Strona Główna nasz DOM
www.netparafia.pl

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UĹźytkownicyUĹźytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  Chat

Poprzedni temat «» Następny temat
Pustelnicy...Jednym z nich był bł.Bogumił-patron dnia
Autor Wiadomość
ZoRo


Miejscowosc: Warszawa
Wysłany: 10 Czerwiec 2014, 09:30   Pustelnicy...Jednym z nich był bł.Bogumił-patron dnia

http://www.brewiarz.pl/cz...eci/06-10a.php3

Błogosławiony Bogumił-Piotr, biskup

Bogumił urodził się w Koźminie (Wielkopolska). Pochodził ze znakomitego rodu Leszczyców. Przyszedł na świat ok. 1135 r. O jego rodzicach dokumenty milczą. Jego bliższym krewnym, może nawet bratem, był cysters w Łeknie, Boguchwał. Nie są znane bliższe okoliczności wstąpienia Bogumiła do klasztoru cystersów. Nie wiemy również, czy jego imię Piotr jest chrzestnym, czy też zakonnym. W roku 1185 miał powstać klasztor cystersów w Koprzywnicy, a jego opatem miał być wybrany wówczas właśnie Bogumił-Piotr. W roku 1186 Bogumił został powołany na urząd biskupa w Poznaniu. Do dziś w skarbcu katedry przechowywana jest jego stuła. Jednak już w roku następnym, 1187, po śmierci arcybiskupa gnieźnieńskiego Zdzisława, Bogumił został powołany do Gniezna na jego następcę. Tak szybka kariera wskazuje, że musiał wyróżniać się niezwykłymi zaletami ducha. Bł. Wincenty Kadłubek, który zapewne znał go osobiście, napisał o nim w Kronice: "Mąż pełen cnót i wiedzy (...), wyróżniający się dobrymi obyczajami, pełen szlachetności umysłu". Bogumił był rzeczywiście chlubą zakonu cysterskiego dzięki swojej mądrości, uczynności, dzielności, świętości i hojnej fundacji na cele misyjne.
Swoje przywiązanie do zakonu cystersów okazał Bogumił zaraz na początku swoich rządów, kiedy przeznaczył dochody z kilkunastu wsi, należących do metropolii, na zorganizowanie nowego opactwa cystersów w Sulejowie, które ufundował wtedy książę Kazimierz Sprawiedliwy. Opactwu cysterskiemu w Łeknie ofiarował dochody z trzech innych wsi. O publicznej działalności Błogosławionego wiemy tyle, że w roku 1191 uczestniczył w konsekracji kolegiaty sandomierskiej. Wezwany na rozjemcę w sporze między benedyktynami a norbertanami o opactwo św. Wincentego we Wrocławiu w roku 1193, przydzielił je norbertanom. Jemu też zlecono delikatną i trudną misję pojednania książąt Kazimierza Sprawiedliwego z Mieszkiem Starym. W rodzinnym majątku, w Dobrowie, Bogumił ufundował kościół parafialny Świętej Trójcy i hojnie go uposażył.
Spragniony ciszy i spokoju, po dwunastu latach rządzenia metropolia gnieźnieńską, w 1198 r. złożył rezygnację na ręce legata papieskiego, kardynała Piotra, i przeniósł się do Dobrowa, gdzie na wyspie rzeki Warty założył sobie pustelnię. Tam, jak pisał promotor procesu beatyfikacyjnego, prymas Maciej Łubieński, "trawiąc czas na modlitwie i trapiąc ciało swoje postami, niespaniem i różnymi umartwieniami, spędził ostatnie lata swego życia". W każdą niedzielę dla okolicznych mieszkańców odprawiał Msze św. i wygłaszał kazania. Przeżył tam ok. 5 lat. Dobra rodzinne przeznaczył na misje wśród pogańskich Prusów.
Nieznana jest data jego zgonu. Według Kalendarza Krakowskiego miał przejść do wieczności 19 sierpnia. Według nekrologu klasztorów norbertanów we Wrocławiu i w Szczecinie miał zasnąć w Panu 20 sierpnia. Przypuszczalny rok jego śmierci to ok. 1204 r.
Jego cześć od samego początku była żywa. Obejmowała zwłaszcza rejon Wielkopolski. Uciekano się do jego wstawiennictwa przede wszystkim, by uprosić zdrowie dla żywego inwentarza oraz o szczęśliwe połowy ryb. U jego grobu w kościele dobrowskim składano liczne wota dziękczynne za wyjednane łaski. Prymas Jakub Uchański (1562-1581) w czasie badania relikwii Bogumiła wyjął z jego sarkofagu mitrę i pierścień biskupi z szafirem oraz złotą blachę z napisem pośmiertnym. Proces kanoniczny rozpoczął dopiero w roku 1625 prymas Maciej Łubieński. Akta tego procesu zostały przesłane do Rzymu w roku 1651. Z tej okazji opracowano żywot Bogumiła. Niestety, księga cudów, którą wypożyczył Sebastian Głębocki, spłonęła w jego dworze w Głębokim pod Kruszwicą. Nowy proces kościelny rozpoczął w roku 1908 biskup kujawski, Stanisław Kazimierz Zdzitowiecki. Dopiero papież Pius XI 27 maja 1925 roku zatwierdził starodawny kult biskupa Bogumiła. Paweł VI ogłosił bł. Bogumiła wraz z bł. Jolentą patronem archidiecezji gnieźnieńskiej. Ponadto bł. Bogumił jest patronem archidiecezji gdańskiej, poznańskiej, wrocławskiej i diecezji włocławskiej. Jest wzywany jako orędownik odbywających rekolekcje i skupienia.

W ikonografii bł. Bogumił przedstawiany jest w pontyfikalnym stroju biskupim z krzyżem w ręku. Czasami ukazywany, gdy przechodzi suchą nogą przez rzekę. Jego atrybutem jest ryba.
...............................
http://www.traditia.fora....iczego,195.html

Początki ruchu pustelniczego

Życie pustelnicze jest najstarszą formą wyłącznej przynależności do Boga. Zwane jest monastycyzmem. Trudno dokładnie ustalić, kiedy się narodziło. Z Ewangelii wiemy, że św. Jan Chrzciciel mieszkał na pustyni praktykując ascezę. Sam Jezus często oddalał się w miejsca samotne i modlił się. Podobnie czynili to, w Starym Testamencie, Mojżesz i Eliasz. Podstawowe zasady monastycyzmu wykształciły się w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, kiedy to żyli tzw. Ojcowie Kościoła i budowali pierwsze wspólnoty mnichów. Gromadziły one ludzi żyjących modlitwą, kontemplacją i ascezą. Zarysowały się wtedy dwa nurty monastycyzmu: nurt pustelniczy, którego pierwowzorem był św. Antoni Pustelnik i nurt wspólnotowy św. Pachomiusza.

Dlaczego ludzie odchodzili na pustynię? Ponieważ wybierali życie w odosobnieniu i ascezie, aby naśladować Chrystusa. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa naśladowanie Chrystusa oznaczało, w zasadzie, męczeństwo za wiarę. Uwierzyć i przyjąć chrzest znaczyło tyle samo, co wydać na samego siebie wyrok śmierci i żyć świadomością, że w każdej chwili może przyjść męczeństwo.

Chrześcijanie byli wówczas grupą niewielką, ale elitarną. Nie było tam miejsca na połowiczność, dwuznaczność, letniość. Przyjęcie chrztu było krokiem wymagającym wielkiego radykalizmu i ten radykalizm był obecny w całym życiu ówczesnych chrześcijan. Niejednokrotnie bywało, że osoba świeżo nawrócona, nie zdążywszy nawet przygotować się do chrztu, już ginęła śmiercią męczeńską. Pisarze chrześcijańscy mogli wtedy śmiało pisać, że "chrześcijanie żyją na świecie, ale nie są ze świata". Radykalizm życia był posunięty tak daleko, że dopuszczano tylko raz w życiu możliwość pokuty, gdyż było czymś oczywistym, że chrześcijanin raczej umrze niż ciężko zgrzeszy. Jeśli ktoś zgrzeszył ciężko po raz drugi, mógł jedynie do końca życia pokutować, ale nie otrzymywał rozgrzeszenia.

Orygenes, wielki pisarz aleksandryjski z przełomu II i III w., jeszcze z ery męczenników, wysunął koncepcję "białego męczeństwa". W dziele zatytułowanym: "Zachęta do męczeństwa" mówił, że wyrzeczenie się świata jest najlepszym przygotowaniem do oddania swego życia Chrystusowi. Asceta, to taka osoba, która wyrzeka się świata, żyje w ukryciu i dąży do doskonałości w cnocie. Ona także jest męczennikiem. Ta idea szybko przyjęła się i wkrótce, obok zamęczonych za wiarę, pustelnicy stanowili widomy znak chrześcijaństwa.

Kiedy w 313 r. Edykt Mediolański cesarza Konstantyna zniósł prześladowania, chrześcijaństwo mogło się swobodnie rozwijać. Szybko też stało się ono w ówczesnym świecie religią dominującą. Wręcz w dobrym guście było stać się chrześcijaninem. Wielu przyjmowało chrzest, gdyż pomagało to w robieniu kariery urzędniczej czy wojskowej, także z pobudek towarzyskich czy politycznych. Wraz z szybko rosnącą liczbą chrześcijan, szybko spadała "jakość" ich życia. Antidotum na tę sytuację stał się ruch pustelników - Ojców Pustyni. W odejściu na pustynię można było się dopatrzyć pewnej formy tęsknoty za męczeństwem. Pierwsze wieki doskonale rozumiały, że naśladowanie Chrystusa w całej pełni, to naśladowanie Go w Jego męce. Ci, którzy chcieli przyjąć całą głębię Ewangelii zaczęli uciekać ze swoich środowisk, gdzie wśród chrześcijan, z nazwy, żyło się duchem świata, a nie Ewangelii. Uciekając na pustynię mogli podjąć duchową walkę, co oznaczało białe męczeństwo zmagań z pokusami. Robili to w przekonaniu, że Kościół uratują ludzie pustyni.

Życie monastyczne zaczęło rozwijać się najpierw na Wschodzie: w Azji Mniejszej i Egipcie, wypracowując bogate tradycje życia wewnętrznego. Duchowość ta przeniknęła z czasem na Zachód stwarzając na tych terenach życie zakonne, które pozostanie zaczynem odnowy Kościoła.

Życie pustelnicze nie było pojmowane na Wschodzie jedynie jako odrębny stan, właściwy jednej kategorii chrześcijan, ale jako punkt odniesienia dla wszystkich ochrzczonych. Stanowiło ono zawsze samo serce Kościoła. Toteż jest bardzo wskazane, aby katolicy dużo częściej sięgali po duchowe bogactwa Ojców wschodnich, które wznoszą człowieka całkowicie ku kontemplacji rzeczy Bożych.

http://www.radiorodzina.pl/wiadomosci/9816/
 
 
Alina


Wysłany: 10 Czerwiec 2014, 14:56   

Dzięki ZORO, szczególnie za bardzo ciekawy fragment o życiu pustelniczym. Monastycyzm jest wielkim bogactwem Wschodu i zarazem wielkim darem Wschodu dla całego Kościoła. Marzy mi się to właśnie, żebyśmy czerpali z niego więcej.
Z ta myślą też zamieszczam na tej stronie teksty Ojca Eremity. Ojciec żyje duchowością kartuzów, szczególnie bliski jest mu św. Bruno i św. Charbel , bardzo cenne jest to, że dzieli się z innymi swoim doświadczeniem. Jest nam dodatkowo bliski, bo napisał mi, że modli się za Dom Wschodni.
Chciałabym bardzo, abyśmy z tej duchowości Wschodu czerpali więcej, powoli otwierają się jakby nowe drzwi i różne pomysły zaczynają układać się w jedną całość...kto wie...
 
 
Ania-Damaszek

Miejscowosc: Damaszek
Wysłany: 10 Czerwiec 2014, 17:24   

w Syrii bylo wiele zabytkow zwiazanych z pustelniczym zyciem zarowno przez Chrystusem jak w pozniej.W malej miejscowsci Marra ok 30km od Damaszku , w gorach , na zupelnym odludziu przebywal Eliasz, do dzis zachowala sie grota, potem wybudowano maly kosciolek , ktorego co najmniej 2 sciany to poprostu skaly.
90km od Damaszku znajduje sie klasztor sw.Musy/Mojzesza/ ,ktory przywedrowal na ziemie syryjska az z Abisynii, osiadl w gorach , w jedej z grot i mieszkal tam przez lata, nauczajac okolicznych ludzi o Chrystusie, najbardziej znany to jednak Szymon Slupnik , na polnocy Syrii zachowaly sie do czasow wojny domowej malownicze ruiny katedry, zbudowanej wIV wieku,w miejscu , gdzie Szymon w swej samotni na slupie mieszkal i nauczal ludzi przez cale lata.Dzis moze te miejsca nie wydaja sie zbyt odludne ale 2000lat temu na pewno takimi byly i zycie pierwszych pustelnikow bylo narazone na ogromne trudy a jednak trwali w wierze i gorliwie ja szerzyli
 
 
Abuna Zygmunt
Abuna Zygmunt


Miejscowosc: Aleppo
Wysłany: 11 Czerwiec 2014, 08:20   

Jak zwykle, kierujac sie slowami Chrystusa i praktyka Jego zycia, centralna troska chrzescijanina powinna byc zawsze i nieodmiennie milosc. Kazdy rodzaj ascezy ktory do niej nie prowadzi i nia nie jest to prozne fatalaszki duchowe na ktore szkoda czasu. Inna rzecza jest, ze milosc kosztuje i zobowiazuje, co rowniez slowem i czynem pokazal Jezus Chrystus.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group