Strona Główna nasz DOM
www.netparafia.pl

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  Chat

Poprzedni temat «» NastÄ™pny temat
Jako biskup sw.Marcin nadal jest ubogi. Mieszka w pustelni..
Autor Wiadomość
ZoRo


Miejscowosc: Warszawa
WysÅ‚any: 11 Listopad 2014, 14:29   Jako biskup sw.Marcin nadal jest ubogi. Mieszka w pustelni..

http://www.voxdomini.com.pl/sw/sw18.html
¦wiêty Marcin z Tours – wzór ewangelizatora
René Lejeune

EPOKA POKOJU
W roku 313 cesarstwo rzymskie zawiera wreszcie pokój z Ko¶cio³em. Koñczy siê straszliwe i zdeprawowane widowisko aren o¶wietlonych ¿ywymi ludzkimi pochodniami, mê¿czyzn i kobiet rzucanych na pastwê dzikich zwierz±t pod lubie¿nym spojrzeniem rozgor±czkowanego t³umu, dziewcz±t gwa³conych przez oprawców zanim je zabito, prawo pogañskie bowiem zakazywa³o skazania na ¶mieræ dziewic. Setki tysiêcy chrze¶cijan zabito na tysi±ce sposobów: zat³uczono, powieszono, spalono, rozerwano, zmia¿d¿ono, wyrwano im wnêtrzno¶ci, pokawa³kowano. W ci±gu dwóch i pó³ wieku okrucieñstwo cesarstwa przesz³o wyobra¿enie.
Jednak im bardziej rzymska w³adza ich masakrowa³a, tym liczniejsi stawali siê czciciele jedynego Boga, odrzucaj±cy kult imperatora traktowanego jak bóstwo. Sanguis martyrum, semen christianorum. Tak, naprawdê krew ogromnych t³umów mêczenników by³a dobrem, zasiewem nowych i licznych pokoleñ chrze¶cijan. Ostatnie krwawe prze¶ladowanie wybuch³o w r. 303, najbardziej gwa³towne ze wszystkich dot±d...
Koniec by³ bliski: 28 pa¼dziernika 312 r., Konstantyn, syn cesarza Konstansa i Heleny, s³u¿±cej w chrze¶cijañskiej ober¿y, przeszed³ ze sw± armi± przez Most Melwiusza i stawi³ czo³a armii imperatora Maksencja. O zachodzie Konstantyn widzi p³omienny krzy¿, na którym wypisane s± s³owa: In hoc signum vinces. W tym znaku zwyciê¿ysz. Pan historii nagle nadaje ludzkim losom nowy kierunek.
Konstantyn, stawszy siê imperatorem, nie zwleka z wyci±gniêciem rêki do chrze¶cijan. Od marca 313 r. edykt mediolañski wyznacza now± erê. Pokój konstantyñski zapanuje w Cesarstwie. T³um uczniów Chrystusa wychodzi z katakumb, spod ziemi, z kryjówek. Odt±d mog± ¿yæ i w ¶wietle dnia dawaæ ¶wiadectwo. Ewangelizacja ludów rozpoczyna siê!

CZYN ZAPISANY W Z£OTEJ KSIÊDZE
W 3 lata po edykcie mediolañskim rodzi siê w Sabarii, w rzymskiej prowincji Pannonii (aktualnie: Wêgry) – Marcin, syn rzymskiego ¿o³nierza, dziecko pogañskiej rodziny. Nieco pó¼niej ojciec zostaje przeniesiony do Pawii, w pó³nocnych W³oszech. Dziecko, przenikniête w tajemniczy sposób ³ask±, do¶wiadcza wewnêtrznych wezwañ. Przyci±ga je religia chrze¶cijañska, któr± widzi ¿yw± i dzia³aj±c± wokó³ siebie. Maj±c 12 lat marzy o ¿yciu na pustyni, wzorem wschodnich ascetów. Niestety, prawo wymaga, by ukoñczywszy 15 lat, syn ¿o³nierza te¿ s³u¿y³ w armii cesarskiej. Marcin (imiê bêd±ce zdrobnieniem od Marsa - boga wojny) zostaje przeznaczony do gwardii cesarskiej, oddzia³u elitarnego czuwaj±cego nad obszarami zagro¿onymi przez barbarzyñców. Marcin wyje¿d¿a do Galii. Przy³±cza siê do garnizonu w Armiens. To tu rozegra siê wspania³a scena, która zostanie zapisana w chrze¶cijañskiej z³otej ksiêdze mi³osierdzia. Zdjêty lito¶ci± na widok biedaka w ³achmanach, dr¿±cego z zimna w ch³odzie pó³nocnego wiatru, u bram miasta, siedz±cy na koniu Marcin zdejmuje p³aszcz i przeci±wszy go na pó³, daje wiêksz± czê¶æ nêdzarzowi. Nastêpnej nocy ma wizjê, a mo¿e sen: Chrystus objawia mu siê odziany w po³owê jego p³aszcza... Ten gest pomo¿e chrze¶cijanom nadchodz±cych wieków dojrzeæ Jezusa we wszelkiej nêdzy.

DROGA WIARY
W krótkim czasie po tym wydarzeniu Marcin przyjmuje chrzest. Odt±d ca³kowicie nale¿y do Chrystusa. Musi jednak s³u¿yæ w armii a¿ do koñca wyznaczonego okresu. Opu¶ci j± wiêc dopiero po 25 latach. W miarê jednak jak wzrasta w nim wiara, ga¶nie duch ¿o³nierski. Tu¿ przed ukoñczeniem s³u¿by ma wzi±æ udzia³ w szturmie na Worms. Odmawia przelewu krwi i prosi cesarza o zwolnienie z udzia³u w tej akcji. Cesarz Julian traktuje go z w¶ciek³o¶ci± jak tchórza. Marcin prosi wiêc o umieszczenie go na czele nacieraj±cych, ale bez ¿adnej broni z wyj±tkiem... krzy¿a. Tu¿ przed szturmem barbarzyñcy poddaj± siê. ¯o³nierze przypisuj± Marcinowi ten nieoczekiwany „cud".
Maj±c 40 lat opuszcza armiê. Udaje siê do Poitiers. S³ysza³ opowiadania o biskupie Hilarym, wielkim ¶wiêtym, obroñcy wiary katolickiej przed mno¿±cymi siê biskupami ariañskimi. Ten odkrywa w Marcinie istotê rozpalon± wiar±, pragnie wiêc zatrzymaæ go przy sobie jako diakona. Marcin odmawia przyjêcia tego zaszczytu. Zgadza siê jednak na pe³nienie pos³ugi egzorcysty. ¯ycie nauczy³o go jadowito¶ci i podstêpnego dzia³ania szatana i jego zastêpów.

¦WIADEK CHRYSTUSA
Dziêki snowi budzi siê w nim dawne marzenie: doprowadziæ rodziców, jeszcze ¿yj±cych, do Jezusa Chrystusa. Gdy ¶wiêty Hilary, bêd±cy w Galii ¿elazem w³óczni przeciw arianizmowi, agresywnemu i przewa¿aj±cemu, zostaje zes³any na wygnanie do Frygii, Marcin udaje siê do Illyricum. W drodze napadaj± go w Alpach bandyci. Jeden z nich nawraca siê wstrz±¶niêty pokojem promieniuj±cym z wêdrowca.
Przybywszy do domu nawraca matkê. Ojciec odmawia przyjêcia wiary chrze¶cijañskiej. Biskupi w Illyricum, oddani arianizmowi, zauwa¿aj± w Marcinie ¿arliwego obroñcê bosko¶ci Chrystusa. Prze¶laduj± go i skazuj± na publiczne ubiczowanie. Po tym wydarzeniu Marcin udaje siê do Italii. Przebywa w pustelni blisko Mediolanu. I tutaj biskup, który przyj±³ arianizm, wyrzuca go ze swego terytorium. Marcin znajduje wiêc schronienie na wysepce Gallinaria niedaleko Genui. Id±c za przyk³adem wschodnich ascetów od¿ywia siê zio³ami i korzonkami. Pewnego dnia spo¿y³ truj±c± ro¶linê. Bliskiego ¶mierci Marcina ocali³a jedynie modlitwa. W tym okresie dowiedzia³ siê, ¿e biskup Hilary otrzyma³ pozwolenie na powrót do Galii. Wraca wiêc do Poitiers, gdzie Hilary przyjmuje go z otwartymi ramionami nie jako ucznia, lecz jako chwalebnego towarzysza swych walk z arianami.

¯YCIE MNICHA
Marcin usuwa siê do pustelni odleg³ej o dwie godziny marszu od Poitiers. Przy³±czaj± siê do niego uczniowie. To pocz±tek wspólnoty, która uformuje klasztor w Liguge: pierwsza wspólnota zakonna w Galii. Pewnego dnia, podczas nieobecno¶ci Marcina, umiera tu m³ody katechumen. Po 3 dniach Marcin powraca. Wstrz±¶niêty ¿a³ob± uczniów modli siê przed jego cia³em. P³acze gorzko i b³aga Pana o przywrócenie mu ¿ycia. M³ody cz³owiek powstaje z mar i opowiada o ¿yciu w drugim ¶wiecie.

G£OS LUDU
Marcin pozostaje w Liguge 15 lat. Oddaje siê studiowaniu Biblii i g³osi kazania w okolicznych miejscowo¶ciach. Jego s³awa siêga daleko, szczególnie od chwili, gdy za jego wstawiennictwem Pan przywróci³ ¿ycie m³odemu katechumenowi, a tak¿e niewolnikowi z s±siedniej posiad³o¶ci. Dziwny plan rodzi siê wiêc w umys³ach chrze¶cijan w Tours. W r. 371 umiera ich biskup - Lidor. Dlaczegó¿ ¶wiêty mnich nie mia³by zaj±æ jego miejsca? Przewiduj±c jego odmowê pos³uguj± siê pewn± strategi±... Jeden z mieszkañców b³aga Marcina o modlitwê nad ciê¿ko chor± ¿on±. Id±c za g³osem dobrego serca mnich udaje siê w drogê. Nagle otacza go t³um ludzi i prowadzi do Tours. Na nic siê zda sprzeciw. Tam przyjmuje go wspólnota ogarniêtych entuzjazmem chrze¶cijan, kap³anów i ¶wieckich, prosz±ca go o przyjêcie godno¶ci biskupa. Odczytuj±c ostatecznie w tych wydarzeniach wolê Bo¿± Marcin wreszcie przystaje. Nie jest jednak ³atwo znale¼æ biskupa, który zechce konsekrowaæ tego mnicha o w³osach d³ugich i w nie³adzie, maj±cego szaty brudne i zniszczone, z wygl±du niewiele wartego...

BISKUP
Marcin nie zwleka z ukazaniem siê jako biskup w³adaj±cy z autorytetem, kochany, szanowany przez wiernych. Jest pokorny i serdeczny. Nadal jest ubogi. Mieszka w pustelni o pó³ godziny drogi pieszo od Tours. Do³±czaj± siê do niego uczniowie. Tak bierze pocz±tek klasztor w Marmoutier. Ustanawia w nim regu³ê ¿ycia opart± na modlitwie, ubóstwie i umartwieniu. Biskup przyjmuje w nim 80 dusz pragn±cych ¿yæ jak on – ¶wiêty. Przywdziewaj± zgrzebne burki. Ka¿dy ¿yje w swoim domku, modl±c siê, rozmy¶laj±c, kopiuj±c ¶wiête ksiêgi. Marcin udaje siê co dnia do katedry odprawiæ nabo¿eñstwa. Pewnego dnia, w czasie Eucharystii wierni widz± promieniej±c± aureolê... biskup w³a¶nie da³ biedakowi w³asn± tunikê. Jego mi³osierdzie jest niestrudzone. Wykupuje wiê¼niów, wstawia siê za skazanymi na ¶mieræ, przemierza wioski diecezji, burzy ¶wi±tynie pogañskie i demoniczne bo¿ki, wycina ¶wiête gaje. Niezliczone znaki towarzysz± niestrudzonym wysi³kom ewangelizacyjnym tego pasterza dusz. Umacnia wiernych w wierze, os³abia wierzenia pogañskie i ariañskie herezje. Na miejscu zburzonych ¶wi±tyñ buduje ko¶cio³y i klasztory. Powoli w jego diecezji mno¿± siê miejsca ¶wiête, które biskup powierza swym kap³anom. Ro¶nie liczba powo³añ wokó³ niego i pod jego kierownictwem.

CUDOTWÓRCA
Sulpicjusz Sewer, biograf ¶w. Marcina, potwierdza, i¿ sam by³ ¶wiadkiem wielu cudów. Oto kilka z nich z d³ugiej listy. Wyprosi³o je wstawiennictwo biskupa - cudotwórcy.
Przybywszy pewnego dnia do pogañskiej wioski postanowi³ wyci±æ ich ¶wiête drzewo. Prowadzeni przez ofiarnika mieszkañcy sprzeciwiaj± siê temu. Przywi±zany na w³asn± pro¶bê do drzewa rosn±cego obok tego, które ma byæ wyciête i zgodnie z prawami natury skazany na zmia¿d¿enie przez wycinane drzewo, ¶wiêty ocala³, gdy¿ przewróci³o siê ono w drug± stronê. Wstrz±¶niêci cudem mieszkañcy pogañskiej wioski nawracaj± siê.
Innego dnia biskup podk³ada ogieñ pod pogañsk± ¶wi±tyniê. Ogieñ z powodu wiatru zagra¿a s±siedniemu domowi. Wspi±wszy siê na jego dach Marcin b³aga Niebo o oszczêdzenie domu. P³omienie odwracaj± siê.
Kiedy¶ w podró¿y zaatakowa³ go rozbójnik. Kiedy ju¿ mia³ przeszyæ biskupa mieczem, upad³ na wznak. Przera¿ony tym, uciek³.
W Trewirze biskup uzdrawia umieraj±c±, sparali¿owan± dziewczynkê. Wla³ jej do ust kilka kropli po¶wiêconego oleju.
U bram Pary¿a biskup Marcin spotyka trêdowatego - straszliwie zniekszta³conego. Bierze go w ramiona, ca³uje, a tr±d znika.
Wyrywaj±c piek³u tak wielk± liczbê dusz, Marcin staje siê czêsto pastw± ataków diabelskich. W Trewirze wygania demona ze s³ugi prokonsula Tetradiusza, a ten nawraca siê.
Wchodz±c pewnego dnia do domu zauwa¿a demona o straszliwym wygl±dzie. Rozkazuje mu odej¶æ, demon za¶ zamiast to uczyniæ, bierze w posiadanie mê¿czyznê mieszkaj±cego na ty³ach domu. Nieszczê¶nik zamienia siê we w¶ciek³e zwierzê, gotowe uk±siæ ka¿dego, kto siê doñ zbli¿y. Oburzony ¶wiêty idzie w jego kierunku, wk³ada mu do ust palce i wo³a do ducha nieczystego: „Je¶li masz jak±kolwiek moc, to ugry¼ tê rêkê wyci±gniêt± nad tob±!" Demon ucieka jakby z rêki biskupa bucha³y p³omienie.
Blisko Chartres Marcin wyprasza u Pana powrót do ¿ycia zmar³ego dziecka, z którym ¶pieszy do niego zap³akana matka. Towarzyszy jej t³um pogan. Wszyscy siê nawracaj±.
Gdy Marcin zauwa¿a wyj±tkowy opór ze strony pogan wobec wysi³ków ewangelizacyjnych, ucieka siê do ulubionej broni: pokuty. Ubiera siê jedynie we w³osiennicê, posypuje popio³em, modli siê i po¶ci przez trzy dni. Tak doprowadza do nawrócenia miejscowo¶ci Levroux, której mieszkañcy wzbogacili siê niegodziwymi praktykami okultystycznymi. Po trzech dniach anio³owie nakazuj± mu powróciæ do straszliwego miejsca. Mieszkañcy s± jakby sparali¿owani. Marcin burzy ich ¶wi±tyniê i bo¿ki. Wychodz±c ze stanu odrêtwienia poganie uznaj± w tych wydarzeniach znak Nieba i przyjmuj± wiarê chrze¶cijañsk±.

WIEJSKI APOSTO£
Biskupa - mnicha z Tours nie zadowala spacerowanie od pustelni do katedry. Widuje siê go jak przemierza wioski, nios±c Dobr± Nowinê o Jezusie Chrystusie. W poszukiwaniu dusz zniewolonych pogañstwem, przekracza granice swego terytorium. Widz±c powodzenie jego misji, inni biskupi zapraszaj± go do diecezji. To w³a¶nie ¶w. Marcin z Tours rozpocz±³ ewangelizacjê wiosek.
Przez trzy pierwsze wieki Ko¶ció³ zyska³ dla Chrystusa mieszkañców okrêgów miejskich. Tworzyli go g³ównie ludzie pro¶ci, rzemie¶lnicy, kupcy, wyzwoleni niewolnicy. Wie¶niacy i arystokracja byli – z rzadkimi wyj±tkami – oporni na wiarê chrze¶cijañsk±. W wioskach pogañstwo by³o tak mocno zakorzenione, i¿ s³owo paganus czyli wie¶niak zaczê³o oznaczaæ po prostu poganina. Ostatnim schronieniem pogañstwa by³a wie¶. Zwi±zek z ziemi± i natur±, wró¿biarstwo, magiczne zio³a, rzucanie uroku, czarownice i magicy rozsiani byli licznie po wyizolowanych wioskach, ¿yj±cych we w³asnym ¶wiecie, sprzyjaj±cym temu, co dziwne, cudowne, okultystyczne. Chrze¶cijañstwo za¶ oznacza³o radykalne zerwanie z tym wszystkim.
Uzbrojony w wiarê, która góry przenosi, Marcin wnika w ten wrogi ¶wiat na grzbiecie os³a lub mu³a. Potrafi mówiæ do ludzi, wzruszaæ prostych. W ¶lad za jego przej¶ciem rodz± siê wspólnoty chrze¶cijañskie. To prawda: Niebo wspiera go potê¿nie znakami, które mno¿± siê na jego drodze i potwierdzaj± prawdziwo¶æ jego orêdzia. Idzie coraz dalej: Auvergne, Saintonge, dolina Rodanu, region Pary¿a. Wszêdzie rozbrzmiewa echo g³osu i wezwañ ¿arliwego misjonarza. Marcin jest naprawdê aposto³em Galii, przemierzaj±cym jej regiony. I równie¿ dlatego, ¿e przyj±³ nowe metody ewangelizacji. Idzie naprzód bez lêku, g³osi Ewangeliê z entuzjazmem, dobiera s³owa w zale¿no¶ci od s³uchaczy, do których siê zwraca, wchodzi nawet na terytorium wrogie, nie waha siê rzucaæ wyzwania poganom i niewierz±cym, szturmuje Niebo, pozwala siê zawsze prowadziæ Duchowi. W przypadku silnego oporu ucieka siê do postu i pokuty, oblegaj±c Pana modlitwami i b³aganiami. A wszystko to wymaga³o wiary ca³kowitej i doskona³ej, niez³omnej wiêzi z Chrystusem, niewzruszonego zdecydowania. Takiej duszy Pan nie odmawia niczego. Duszy, która jest Jego narzêdziem, Bóg udziela ³ask proporcjonalnie do zdania siê na Niego. Jest s³aby w³asn± s³abo¶ci±, a jego skuteczno¶æ jest przejawem mocy Bo¿ej. Oto tajemnica biskupa Marcina, ewangelizatora Galii i wzoru ewangelizacji. Biskup z Tours nie zajmuje siê jedynie terenami wiejskimi, lecz otwiera te¿ serce arystokracji na wiarê i mi³osierdzie. Pod koniec jego ¿ycia, wiêkszo¶æ z 80 mnichów w Marmoutier to potomkowie arystokracji. ¯ycie monastyczne nabiera cudownego rozmachu w czasie jego biskupstwa. Dwa tysi±ce mnichów i mniszek zgromadzi siê na pogrzebie biskupa - cudotwórcy. Jego s³awa dotrze a¿ na krañce Imperium. Jego p³omienne s³owo, masowe nawrócenia, cuda i tak¿e ogromna dobroæ i mi³osierdzie daj± go poznaæ wszêdzie i we wszystkich ¶rodowiskach. Je¶li na pocz±tku kierowania diecezj± imperator Walentynian przyjmuje go z niechêci±, wrogo doñ nastawiony, to w 10 lat pó¼niej imperator Maksym (383-88) odnosi siê do niego z szacunkiem, a nawet ze czci±. W zachowaniu Marcina brak jest jakiegokolwiek schlebiania, w przeciwieñstwie do postawy tak wielu biskupów - pochlebców. Pewnego dnia, gdy imperator poda³ mu swój kielich, aby go wyró¿niæ, zamiast mu go zwróciæ po wypiciu, Marcin podaje go kap³anowi, który mu towarzyszy³. Podkre¶li³ tak niezwyk³± warto¶æ kap³añstwa i udzieli³ lekcji obecnym.
¯yj±c na ziemi i dokonuj±c na niej cudów, Marcin ¿yje ju¿ w pe³ni w Królestwie Bo¿ym. Na ziemi dzia³a³ ca³ym sercem w s³u¿bie Zmartwychwsta³ego, w ¶wiêtej obojêtno¶ci wobec wszelkiej w³adzy lub znaku w³adzy czysto ziemskiej. Jego pokora zachwyca³a chrze¶cijan, jego dobroci jednak przeciwstawiali siê mo¿ni, sprzymierzeñcy si³y, nawet pomiêdzy biskupami.

MARCIN I SPRAWA PRYSCYLIANIZMU
W czasie jego bytno¶ci w Trewirze zosta³a podniesiona sprawa herezji pryscylianizmu. Pryscylian, biskup Awilii, opieraj±c siê na doktrynie do¶æ kruchej naucza³ w profetycznym natchnieniu. Pos³ugiwa³ siê apokryfami, odrzuca³ Stary Testament i doktrynê Ko¶cio³a, sam ¿y³ w skrajnym ascetyzmie. Zosta³ skazany przez Synod w Saragossie (380), za¶ jego potêpienie potwierdzi³ synod w Bordeaux (384). Nierozwa¿nie biskup Pryscylian odwo³a³ siê do s±du cesarza. Marcin doradza³ mi³osierdzie oraz doprowadzenie Pryscyliana do zdrowego pojmowania wiary. Biskup z Tours os±dza³ te¿ jako niestosowne ingerowanie ramienia ¶wieckiego w wewnêtrzne sprawy Ko¶cio³a. Pomimo interwencji Marcina sprawa zakoñczy³a siê tragicznie. Najbardziej nieub³agani biskupi kieruj± do cesarza Maksyma pro¶bê o przyk³adne ukaranie biskupa Pryscyliana. Zostaje on skazany na ¶mieræ wraz z sze¶cioma towarzyszami. Rozwi±zanie to zaprzecza Ewangelii i zadaje ciê¿ki cios Ko¶cio³owi. Marcin z Tours zostaje przez tych samych biskupów oskar¿ony o sprzyjanie nieszczêsnemu Pryscylianowi. Tymczasem tak¿e ¶wiêty biskup Mediolanu, Ambro¿y, jest zgorszony t± spraw±, tym bardziej, ¿e cesarz Maksym miesza siê odt±d czê¶ciej w sprawy Ko¶cio³a. Wysy³a wojsko do Hiszpanii z misj± przegonienia heretyków i wytêpienia ich. Dowiaduj±c siê o tym Marcin spieszy ponownie do Trewiru. Maksym wymaga od niego jako dowodu poddania swej w³adzy, przy³±czenia siê do biskupów, którym przewodzi Hiszpan Itacjusz. Jego zatwardzia³o¶æ dochodzi do okrucieñstwa. Aby unikn±æ najgorszego Marcin przystaje, jednak jego sumienie bêdzie rozdarte. Wzorem by³ mu Jezus cichy i serca pokornego.
Ma³¿onka cesarza, przeciwnie, przyjmuje go przy swoim stole. Us³uguje mu stoj±c, ze spuszczonymi oczyma, a rado¶æ z takiego wspó³biesiadnika maluje siê na jej twarzy. Jest przy nim i Mart±, i Mari±. S³ucha z zachwytem i zachowuje siê jak s³u¿±ca, z dusz± ogarniêt± wiar±.

WIERNO¦Æ DO KOÑCA
Powróciwszy do diecezji biskup Marcin osi±gn±³ wiek zaawansowany, a wci±¿ i coraz mocniej daje dowody wyrozumia³o¶ci i wspó³czucia. Pewnego dnia, id±c odprawiæ Mszê ¶w. spotka³ biedaka w ³achmanach, dr¿±cego z zimna. Nakaza³ archidiakonowi przyodziaæ go odpowiednio. Ten jednak nic nie znalaz³. Biedak na nowo zwróci³ siê do ¶wiêtego. Wtedy Marcin zdj±³ w³asne szaty i ubra³ w nie nieszczêsnego cz³owieka.
Nawet wobec najbli¿szych wspó³pracowników, którzy zachowywali siê nagannie, Marcin da³ dowody mi³osiernej ¿yczliwo¶ci. Diakon Brice, którego przyjêto w bardzo m³odym wieku w Marmoutier, zacz±³ prowadzi³ rozwi±z³e ¿ycie. Na biskupa rzuca³ zniewagi i oszczerstwa. B³agano Marcina, aby przegoni³ niegodziwca. Biskup odpowiedzia³: „Jezus znosi³ Judasza, a wiêc ja mogê znosiæ Brice’a". Modli³ siê. Wstrz±¶niêty dobroci± swego biskupa i ³ask± wys³u¿on± przez modlitwy ¶wiêtego, Brice nawróci³ siê i wszed³ na drogê ¶wiêto¶ci. Cud tej ³aski przeszed³ wyobra¿enie, bo to w³a¶nie Brice stanie siê nastêpc± Marcina jako biskup Tours! Prawa Królestwa Bo¿ego nie s± prawami tego ¶wiata. Brice, dziêki dobroci Marcina, sta³ siê nowym owocem przypowie¶ci o synu marnotrawnym.
Marcin niestrudzenie wykonuje swój apostolat. Jego mi³osierdzie kruszy zatwardzia³e serca. ¯yczliwy dla grzeszników, przyjmuje ich nawet w klasztorze. To sama dobroæ i mi³osierdzie. Szatanowi, który nie przestaje go drêczyæ i do¶wiadczaæ, powiedzia³ jednego dnia: „S±dzê, ¿e gdyby¶ zechcia³ przestaæ kusiæ ludzi i gdyby¶ móg³ okazaæ skruchê za twe przesz³e zbrodnie, Bóg by ci wybaczy³ i okaza³ ci mi³osierdzie..." Marcin poj±³ przepa¶æ Bo¿ego mi³osierdzia...

SCHY£EK MISJI
Biskup Tours osi±gn±³ wiek wyj±tkowy w jego epoce: 81 lat. W tym czasie wybucha k³ótnia pomiêdzy kap³anami w Candes, nad Loar±. On – narzêdzie pokoju, udaje siê tam, chc±c doprowadziæ do zgody. Do koñca by³ pasterzem czuwaj±cym. Po wype³nieniu tej misji popada w chorobê. Jego uczniowie, którzy towarzyszyli mu w wielkiej liczbie, lamentuj± u stóp jego ³o¿a, boj±c siê, ¿e ¶mieræ odbierze im ¶wiêtego biskupa. Chory zdaje siê na wolê Boga. K³adzie siê na ziemi. Uczniowie chc± mu zrobiæ pos³anie ze s³omy, ale on stwierdza: „Nie godzi siê, ¿eby chrze¶cijanin umar³ inaczej ni¿ w popiele." Bardzo cierpi. Le¿y na plecach, co potêguje jego dolegliwo¶ci. Uczniowie prosz±, by po³o¿y³ siê na boku. Marcin odpowiada: „Pozwólcie, moje dzieci, ¿e bêdê patrzy³ raczej w niebo ni¿ w ziemiê, aby moja dusza odnalaz³a prost± drogê ku swemu Panu." I demon trwa przy nim, czyhaj±c na najmniejsz± s³abo¶æ duszy, która spustoszy³a jego królestwo ciemno¶ci. „Có¿ tu robisz? – dopytuje siê ¶wiêty. – Nie znajdziesz we mnie niczego, przeklête stworzenie, co by nale¿a³o do ciebie. Mi³osierdzie Bo¿e przyjmie mnie na ³ono Abrahama." Olbrzym wiary przywo³uje ojca wierz±cych nim wejdzie ostatecznie w pokój i rado¶æ Chrystusa. Zaledwie wypowiedzia³ te s³owa, odda³ ducha Stwórcy, po ¿yciu wype³nionym s³u¿b± Bogu. Na pos³aniu z popio³u ma twarz rozpromienion± niewyra¿alnym pokojem.
11 listopada 397 ¶w. Marcin z Tours zostaje z³o¿ony do grobu. Odt±d wierni nap³ywaj± t³umie do jego grobu. ¦w. Brice, jego nastêpca, buduje bazylikê, która staje siê celem pielgrzymek chrze¶cijan ze wszystkich narodów. W maju 1562 roku kalwini pal± jego relikwie. Uda³o siê ocaliæ ramiê i czê¶æ czaszki. P³aszcz biskupi ¶wiêtego, tak zwan± capellê przechowali Merowingowie, pó¼niej Karolingowie, w oratorium. Capella ¶w. Marcina u¿yczy³a nazwy oratorium, zwanemu odt±d chapelle czyli kaplic±.
Niezwyk³± s³awê tego ¶wiêtego potwierdza wielka liczba miejscowo¶ci i ko¶cio³ów nosz±cych jego imiê: blisko 500 miejscowo¶ci i oko³o 4000 tysi±ce ko¶cio³ów w samej Francji. Ca³y Zachód ¶wiadczy o tym kulcie, w Rzymie jest a¿ 7 ko¶cio³ów, które obra³y go za swego patrona.
René Lejeune
 
 
Dorota Halasa
Dorota H


Miejscowosc: Tokio
WysÅ‚any: 12 Listopad 2014, 02:03   

Zdjêty lito¶ci± na widok biedaka w ³achmanach, dr¿±cego z zimna w ch³odzie pó³nocnego wiatru, u bram miasta, siedz±cy na koniu Marcin zdejmuje p³aszcz i przeci±wszy go na pó³, daje wiêksz± czê¶æ nêdzarzowi. Nastêpnej nocy ma wizjê, a mo¿e sen: Chrystus objawia mu siê odziany w po³owê jego p³aszcza... Ten gest pomo¿e chrze¶cijanom nadchodz±cych wieków dojrzeæ Jezusa we wszelkiej nêdzy.
 
 
Abuna Zygmunt
Abuna Zygmunt


Miejscowosc: Aleppo
WysÅ‚any: 12 Listopad 2014, 10:09   

Dzieki Zosiu za "uratwanie" sw. Marcina. Uratowalas go dla mnie. Dotad mialem go jako "switego z kalendarza", a epizod z jego plaszczem raczej budzil we mnie niesmak. I coz wielkiego, ze dal mu polowe swojej peleryny, skoro mial ich kilka ( rozumialem, ze jako biskup to uczyni). Tymczasem on sie swoim odzieniem podzielil i uczynil milion razy wiecej anizeli ten jeden gest....
Ponadto, widze jak wielka rzecza jest asceza i jak bardzo wazne sa cuda ! Ludzie sie garna do sw. Szarbela glownie z tego wzgledu !
 
 
WyÅ›wietl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie mo¿esz za³±czaæ plików na tym forum
Nie mo¿esz ¶ci±gaæ za³±czników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group