Tak się zastanawiam jak możemy się zmierzyć z dzisiejsz± Ewangeli±. Jak ja się mogę z ni± zmierzyć. Żeby się nie wywin±ć z konkretnych słów Chrystusa: „Panie, kiedy widzieli¶my Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyli¶my Tobie?” Wtedy im odpowie: „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczynili¶cie jednemu z tych najmniejszych, tego¶cie i Mnie nie uczynili”.
Czy będę gor±czkowo poszukiwał w historii swojego życia kogo¶ komu nie z racji obowi±zku czy pracy uczyniłem gest miło¶ci? Czy może znajdę jakie¶ sprytne wytłumaczenie, że: "to wła¶ciwie należy rozumieć tak, albo tak"? Jutro już będzie inna Ewangelia więc może jako¶ się usprawiedliwię.
Tak sobie my¶lę, że pozostaj±c w DOMu takim czy innym nie spotkam głodnego, spragnionego, chorego. Nie odwiedzę chorego w szpitalu, w domu czy więĽnia w więzieniu.
Naszły mnie te my¶li bo spotkałem na FB młodego człowieka przykutego do wózka, bardzo samotnego, także w swojej rodzinie. I kiedy zapragn±ł kontaktu poczułem w sobie, że może nie będę się angażował. Że nie mam czasu. Ale dzisiaj umówili¶my się na wspóln± koronkę, a on obiecał modlitwę różańcow± za mnie.
Jest tylu głodnych ludzi.
Madre i dobre slowa, gdyz maja zwiazek z rzeczywistoscia i z Bogiem. Lepiej, duzo lepiej pwiedziec : Chryste , wybacz, nie mam sily. Lepiej zdac sobie z tego sprawe i przeprosic , anizeli pielegnowac dobre mniemanie o sobie samym i tym samym SOBIE SAMEMU ZAMYKAC EWANGELICZNIE PIEKNA DROGE .
W tych dniach mam ciagle w glowie umierajaca Ele, ktora byla z nami na rekolekcjach i mimo choroby, nic nie dawala poznac po sobie, jak zwykle usmiechnieta. To nie byl przylepiony usmiech aby ukryc chorobe, to choroba nie mogla w niej pokonac tego usmiechu. Mam przed oczyma obraz calych rodzin siedzacych na zimnych kamieniach chodnika i nie wyciagjacych rak do przechodniow, bo kto nie widzi ich nieszczescia, nie dostrzeze i wyciagnietej reki.
Jak pieknie obaj napisaliscie. Jestes dla mnie Jurku w pewien sposob wzorem pomocy, bo opiekujesz sie swoim tata. Teraz dopiero widze, ze nie opiekowalam sie moja mama tyle ile powinnam kiedy byla chora. Nie jest tak, ze nie zrobilam nic, ale nie zrobilam wszystkiego co moglam, a wiem, ze ona by to dla mnie zrobila. Usprawiedliwilam sie Adasiem, musialam liczyc sie z opinia meza, ktory byl w Japonii i nie moglam z nia zostac w Polsce. Dzisiaj tego zaluje, ale co moge zrobic. Moge sobie wybaczyc ta slabosc i wyciagnac z niej wnioski, ze sama nie powinnam oczekiwac pomocy. Mysle, ze najwazniejsze jest to co napisal Abuna:
Powiedziec sobie: Chryste , wybacz, nie mam sily. Lepiej zdac sobie z tego sprawe i przeprosic , anizeli pielegnowac dobre mniemanie o sobie samym i tym samym SOBIE SAMEMU ZAMYKAC EWANGELICZNIE PIEKNA DROGE
Ja tez od niedzieli mam niesmak po zignorowaniu jednej serdecznie witajacej mnie osoby, bo mialem na uwadza inna, dostojniejsza, ktora lepiej znalem i do niej kiwalem reka na powitanie. Zeby do niej dojsc po Mszy swietej musialem minac te entuzjastycznie rozesmiana i uczynilem to tak jak gdybym jej nie widzial. Gdy wymienilem usciski z ta wazna, ta entuzjastyczna znikla i wiem , ze zabolala ja mocno moja "nieuwaga". Moze jutro bedzie na Bab Tuma na Mszy sw. srodowej, a moze wlasnie z powodu tego wlasnie "powitania" jej nie bedzie.
Zadzwonic do niej? Nie mam telefonu. Mam telefon komorkowy jej siostry....
Tak sobie w takich sytuacjach, ktorych juz nie mozna przywrocic, mysle , ze jeszcze moge ofiarowac Bogu swoj zal i wstyd, wlasnie za te osobe.
Chociaz tyle ale chroni mnie przed zbyt dobrym mniemaniem o sobie.
Nie moĹĽesz pisać nowych tematĂłw Nie moĹĽesz odpowiadać w tematach Nie moĹĽesz zmieniać swoich postĂłw Nie moĹĽesz usuwać swoich postĂłw Nie moĹĽesz gĹ‚osować w ankietach Nie możesz zał±czać plików na tym forum Nie możesz ¶ci±gać zał±czników na tym forum