Msza na Starym Miescie . Stara dzielnica, walace sie domy i domki, niebezpieczne balkony nad chodnikami ,hustajace sie na wietrze okiennice. Row ktorym ciagnieta jest linia wielkoprzekrojowej rury zakonczony przed terminem, bo nie mozna sforsowac skaly. Stary bastion na szczycie wzgorza z ktorego widac obledna panoramê. Bastion umarl, nikt go nie uzywa, a w dumnej kamienicy siostr ktora czas zniszczyl jest wspolnota czterech staruszek ktore pamietaja dobre czasy mlodosci, kiedy ich bylo duzo. Kaplica, siostry w cywilnych strojach czekaja na Msze sw. Tabernakulum stoi na kominku , oltarz jest szafka przypominajaca deska do prasowania, ustawiony bokiem, chyba tylko z tego powodu aby bylo „nowoczesniej”, przypomina z kolei barek, a za kontuarem ksiadz w luzno spadajacej na spodnie koszuli , ze stula siegajaca do stop. „W imie Ojca...” normalnie, oracja wymyslona z trudem , bo oryginalnosc kosztuje wysilku i kilku poprawek . W czasie kanonu jedna z siostr wyrwala mi niemal przemoca mszal z reki, aby swoja partie odczytac....
Sniadanie troche nerwowe, potem bylo coraz bardziej pogodne, a nawet siostrzane i braterskie. Na koniec byl smiech i normalna rozmowa normalnych ludzi ktorzy sie nawet lubia troszeczke... Nie ma takiej sztucznosci , niecheci i urazow ktorych by nie mozna bylo pokonac. Ludzie zawsze moga sie ze soba dogadac!
Zyja zyciem starzejacego sie kosciola, starzejacych sie klasztorow, kosciolow *(te ktore zostaly\). Wlasnie wolaja mnie na kolacje. Nic z wyjasnien zatem. Za kilka godzin (dwie ) ide na dworzec i nocny autobusem jade do Algeru stolicy. Przynajmniej unikne komarow , a potem mam nadzieje troche pospac w cichym pokoju....
Przyjechalem, wysiadlem z autobusu i jak zwykle kierowcy taksowek robia wszystko, zeby zwabic klienta, ale strefa wysiadajacych podroznych jest dla nich zamknieta. Zapytalem kilku panow w zoltych sluzbowych serdakach o autobus miejski. Powiedzieli, ze za pol godziny bedzie. Jeden z nich jednak chwycil mnie pod reke, wyprowadzil z hali i pokazal gedzie sa autobusy prywatne (tanie jak te panstwowe) i z miejsca , nie czekajac ani minuty i placac wielokrotnie nizsza cenê anizeli za taksowke ruszylem w kierunku domu. Troche jest szkoda dzisiatek stojacych taksowek czekajacych na klientow. Troche pobladzilem po dojechaniu do mojego przystanku, ale szybko odnalazlem droge i pilem w domu kawe z Damianem ktory wlasnie wyjezdzal , i z Georgem ktory mi drzwi otworzyl. Prysznic, ubranie poscieli, proba zasniecia ... i nic z tego. Moze komputer mnie utuli do snu?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz gÅ‚osować w ankietach Nie mo¿esz za³±czaæ plików na tym forum Nie mo¿esz ¶ci±gaæ za³±czników na tym forum