Wysłany: 5 Wrzesień 2014, 20:53 Nowy "kawalek" ksiazki
Msza ¶wiêta bez chleba
Przybyli¶my z Jacquem, który wtedy nie by³ jeszcze ksiêdzem do Mar Musa dzieñ przed zapowiedzianym terminem i nikogo nie zastali¶my w klasztorze. By³o ju¿ pó¼no. S³oñce chyli³o sie ku zachodowi. Nie by³o mo¿liwe wracaæ pieszo do Nebek po nocy. Musieli¶my przenocowaæ w górach jak pustelnicy. Nie uda sie nam wobec tego odprawiæ Mszy ¶w., tak jak sobie to planowali¶my uczyniæ dzisiaj. By³o nam bardzo przykro z tego powodu. Pierwszy raz od moich ¶wiêceñ kap³añskich bêdzie to mia³o miejsce i to akurat tutaj i akurat teraz, kiedy przyjechali¶my i przyszli¶my do tego klasztoru, pokonuj±c pieszo d³ug± trasê . Nie chcia³em do tego dopu¶ciæ, ale co by³o robiæ ? Jakie mieli¶my wyj¶cie ? Jak odprawiæ Mszê ¶w. tutaj, w¶ród ska³, w warunkach w jakich sie znajdowali¶my. Wiedzia³em o tym, ze Msza ma wiêksz± warto¶æ ani¿eli wszelkie praktyczne niedogodno¶ci, ale tutaj niedogodno¶ci by³y szczególne. Damy radê powiedzieli¶my sobie i poczuli¶my rado¶æ przygotowujac siê do niej, pomimo zapadaj±cych szybko ciemno¶ci , braku oltarza, msza³u, Pisma ¶w. i ¶wiec Wyci±gn±³e sk³adany kielich, patenê, wino i w tym momencie u¶wiadomi³em sobie, ¿e brakuje nam .....chleba. Liczyli¶my, ¿e Msza ¶w. Bêdzie w klasztorze, a tam chleba jest w obfito¶ci. Na wschodzie u¿ywa sie chleb pszenny do celebracji eucharystycznej a nie hostii w formie op³atka. Co tu zrobiæ ? Jak mo¿na pokonaæ tego rodzaju przeszkodê ? Odprawiaæ Msze sw. bez chleba? Nie powiedzieæ podczas konsekracji :” oto Cialo Moje” ? Nazwac to Ostatnia Wieczerza i uczta paschaln± ? Nie ma innego wyj¶cia, jednak ze Mszy ¶w. musimy zrezygnowaæ . Tym razem przeciwno¶ci okaza³y siê silniejsze od naszego duchowego pragnienia i determinacji. Zawiedzeni, odruchowo zaczêli¶my siê rozgladaæ wkolo siebie, jak gdyby takie rozgladanie na mog³o mieæ tutaj jaki¶ praktyczny sens i mog³o nas uwolniæ od tej przykrej sytuacji. Byl to raczej pewnego rodzaju automatyczny gest , reakcja na stan za¿enowania któremu ¶wiadomie nie byli¶my w stanie nic przeciwstwiæ , jaka¶ wszczepiona w cz³owieka rutyna, ¿e je¿eli czego¶ nie ma, albo je¶li czego¶ potrzebuje, to rozgl±da siê wko³o , czy przypadkiem nie dostrze¿e czego¶ co mo¿e mu w tej sytuacji pomóc. Jacque uczynil kilka krokow w prawo, z twarz± przy ziemi, ja zrobi³em to samo, kieruj±c siê jednak w praw± stronê , choæ mia³o to ten sam sens, niezaleznie od kierunku w ktorym on i ja sie udawali¶my, to znaczy nie mia³o najmniejszego sensu. To by³a prosta bezradno¶æ która nas pcha³a, albo jak kto woli, zwyczajny upór i niezdolno¶æ do pogodzenia sie z tward± rzeczywisto¶ci± , ktora nie chcia³a siê ulo¿yæ zgodnie z tym czego gor±co pragnêli¶my. Zupelnie jednak niespodziewanie i wbrew racjonalnym oczekiwaniom , doszedlem do miejsca , gdzie kiedy¶ klasztorny mu³ zrobil sobie przystanek aby siê po¿ywiæ , gdy¿ tutaj mu wysypano troche suchych resztek chleba. Sprawdzilem, kilka kawalkow chleba, przysypanych piaskiem, bylo bardzo dobrze sie zakonserwowanych przez pustynne sloñce , nie maj±c ¶ladu ple¶ni. Kawa³ki by³y ma³e, ale przecie¿ nie potrzebowali¶my ich na kolacjê, lecz do sprawowania Eucharystii. Do tego celu nadawa³y siê doskonale i po prostu trudno by³o sobie lepszy chleb wyobraziæ. Msza ¶w. jednak mog³a siê odbyæ! Uratowa³ nas mu³ , który nie wyjad³ chleba do ostatniej drobiny, bo mu siê schowa³a w piachu albo pod kamykiem, a s³oñce uratowa³o j± przed zepsuciem, tak ¿e nawet po kilku tygodniach ten chleb nadawa³ siê do konsumpcji. Ostatecznie, kiedy Chleb z Nieba na nasza Ziemie zstapi³, to dokona³o siê to przecie¿ w stajni i zosta³ On z³o¿ony w ¿³obie a nie w ko³ysce. W opowiadniu o Bo¿ym Narodzeniu mówi siê zazwyczaj o wole , krowach , owcach, osio³ku i kozach, nikt nic nie wspomina o mule . My zatem w tê noc uzupe³nili¶my ten brak.
By³o ju¿ zupe³nie ciemno i nic nie by³o widaæ , gdy¿ nie by³o jeszcze ksiê¿yca. Wia³ dosyæ ch³odny i dosyæ mocny wiatr . W warunkach w jakich byli¶my zupelnie niemo¿liwe by³o budowanie o³tarza. Na pochylym, kamienistym stoku nie bylo miejsca w którym móg³bym po³o¿yæ kielich i patenê . Nie bylo innego wyj¶cia, jak trzymaæ je w rêkach. Pierwsz± czê¶æ Mszy ¶w. spoczywa³y one w rêkach Jacque’a , a¿ do konsekracji, po czym , a¿ do komunii ja mia³em je w rêku.
Stali¶y na stoku góry, zwróceni w kierunku doliny nic niemal nie widz±æ. Wokó³ nas panowala gêsta, nieprzenikniona ciemno¶æ. Pod butami , gdy ruszyli¶my nog± chrze¶ci³o ¿wirowisko. Wiatr targa³ mi stu³ê tak mocno, ¿e musia³em j± przewi±zaæ aby nie zsunê³a mi siê z ramion. Prze¿egnali¶my siê cali szczê¶liwi , ¿e mo¿emy tutaj na pustyni uczestniczyæ w modlitwie Bozego Syna , dziêki któremu Bóg jest naszym Ojcem na wieki. Nie mia³em ¿adnych wyrzutów sumienia, i¿ nie postepujê ¶ci¶le wedlug rubryk liturgicznych. Co wa¿niejsze, mówi³em sobie : Msza ¶wiêta , czy rubryki ? Czy ¼le robiê , ¿e dzisiaj , tutaj na pustyni, tej nocy , sprawujê Naj¶wiêtsz± Ofiarê? Czy mia³em tego zaniechac z uwagi na brak oltarza i brak alby , która na mnie czeka³a w klasztorze, ale klasztor by³ zamkniêty ? Nie cz³owiek dla szabatu, powiedzia³ Jezus faryzeuszom, ale szabat dla cz³owieka. Bóg patrzy w serce i wie, ¿e ta Msza ¶w jest naszym gor±cym pragnieniem, ¿e chcemy ni± uwielbiæ Boga i oddaæ siê jeszcze bardziej pod Jego opiekê, bardziej przez chlód, bardziej przez ciemno¶ci, przez grozê nocy na pustyni, przez wszystko co w nas i wokó³ nas by³o . Wiedzieli¶my o tym, ale tej nocy mieli¶my szczególne poczucie tej prawdy, ¿e Msza ¶w nie jest nasz± w³asno¶ci±, nas którzy j± odprawiamy, ale ¿e sprawuje j± ca³y Ko¶ció³, w nas którzy stoimy tutaj, na stoku góry, samotni, w ciemno¶ciach, na wietrze. Znajdujemy siê teraz w samym centrum misterium zbawienia i wierzymy, ¿e pustynia , dziêki ofierze krzy¿owej Chrystusa mo¿e siê zamieniæ w ¿yzne pole. Przyzywali¶my Bo¿ej obecno¶ci na tym bezludnym terenie i czuli¶my, ¿e nasza modlitwa zosta³a wysluchana przedtem nawet gdy j± sformu³owali¶my . Prosili¶my za Ko¶ció³, aby siê karmi³ s³owem kontemplacji , kontempluj±c wcielone S³owoi Bo¿e i aby sk³adaj±c ofiarê chleba i wina, karmi³ diê dziêki ³asce Bo¿ej Cia³em i Krwi± Chrystusa.
Pierwszym czytaniem by³ hymn o mi³o¶ci z 1 listu do Koryntian, ¶w Paw³a , ktory zna³ Jacque na pamiêæ. Ewangeli± za¶ by³a modlitwa Jezusa, czyli „Ojcze nasz”, bo nie potrafiê niestety innego tekstu wiernie zacytowaæ. Na szczê¶cie oracje i kanon Mszy ¶w. przywyk³em mówic po arabsku z pamiêci. Bardzo mi to u³atwia³o ¿ycie w kraju, gdzie czêsto i niespodzianie jest wy³±czany pr±d elektryczny. Dla mnie nie stanowi³o to problemu, bo nie musia³em korzystaæ z msza³u. To samo je¶li chodzi o obozy i rekolekcje, gdzie Msze ¶w. by³y czêsto odprawiane w plenerze. Tam równie¿ przydawa³a siê ta umiejêtno¶æ , bo w ten sposób nie potrzebowa³em aby ktokolwiek towarzyszy³ mi latark± i nie musia³em wertowaæ i i szukac odpowiednich stronic w mszale.
Kanon Mszy sw. odmawiany na stoku skalistej gory, trzymajac w rêku ¶wiêty kielich i patenê , w nocy roziskrzonej gwiazdami, które znów sie roz¶wietli³y, dawa³ mi poczucie celebrowania „Missa universum”, czyli Mszy ca³ego ¶wiata. Kiedy ust±pi³a wieczorna szarzyzna i gesta ciemno¶æ , kiedy nic nie by³o widaæ, teraz granatowe niebo sta³o siê klarowne, obsypane milionami ¶wiate³ z nieba , powi±zanych ze sob± wzajemnie w najró¿niejsze zwoje i sznury. Patrzy³y na nas z góry, pozwalaj±c dostrzec kontury ska³ które by³y ko³o nas i szczyt góry odcinaj±cy siê ostrym zarysem od gwiezdnego nieba. Patrz±c na rozgwie¿d¿one niebo, ciemna mase ska³ po obu stronach w±wozu i szerok± przestrzeñ niziny która rozci±ga³a siê przed nami, mia³em poczucie uczestniczenia w modlitwie, która obejmowa³a ju¿ nie tylko wieki ale ich tysi±ce i miliony, bo niebo jest przeciez takie samo jak od stworzenia ¶wiata , a historia wiatru i ska³ siêga daleko w g³±b ¿ycia naszej planety.
Po komunii usiedli¶my sobie na kamieniach. Nie spieszylismy sie wcale. Mieli¶my mnóstwo czasu. By³em szczê¶liwy poznaj±c smak kap³añstwa jakiego dot±d nie zna³em. Bóg by³ w¶ród nas, Bóg by³ w nas, Bóg by³ z nami i nad nami, wszêdzie i jednocze¶nie ¶wiat przesta³ byæ zagubiony, opuszczony, bezpanski. ¦wiat mia³ sens i chocia¿ by³a noc a my na pustyni, ¶wiat wydawa³ siê nam ¶wietlisty , pe³en obietnic i pe³en nadziei .
Swietnie sie czyta! Ojcze, wspaniale budujesz napiecie! - Msza sw. na pustej pustyni, na ktorej znalazl sie nawet, chyba to cudowne zdarzenie - kawalek suchego chleba pozostawionego przez zwierze...Wiec i moze u mnie w domu uda sie zorganzowac spotkanie z Msz± ¶w....? Lektura dodala mi odwagi!
"...¦wiat mia³ sens i chocia¿ by³a noc a my na pustyni, ¶wiat wydawa³ siê nam ¶wietlisty , pe³en obietnic i pe³en nadziei"
Dzieki, Abuno, za tyle ¿yciodajnej radosci i nadziei! Z Panem Bogiem!
Dzieki Doroto, ze bylas wtedy z nami na Mszy sw. Abuna, przed odlotem do Libanu, w srode po poludniu, mo¿e odprawi Msze sw. u mnie w domu. Gdyby ktos chcial w niej uczestniczyc, to zapraszam - czym chata bogata, tym rada...
Kochany. Abuneczko, pieknie to wszystko opisales. Wielkie dzieki. Lektura tej opowiesci z Twojego zycia jest balsamem dla mojej z lekka meczonej katarem duszy, nie calkiem bowiem jest mi milo byc przeziebiona w czasie z dawna wyczekiwanych ferii w Chorwacji.
Uwazam, ze powinna byc to zalecana lektura dla kaplanow. Znam takich, ktorzy wcale sie tym nie przejmuja, ze odprawiaja tylko raz lub dwa na tydzien i to w normalnych warunkach.
Dzieki. Teraz pewnie sie posypia porady co jest najlepsze na katar, ale tu chodzi o katar chorwacki! Niektorzy maja panaceum na wszelkie kataray. Mam nadzieje, ze moje rozwazania sa juz w tej chwili bezprzedmiotowe, bo katar zostal pokonany. U nas pierwszy jesienny dzien, ciezki od zupelnie przemoczonych chmur i ziemia tez mokra a drzewa jak moga tak jeszce trzymaja sie lisci.
Musialabym zaryzykowac stwierdzenie, ze nie umiem uciec od katari, jak od przeznaczenia. To drugie moze byc gorsze niz to pierwsze. Niezaleznie od proweniencji, katar bywa uciazliwy, ale zazwyczaj uchodzi sie z zyciem.
Przypuszczam tez, ze niestety moj organizm zbyt latwo sie poddaje, ale co tu snuc takie nieistotne rozwazania.
Odkrylam tu w malej wiosce Posrira tablice na kosciele poswieconana ...
Blogoslawionemu Ivanowi Merz, patronowi chorwackiej mlodziezy. A Merz to moje drugie nazwisko...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz gÅ‚osować w ankietach Nie mo¿esz za³±czaæ plików na tym forum Nie mo¿esz ¶ci±gaæ za³±czników na tym forum