...
Tylu Przyjaciól zyskalam poprzez DOM! Jestem wdzieczna za to Bogu, Abunie i Wam, Kochani DOMownicy i Goscie DOMu!

Ania-Damaszek - 28 Kwiecień 2014, 23:20

a ja sie ciesze ze mamy DOM, czuje ze jednak jestesmy Wspolnota,moze daleka od doskonalosci,podobnie jak Ewa H , bardziej czuje sie zwiazana z naszym Abuna i @parafianami niz moja sosnowiecka parafia....gdzie indziej wymienialibysmy poglady , uwagi miedzy Tokia a Lublinem, czy miedzy Damaszkiem a Warszawa, pamietajac o Szwajcarii i Skandynawi i innych zakatkach naszego swiata... wszystkich Domownikow serdecznie pozdrawiam Ania S
Dorota Halasa - 29 Kwiecień 2014, 05:06

Jezeli czujemy sie wspolnota to nia jestesmy i niech nas Opatrznosc Boza prowadzi od Tokio przez Damaszek, Aleppo po Lublin
JurekS - 29 Kwiecień 2014, 10:23

Nie odbieram wypowiedzi Aliny negatywnie. Pytanie, które postawiła na końcu odczytuję raczej jako wezwanie do podejmowania wysiłków na rzecz budowania wspólnoty.
Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne. Apostołowie z wielką mocą świadczyli o zmartwychwstaniu Pana Jezusa, a wszyscy oni mieli wielką łaskę. Nikt z nich nie cierpiał niedostatku, bo właściciele pól albo domów sprzedawali je i przynosili pieniądze [uzyskane] ze sprzedaży, i składali je u stóp Apostołów.
Jest to dla mnie ideał wspólnoty bo pełny w dwóch wymiarach: materialnym i duchowym. Zwróćcie uwagę na ten wymiar duchowy - "z wielką mocą" i "świadczyli" Dla mnie jest to bardzo ważny wyróżnik wspólnoty. To dobrze koreluje z pytaniem ojca: Czy jestem swiadkiem Chrystusa jako osoba? Czy jestesmy swiadkami Chrystusa jako wspolnota?
Piszecie tutaj, że nie czujecie wspólnoty ze swoją parafią. Dla mnie to zły znak. Bo widzę w tym niebezpieczeństwo ucieczki do DOMu przed wspólnotą, którą w moim przekonaniu powinniśmy tworzyć i o nią się troszczyć. Mówię o wspólnocie parafialnej.
Ojciec zadał dwa pytania. Na pierwsze myślę, że w takim czy innym stopniu wszyscy możemy sobie odpowiedzieć tak. Ale na drugie ja odpowiadam - Nie. I znowu wracam do Apostołów. Tak mówiąc naszym współczesnym językiem słuchacze zapewne mówili: "O, to ci od Jezusa" A więc identyfikowali ich jako wspólnotę, grupę.
Ale to, że jako wspólnota nie jesteśmy świadkami Chrystusa to jeszcze nie tragedia :). Wiele wspólnot boryka się z tym problemem. No i pytanie czy jest to w ogóle możliwe przy takiej konstrukcji wspólnoty?

R. z DMM - 29 Kwiecień 2014, 13:10

Ciekawe, ważne sprawy zostaly poruszone.
Zauważmy, jaki duży kontrast jest pomiędzy życiem owej pierwszej Chrześcijan wspólnoty a tym, co uslyszal czlowiek wydalony z rajskiego inkubatora: "W pocie czola będziesz zdobywal pożywienie..." Cóż, amber-gold nie może trwać w nieskończność przy skończonej liczbie ludzi na Ziemi. Zdobyte pieniądze zostaly zapewne przejedzone, po sielance nastąpila normalność i docenienie pracy rąk wlasnych.
Parafia - wspólnota, niewspólnota? Wspólnotami bardziej wydają się być grupy religijne zwykle określane mianem "wspólnota". Także tzw. sekty; te może nawet bardziej. Czy o takie twory ma chodzić? Kiedyś uslyszalem określenie "wyżywanie się w sektach" - bylo wrzucone do jednego worka z narkomanią i innymi niedobrymi rzeczami. Ja tu nic nie twierdzę "na pewno", bo nie wiem.
Znalazlem o "wyżywaniu się w sektach":
http://e-civitas.pl/sekty...-jana-pawla-ii/
Przydalby się wywód na temat: "Czlowiek w spoleczności w nauczaniu Kościola".

ZoRo - 29 Kwiecień 2014, 16:58
Temat postu: ...w miejsce myślnika...
Lektura

listem jest wszystko
jest nim przecinek
potrzebny do właściwego uchwycenia sensu zdania
kropka
dla usłyszenia tego co powinno się wiedzieć i rozumieć
budzący świadomość znak zapytania
i wykrzyknik – potrzebny do zwrócenia uwagi na tego
kto ten znak pisarski stosuje


My

wieczornymi cieniami malowany pokój
w pokoju siedzą zaproszeni goście
nie goście – znajomi
nie znajomi – my - sami
drzwi naszego pokoju
są szeroko otwarte na ogród
w ogrodzie drzewa owocowe - całe białe
w progu
ze spuszczoną głową
przysiadła cicho
jabłoń naszego milczenia
która od paru sezonów
przestała zakwitać


Wiersze O.Zygmunta Kwiatkowskiego

Giga - 29 Kwiecień 2014, 19:50

Bog JEST FUNDAMENTEM,bo gdzie dwóch lub trzech .....w moje imie tam JA JESTEM posrod nich...a On pragnie bysmy sie tak milowali jak On nas.Do nas nalezy otwartosc i odpowiedź kazdego dnia...no i jesli Pan domu nie zbuuduje...JEGO MOC
Alina - 29 Kwiecień 2014, 21:33

Aż miło spojrzeć na to, jaki odzew wywołało moje pytanie.
Nie uważam zresztą, żeby było obraźliwe i nie było zadane po to, aby ktoś tutaj poczuł się urażony. Pytanie ma zawsze to do siebie, że domaga się poszukania w sobie odpowiedzi. Warto to zrobić, bo wtedy można sobie coś nowego uświadomić, czegoś nowego , także o sobie, się dowiedzieć. Poza tym , jeśli tej odpowiedzi poszukuje się wspólnie, to można również dowiedzieć się czegoś o sobie nawzajem. A to chyba w budowaniu wspólnoty ma jakieś znaczenie, czy też tylko tak mi się wydaje?

Doceniam wyznanie barmal i kilku innych osób o roli tej wspólnoty w ich życiu i to ma decydującą wartość. Poza tym, to, że każdy tutaj czuje wspólnotę z o. Zygmuntem i że na ogół jest ona większa niż ze swoim proboszczem - to ja nie wątpię. Bardziej chodziło mi o to, czy czujemy /czujecie ?/wspólnotę pomiędzy sobą. I zgodzę się z Dorotą- jeśli czujecie wspólnotę- to pewnie nią jesteście, ja czuję nie bardzo- i pewnie - nie bardzo jestem. Każdy z nas ma więc inne odczucia i inne potrzeby. Ja potrzebuje spotkania w realu, potrzebuję pobycia razem, poza przestrzenią wirtualną. Jeśli to jest maksymalizm- jestem maksymalistką, zresztą niespecjalnie przeszkadza mi to- kto jak mnie określa. Czy jest w tym dążenie do doskonałości? poniekąd , w końcu wszyscy po trosze do niej dążymy i nie ma co przeciwstawiać jej poczucia wdzięczności.Nie wierzę w wirtualne wspólnoty, nie umiem i nie mam ochoty publicznie wylewać swoich uczuć i publicznie oczekiwać otarcia łez. Żeby z kimś poczuć jedność muszę go zobaczyć, dotknąć i spojrzeć mu w oczy. Mam wiec taki charakter jaki mam i być może to on właśnie nie pozwala poczuć mi się tutaj taj jak w prawdziwej wspólnocie. Po prostu- trudno.Przykład z apostołami-w ogóle mnie nie przekonuje. Oni akurat całkiem sporo czasu spędzili razem, dobrze się znali i to, że się rozproszyli po śmierci Jezusa wcale nie zmieniło faktu, że byli wspólnotą. A to czy jesteśmy świadkami jako wspólnota ? Oczywiście, że nie ! A jak właściwie mielibyśmy nimi być? I tutaj akurat zgadzam się z Jurkiem. Z drugiej strony , wydaje mi się, że są możliwości i jest potencjał do zbudowania silniejszej wspólnoty.Zbliżają się wakacje, wszystko zależy od priorytetów, trzeba by tylko chcieć...

Giga - 29 Kwiecień 2014, 22:03

dla mnie też ważne są spotkania w realu..ale i tak już staliście mi sie bliscy
Abuna Zygmunt - 30 Kwiecień 2014, 03:11

Widzialem tyle "realnych" wspolnot ktorych czlonkowie calkiem realnie sie torturowali albo byli dla siebie smiertelnie oschli, bo .... brakowalo "wirtualnych" wiezi, tych slownych, ulotnych, tych spojrzeniowych tylko, milczacych jak jablon z Zosi wiersza... Rzecz w tym, ze kazdy rodzaj komunikacji jest wazny: "real" nie jest pelny bez "wirtualnosci" i vice versa, gdyz taki jest po prostu czlowiek. Zdaje sie , ze ma to rowniez odniesienie do naszej wiary w Pana Boga, ktory jest czesto tak malo "realny", ze Jego "wirtualnosc" wielu ludzi nie przekonuje i im nie odpowiada.
Wiem, wiem, ze co to znaczy "wirtualnosc" a co "real"... Dobrze, ze o tym mowimy, ze jakos w ten sposob sie urealnia nasza wirtualnosc, bo wbrew temu co mowisz Alino o tym, ze nie umiesz ujawniac swoich uczuc w wirtualnej przestrzeni ja czuje je calkiem wyraznie i nie moge powiedziec, ze brak ci zaangazowania emocjonalnego kiedy z nami rozmawiasz, a to sa calkiem realne wiezi, ktore budza calkiem realne emocje i prowokuja calkiem realne watki w moim mysleniu. Ma to niewatpliwy wplyw na mnie, rowniez na moje dzialanie.
Oczywiscie, tak jak juz powiedzialem, do niczego nikogo nie przekonuje, bo i co z tego, ze ktos powiedzialby : tak, to jest wspolnota, albo tej wspolnotowosci zaprzeczyl? Jaki sens mialoby na przyklad w tym wzgledzie demokratyczne glosowanie? Formalnie mielibysmy prawo nazywac sie wspolnota? Co to by dalo? Nie chodzi zatem o glosowanie, nie chodzi o przekonywanie, chodzi o nasze wzajemne odniesienie do siebie, czyli jak pisala Alina o to, ze nasza rozmowa odkrywa przede mna mnie samego, pozwala spotkac sie z innymi, poczuc sie z tym drugim mniej lub bardziej komfortowo, zadac sobie i zadac innym pytania, szukac odpowiedzi w odpowiedziach innych, w ich watpliwosciach i pewnosciach, w tym co znalezli, zdobyli ....KIM SA I KIM CHCIELIBY BYC.

JurekS - 30 Kwiecień 2014, 13:42

Tak sobie pomyślałem, że może warto to zamieścić w tym temacie? Wszak o ten pokarm było dużo zabiegania. Takie perełki czasem podrzucają mi moi znajomi na FB

SŁUCHANIE WEWNĘTRZNE

„Mów, Panie! Bo sługa Twój słucha” (1 Sm 3, 10)

Sobór Watykański II mówiąc o doniosłości słowa Bożego jako pokarmu dla życia duchowego zaznacza: „Czytaniu Pisma świętego powinna towarzyszyć modlitwa, by stało się ono rozmową między Bogiem a człowiekiem. Gdyż do Niego przemawiamy, gdy się modlimy, a Jego słuchamy, gdy czytamy boskie wypowiedzi” (KO 25). Czytanie nadaje kierunek, stanowi punkt wyjścia dla wewnętrznej rozmowy: słowo pisane staje się wówczas żywym słowem, którym Bóg oświeca wnętrze duszy skupionej, pozwalając jej zrozumieć jego znaczenie i zastosowanie praktyczne w życiu codziennym. W ten sposób modlący się od czytania przechodzi do postawy Marii z Betanii, „która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie (Łk 10, 39). Bezcenne słuchanie, które Jezus określił jako „jedno, którego tylko potrzeba... jako najlepszą cząstkę” (tamże 42), chcąc powiedzieć, że więcej warta godzina spędzona na słuchaniu słów życia wiecznego niż tysiące zajęć zewnętrznych. Takie słuchanie samorzutnie przeradza się w modlitwę, która jest odpowiedzią wierzącego na słowo i światło Pana: jest przylgnięciem, przyjęciem, zdaniem się, zrywem miłości ku Bogu, nowym zapałem w Jego służbie, dobrym postanowieniem, dziękczynieniem. Pismo święte, a w szczególności Ewangelia, teksty mszału i brewiarza podają najpiękniejsze i skuteczne tematy do rozmyślania, właśnie dlatego, że są słowem Boga i słowem Kościoła. Sobór zwracając się do zakonników mówi: „Niech codziennie mają pod ręką Pismo święte, aby przez czytanie i rozważanie ksiąg Bożych nabyli wzniosłego poznania Jezusa Chrystusa” (Flp 3, 8) (DZ 6); klerykom poleca, „aby objawione słowo Boże rozumieli coraz lepiej, posiedli [je] przez rozmyślanie” (DFK 4); nie inaczej zwraca się do laików twierdząc, że „tylko... przez rozważanie słowa Bożego” (DA 4) naucza się szukać i poznawać Pana w każdej okoliczności życia. Celem rozmyślania jest lepsze poznanie Boga, aby goręcej Go umiłować lub, jak mówi w. Jan od Krzyża, „zdobyć jakieś poznanie i trochę Boga” (Dr. 11, 14, 2).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosyŻyć Bogiem, t. I, 463

Abuna Zygmunt - 30 Kwiecień 2014, 16:35

Zdaje sie , ze aluzjami sie poslugujesz Jurku. Mozna i tak, tylko dlaczego ?
Ania-Damaszek - 30 Kwiecień 2014, 17:12

coz by tu dodac ...poprostu jestesmy wspolnota wirtulana, wspolnota XXi wieku, wiadomo ze inaczej pisze sie do przyjaciol , ktorymi wiaza nas wspominienia z dziecinstwa, wspomnienia szkolne, wspomnienia rodzinne, wakacyjnych wyjazdow- inaczej sie rozmawia na spotkaniach w ,, realu,, -szczegolnie tych czestych, gdzie kazdy kazdego rozumie wpol slowa, wystarczy jedno spojrzenie, gest, grymas twarzy i wszytsko jasne - my jestesmy inna wspolnota, w duzej mierze skupiona wokol Ojca Zygmunta, wokol jego przyjaciol z czasow poslugi w Polsce i Syrii- ci ktorzy czuja sie potrzebe czestych kontaktow pisza czesto , zagladaja czesto, inni rzadziej, okresowo - kazdy wg.wlasnych potrzeb, czesc osob z roznych wzgledow nie odzywa sie wcale - jak w kazdej wspolnocie jedni odchodza, jedni przychodza ...kontaktow w realu nie zastapia na pewno interenowe wpisy ale i one czesto maja spora wartosc, czesto przewijaja sie osobiste watki -wiadomo , nikt nie wchodzi zbyt gleboko w osobiste sprawy ... w naszym Domu pokoi wiele - mozna tu znalesc i spokoj , i modlitwe, i czytania, i poezje, i wiesci ze swiata... w sumie nie wiem czego by jeszcze wymagac od wsponoty wirtualnej - na pewno by mozliwosc spotkan w realu pojawiala sie czesciej... zbliza sie sezon wakacyjny -moze to jakies wyzwanie dla nas...wroci Ojciec Zygmunt moze pomyslimy o jakims spotkaniu , w miejscu gdzie bylby latwy dojazd dla wiekszosci naszych @parafian-serdecznie pozdrawiam wszystkich naszych Domownikow
Giga - 1 Maj 2014, 15:51

Mnie sie podoba artykul zameszczony przez Jurka w tym temacie,bo sluchania Boga i czlowieka wciaz moźemy sie uczyc..czlowiek nie mowi tylko slowami ale miedzy wierszami,przenosniami itd. Moze dobrze jest zapytac jak ktos rozumie to co napisal,po co,w jakim kontekscie..czasem dojscie do sedna inaczej umiejscawia to o co naprawdę chodzi?
Giga - 1 Maj 2014, 16:04

Cały czas sie ucze własnie tego ,to naprawde nie jest latwe zobaczyc drugiego czlowieka tak jak Bog go widzi.Mimo ze sporo wiem na ten temat bo skonczylam m.inn.mediacje oswiatowa i sadowa i to moja pasja-
dalej popelniam błędy

JurekS - 1 Maj 2014, 19:31

Trochę wywołany przez ojca i Gigę :)
Rzeczywiście jak przeczytałem ten tekst, który podrzuciła mi moja znajoma bardzo mi się spodobał i pojawiło się we mnie skojarzenie, że wokół Słowa można budować wspólnotę. Przy założeniu, że osoby tworzące wspólnotę będą się tym Słowem karmiły. I jest to jakiś kierunek na wspólnotę nazwijmy typu "wirtualnego"
Piszesz Alino: nie umiem i nie mam ochoty publicznie wylewać swoich uczuć Daj Boże, żeby wszyscy potrafili tak wylewać samego siebie jak Ty to czynisz pisząc jak działa Słowo Boże w twoim życiu :)
I w kontekście tego mam wrażenie, że ojciec tak odczytał to moje wstawienie tego tekstu jako dygresja, że zbyt mało karmimy się Słowem Bożym. Nie mówię nie :)
ALE. Nie widzę problemu jeżeli wspólnota będzie się budowała wokół innych spraw, np wokół potrzeby bycia wysłuchanym, może jak pisze Alina "przytulonym", wokół dzielenia się radością codziennego dnia. Tylko czy będziemy jako wspólnota świadkami Chrystusa, wracając do pytania ojca?

barmal - 1 Maj 2014, 20:50

Będziemy? Mam dziwne przekonanie,że jesteśmy.
JurekS - 1 Maj 2014, 21:10

Basiu tu nie chodzi o to czy Ty czy ja jesteśmy świadkami Chrystusa bo to dla mnie oczywiste. Ale bycie świadkiem jako wspólnota to już wyższa szkoła jazdy. Bo ta wspólnota musi pójść do świata, żeby rzeczywiście być w nim świadkiem. Musi być rozpoznawana przez świat jako swego rodzaju organizm działający wspólnie na rzecz Chrystusa. Np. gdybyśmy jako DOM zorganizowali rekolekcje, albo zaczęli ewangelizację w jakimś środowisku. Powiem Ci, że to nie jest takie proste bo my jako WŻCh borykamy się z tym od początku.
dbb - 1 Maj 2014, 22:00

Sporo juz czasu trwam w tej naszej DOMowej wspolnocie.Sporo tez osob poznalam w realu w Aleppo.Choc czas przeslonil mi oblicza wielu i inne tez mam czesto odczucia co do zamieszczanych wpisow...czuje sie tutaj wspolnotowo. Najbardziej sobie cenie w niej dyskretna zyczliwosc modlitewna,ktora sama obdarzam was wszystkich.
Przyznaje,ze spotkalo mnie tutaj tez "trude"i nie pozwolilo zasnac,bo w sercu zgrzytalo. W ktorym jednak domu jest ciagle sielanka? Ile ludzi tyle zdan,tyle odmiennych odczuc.Czasem trzeba sie poboksowac by nabrac glebszego oddechu i nie przysiasc ze znudzenia.
Zycie nauczylo mnie pokornego godzenia sie z tym co napotykam. Los pogrzebal moja zyciowa bute. I dobrze, i juz wiem, ze tak jest lepiej.
A co do spotkan w realu...Mialam dzisiaj swietny dzien bo cos takiego mnie spotkalo.Znam Ele japonska dlugo a dopiero pierwszy raz spotkalam w rzeczywistosci. Zrobila mi niespodzianke.Spotkalysmy sie pod Neptunem. Ja ja poznalam,ona mnie nie.Doszlysmy do konsensusu...dobrze,ze znalysmy sie najpierw wirtualnie bo, gdyby mnie nie to... domyslcie sie sami, a moze ona o tym napisze?

barmal - 2 Maj 2014, 10:15

Danuś! Piękne dzięki! I też kiedyś otarłam się o WŻCH-po przeprowadzce na południe wygasł kontakt, bo tu jest AM i południowi jezuici. Jerzy nie czuję przymusu,żeby koniecznie coś razem! To trochę jak zakon lub zgromadzenie zakonne-każdy w nim ma swoja misję. Jest wspólnota,ale każdy realizuje swoje powołanie. Wspólnota daje wsparcie. To jest KOŚCIÓŁ!
Giga - 2 Maj 2014, 14:24

Moze dobrze jest wziac pod uwage potrzeby kazdego bo czasem przez nie mowi Pan Bog?jesli cos jest od Niego ostoi sie,jesli nie,rozpadnie sie.Sluchanie Boga i czlowieka..
ElzbietaS - 2 Maj 2014, 21:14

Danusiu, napisze ale jak wroce do Warszawy bo tu problem z internetem.
Powiem Wam tylko, ze Danusia to nie ta "Szara Myszka" ze zdjęcia.
Wszystkich Was serdecznie pozdrawiam.

ElzbietaS - 4 Maj 2014, 19:04

Wywinduje do góry temat bo obiecalam napisać .
Zeby nie było zbędnych słów , kilka refleksji.
Z lekkim oporem tym razem lecialam do Polski, gdyby nie Paweł  ... , bo to juz nie cieszy tak jak kiedyś .
Pierwszy luźny dzien po przyjeździe, ja sama w kawalerskim, zabalaganionym , wynajetym mieszkaniu syna i nagle uczucie którego sie nie spodziewałam : jestem u siebie.  A tyle lat minęło tam co i tu.
Siła wspólnoty, z której Najważniejsi juz na cmentarzu.
Nie pamietam czy najpierw zadzwoniłam do swojego brata czy do Zosi. I juz mi sie chce tłumaczyć Darii i okolicznym DOMownikom, ze za chwile, nie teraz bo muszę  sie pozbierać.
Spotkanie z Danusia. Obydwie nas, w myśl zasady "kto z kim przestaje ...", zmieniły kultury w których żyjemy. A ja z piękna Arabka nigdy dotąd nie rozmawiałam ... , docenilam wartość poznania duchowego przez Internet. Danusiu, bardzo sie cieszę , zesmy sie spotkały.
I co tu mówić, czy my Wspólnota czy nie. Moje dziecko poznało juz dziecko innej DOMowniczki, Basi G-D.
Wartości dobrych spotkań, świadectw , rozmow w ktorych nigdy nie brakuje odniesienia do Boga , nosimy w sobie. I nie ma mowy, zeby to zostalo tylko w nas.

barmal - 4 Maj 2014, 20:24

DZięki ELU!
Abuna Zygmunt - 5 Maj 2014, 09:32

"Wartości dobrych spotkań, świadectw , rozmow w ktorych nigdy nie brakuje odniesienia do Boga , nosimy w sobie. I nie ma mowy, zeby to zostalo tylko w nas".
Kapitalnie Elu! Ten wykrzyknik to nie jest cenzurka, bo nie chcialbym odgrywac roli cenzora. To stwierdzenie, ze "wyjelas mi z ust" te konkluzje. Ja tez tak rozumiem DOM. Nie jestesmy oragnizacja , nie jestesmy instytucja na prawach papieskich, czy lokalnego biskupa, nie jestesmy na prawach Zygmunta, nie musimy zadnych statutowych zadan wypelniac, mamy byc domem, przyjaciolmi, znajomymi...Mamy ze soba rozmawiac (ale nie musimy) bo ... taki jest czlowiek, ma w sobie potrzebe kontaktu z drugim czlowiekiem i taka jest Ewangelia.
Nieustannie slyszymy slogan, ze dom, ze rodzina jest podstawowa komorka spoleczna, ze ma bardzo wazna role do spelnienia, ze swiat znajduje sie w glebokim kryzysie a jego szczegolnie wymownym znakiem jest kryzys rodziny. Mam wrazenie, ze tak jak umiemy te rodzinnosc staramy sie kultywowac. Moim zdaniem to jest dobry kierunek. Jest rzecza zrozumiala, ze wlasnie w oparciu o takie rozumienie Domu, wszystkie idee, propozycje, wezwania nie tylko powinny byc tolerowane, ale powinny byc przyjmowane NA ZASADZIE DOMOWOSCI, to znaczy nie przeksztalcajac Domu w instytucje albo grupe zadaniowa.

JurekS - 5 Maj 2014, 14:18

No tak ojcze. Tylko, że to drugie pytanie, które ojciec zadał na początku jawi się teraz jako retoryczne. Wygląda tak jakby ojciec się teraz wycofywał. Co jakiś czas obserwuję u ojca próby pociągnięcia DOMu do czegoś więcej, ale jak pojawia się "opór" ojciec się wycofuje. Przepraszam, ale tak to odbieram. A równocześnie nie uważam, że taka konstrukcja DOMu jest zła. Jest ona po prostu na takie a nie inne potrzeby jej DOMowników. :)
Giga - 5 Maj 2014, 20:12

Ja odbieram,,ze Ojciec tylko precyzuje swoje stanowisko...jest takie zagrozenie,ze planujac dzialania mocno wlaczy sie wlasne pomysly i budowac sie bedzie po swojemu...a przeciez lepiej sluchac Pana Boga by bylo to Jego dzielo
Abuna Zygmunt - 6 Maj 2014, 08:11

Fajnie Giga, tak ja wlasnie siebie rozumiem co do tematu poruszonego przez Jurka. Co wiecej, jest Dom Wschodni, jako konkretne dzielo , owoc naszego pragnienia aby "dzialac". Mamy osobowosc prawna, wladze, statut.....

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group