Kto zawinil?
(Rdz 37,3-4.12-13a.17b-28)
Opowiadanie o oczywistym popelnieniu zbrodni, tym bardziej , ze chodzilo o brata. Jednoczesnie rozumiemy motywy tego postepowania – zazdrosc spowodowana tym, ze ojciec „milowal Jozefa najbardziej z wszystkich swoich synow”, czego symbolem byla bogata szata. Nienawidzili go rowniez dlatego, ze „miewal sny” i o nich opowiadal, wedlug ktorych zajmuje on centralne miejsce w rodzinie. Czy jednak czlowiek moze panowac nad snami? Moze ich jedynie nie opowiadac, ale mialy one zagadkowy charakter i ich znaczenie dotyczylo calego rodu. A milosc? Czy mogl ojciec nie kochac? Czy mogl decydowac o ksztalcie tej milosci i o tym, ze do najmlodszego syna byla ona szczegolnie zywa? Kto popelnil tutaj blad? Kto sie zle zachowywal? Czy mozna usprawiedliwic czyn braci ktorzy czuli sie mniej kochani? Czy nalezy zrzucic wine na ojca, bo nie umial wlasciwie swoich dzieci kochac ?
Poczucie bycia mniej kochanym bywa jednak bardzo bolesne i trudne do zniesienia. Niestety na dodatek jest do¶æ powszechne tak¿e w dzisiejszym ¶wiecie. Gdy siê jest chrze¶cijaninem - jest ³atwiej . W koñcu Jezus te¿ jest przez nas za ma³o kochany. Zawsze wiêc mo¿na siê przytuliæ do jego Serca i nie¶æ to z Nim. Bracia Józefa mieli chyba trochê gorzej. Jak dobrze, ¿e go nie zabili, ¿e swoj± zazdro¶ci± wszystkiego nie zniszczyli. W ten sposób uratowali tak¿e siebie.
Ostatnio zmieniony przez Alina 3 Marzec 2013, 00:56, w całości zmieniany 1 raz
Ojciec zapewne kocha³ wszystkich synów,lecz Józef by³ najm³odszy,wiêc potrzebowa³ wiêcej ojcowskiej troski i mi³o¶ci ,ni¿ pozostali bracia,czego oni nie potrafili zrozumiec,bo wkrad³a siê w ich dusze zazdro¶c ,a zazdro¶c jest wrogiem mi³o¶ci i czêsto rodzi nienawi¶c ...W swojej zapalczywo¶ci nie pomy¶leli, ¿e ich niecne plany zostan± pokrzy¿owane przez Bo¿± Opatrzno¶c,co w konsekwencji po latach mia³o okazac siê zbawienne dla nich samych.....
Cz³owiek bardzo potrzebuje mi³o¶ci. Jest mu ona tak potrzebna do ¿ycia jak chleb. Poczucie bycia niekochanym lub bycia kochanym mniej nawet je¶li nie przemienia siê w jawn± zazdro¶æ z ró¿nymi jej konsekwencjami i tak jest destrukcyjne, niszczy cz³owieka. Trudno chyba z tym uczuciem jakiego¶ podstawowego braku w ¿yciu walczyæ, trudno z nim ¿yæ i udawaæ, ¿e wszystko jest ok. Niedostatek mi³o¶ci bywa zbyt bolesny.
Dla chrze¶cijan ratunkiem jest Jezus, który swoj± Mi³o¶ci±, widoczn± zw³aszcza w ¶mierci na krzy¿u mo¿e uzupe³niæ wszystkie braki i niedostatki ludzkiej mi³o¶ci. I prawdê mówi±c nie znam chyba innego ratunku i innego lekarstwa.
Z praktycznego punktu widzenia wydaje mi siê, ze jakim¶ sposobem zaprzestania nakrêcania spirali zazdro¶ci w sobie samym jest jednak do¶æ uporz±dkowane ¿ycie wewnêtrzne polegaj±ce tak¿e na pilnowaniu swoich my¶li i nieustannym kierowaniu ich na lepsze tory.
Kazdemu ktos czegos zazdrosci i kazdy komus. Zazdrosc jest bowiem slaboscia czlowieka. Jest to slabosc wprawdzie grzszna, ale jesli ona nie jest szkodliwa, moze zmienic sie w sile tworcza.....zdrowe wspolzawodnictwo. Bardzo to jednak trudne,bo zawsze ten grzeszny pierwiastek wciska sie w dzialanie. Potrzeba ogromnego samozaparcia by nie dac sie pokonac zazdrosci, bo trudno ja poskromic. Pomaga w tym swiadomosc, ze najgorzej na zazdosci wychodzi.....ten kto zazdrosci. Wiem cos na ten temat i taka swiadomosc pozwolila mi sie uporac z tym niszczacym uczuciem. Jest mi teraz duzo lepiej i wiem, ze ZAZDROSCI NIE ZAZDROSZE NIKOMU....
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz gÅ‚osować w ankietach Nie mo¿esz za³±czaæ plików na tym forum Nie mo¿esz ¶ci±gaæ za³±czników na tym forum