Wysłany: 19 Sierpień 2014, 21:57 Rekolekcje w Mariance na Slowacji
Pierwsze rekolekcje w zyciu dla kaplanow dalem daleko, w Swietej Lipce , w roku 1980. Byly to pamietne rekolekcje, bo w sanktuarium Matki Boskiej. Pamietne, bo tam podjalem decyzje wyjazdu na misje, choc nigdy nie sadzilem, ze bedzie to Bliski Wschod.
Dzisiaj rozpoczynam rekolekcje dla kaplanow, w sanktuarium maryjnym w Mariance, bardzo daleko, bo w Slowacji. Beda to , a nawet juz sa one moimi wlasnymi rekolekcjami. Dokad mnie one powioda ? Matko Najswietsza, modl sie za nami.
Bede w modlitwie z Toba Ojcze.
Jak tak juz jezdzisz po swiecie to mama nadzieje ze i do Finlandii jeszcze dofruniesz.
Dawno temu na Slowcji czy w Czechach 8a moze jeszcze w Czechoslawacji?) mial rekolekcje dla duchowienstwa ( amoze tylko ddla biskupow) Twoj Wspobrat o.Andrzej Koprowski.Z Panem Bogiem!
Ojcze Zygmuncie, w dzisiejszym, szczególnym dniu,proszê Naj¶wiêtsz± Panienkê ,¦w. Ojca Szerbela i ¦w.Jana Paw³a II,o ³askê przetartych dróg,które powiod± Ojca ku Dobrej Nowinie...Szczê¶c Bo¿e../Bo¿ena/
Od kilku dni proponuje rekolektantom akt strzelisty :
Daj mi Boze nowe serce . Wlej we mnie Twojego Ducha milosci.
Powtarzam tez fundamentalna prawde o tym, ze tylko milosc wierna oraz wiara ktora kocha, jest prawdziwa wiara i prawdziwa miloscia.
Nie jest to abstrakcyjna koncepcja ale prawda ktora sie wcielila . Jest nia Jezus Chrystus, jest Sluzebnica Panska - Maryja, sa swieci Panscy, nasi bracia i siostry.
Wczoraj i dzisiaj widze wiecej skupienia u rekolektantow. Wczoraj byla droga krzyzowa wieczorem, wedrujac po lesie kolo sanktuarium, gdzie sa umieszczone stacje meki Panskiej. Szczegolnie po wejsciu na gore, gdzie staly trzy krzyze nie w kapliczce, ale na odslonietym terenie, tak ze bylo widac nocne niebo, drzewa szelescily i oprocz slow bylo duzo milczenia, szczegolnie tam posypaly sie modlitwy i bylo w nich czuc wzruszenie.
Dzisiaj kazanie w sanktuarium bylo prawie bez przygotowania, bo wczesniej spowiadalem ( rowniez sie spowiadalem ) i przyszedlem na Msze sw w ostatnim momencie, ale chyba bylo najlepsze , jesli czlowiek moze siebie samego oceniac ... Takie mialem odczucie i duze zadowolenie, bo byl to znak, ze nie jestem sam. Chyba rozumiecie o co mi chodzi...
O wlasnie ! Bije zegar wiezy koscielnej. Ide na sniadanie. Juz po porannej modlitwie. Dzisiaj Bracia Pocieszyciele maja kapitule. Wybierajac ich generala i prowincjala. Bede z nimi odprawial Msze sw. po slowacku. Oni beda wybierali, ja bede sobie pisal..... Jeszcze tu powroce. Dziekuje za "smacznego".
Juz jestem. Slychac dzwony tym razem. Lubie te spizowe tony. O 8 ej Msza sw. Przewodniczy biskup, ktory skadinad jest mieszkancem , wraz ze swoja rada, tego wielkiego domu rekolekcyjnego, ktory jak trzeba zamienia sie w dom pielgrzyma. Wczoraj na przyklad byla grupa autokarowa z Polski, zmierzajaca do Medjogore. Przyjechali noca, odjechali raniutko, slyszalem tylko turkot walizek na kolkach i rano widzialem naczynia po ich wczesnym sniadaniu. Bedzie Msza sw., adoracja, hymn do Ducha Swietego, wybory generala, powrot do kosciola, pol godziny adoracji i Te Deum ( byc moze , ze najpierw Te Deum a potem adoracja). Potem dalsze obrady. Ja z bratem komandorem marynarki wojennej, ktory jest tez lekarzem laryngologiem bedziemy mieli czas wolny od obrad.
Jak dobrze nie miec glowy zaprzatnietej nieustannie o tym co powiem rano, co podczas konferencji przedpoludniowej, popoludniowej, co na Mszy i co wieczorem. Dobry jest czas relaksu po dniach koncentracji. Moze zobacze co jest w telewizji ? Pytanie retoryczne, bo tak jak nie otworzylem telewizora tak pewnie nie sprawdze i dzisiaj czy dziala.
Szczesc Boze! Bedziemy razem na Mszy sw.
Znow dzwony. Aniol Panski. Poludnie. Pokoj gotowy do zdania nastepnym ktorzy tutaj przybeda, plecak zapakowany, poza komputerkiem oczywiscie.
Bracia Pocieszyciele z Getsemani maja nowego generala, jest nim br Michal. Daj Bozemu jemu i im laske nowego startu i Bozego biegu dla dobra czlowieka i dobra Kosciola .
Po poludniu wyjazd do Polski. Wieczorem, a moze noca, spodziewam sie dotrzec do Lodzi. Przespie sie na swoim lozku i prysznic wezme pod swoim prysznicem . To sie mimo wszystko liczy. Zobacze sie z ta garstka jezuitow ktora jest na miejscu w czasie rozproszenia wakacyjnego i ... bede sie szykowal do wyjazdu . Wwa i sporo spraw do zalatwienia. Jak ja nie lubie "spraw do zalatwienia", szczegolnie takich do ktorych trzeba przygotowac papierki, podpisy, pieczatki, uwzglednic plan przyjec, kolejki... Tak moze byc na przyklad z Konsulatem Algierskim. Dobrze , jak nie bede musial wracac po jeszcze jeden papierek itd. Potem jeszcze Osrodek Misyjny i jeszcze jeden osrodek, rozmowa z Prowincjalem, ale tutaj formalnosci sie nie spodziewam, no i spotkania z przyjaciolmi, a to juz "jagody ze smietana" ! To nie jest w zadnym wypadku zamowienie, to tylko sposob wyrazenia delicji "przebywania braci razem" , jak mowi Psalm, ale ma na mysli rowniez i Siostry, Matki i Ojcow.
Sporo tych nielubianych spraw do zalatwienia,ale tak to juz musi widocznie byc, bo wiara bez uczynkow jest podobno martwa. Nagroda jest za to zmeczenie,wewnetrzne zadowolenie ze spelnienia powinnosci. Szczesc Boze.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz gÅ‚osować w ankietach Nie mo¿esz za³±czaæ plików na tym forum Nie mo¿esz ¶ci±gaæ za³±czników na tym forum