Strona Główna nasz DOM
www.netparafia.pl

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UĹźytkownicyUĹźytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  Chat

Poprzedni temat «» Następny temat
Św. Franciszek Ksawery - szalony dla Chrystusa
Autor Wiadomość
ZoRo


Miejscowosc: Warszawa
Wysłany: 2 Grudzień 2015, 15:52   Św. Franciszek Ksawery - szalony dla Chrystusa

http://www.deon.pl/religi...-chrystusa.html
Św. Franciszek Ksawery - szalony dla Chrystusa

3 grudnia, wspominamy w Kościele św. Franciszka Ksawerego, patrona wszystkich misjonarzy katolickich. Święty z Xavier w sposób doskonały naśladował Jezusa i dlatego, jak On, przemierzał wioski, docierał do miast, by spotykać ludzi spragnionych zbawienia. Franciszek jak nasz Pan zawsze był w drodze, z Dobrą Nowiną na ustach i z sercem rozpalonym miłością Jezusa i do Jezusa. Zachęcony przez św. Ignacego rozmawiał z Panem "jak przyjaciel z przyjacielem", pragnąc coś wielkiego dla Niego uczynić. On istotnie usłyszał wezwanie Pana z Ewangelii: "Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody".

Franciszek urodził się na zamku Xavier (Hiszpania) 7 kwietnia 1506 roku. Jego ojciec był doktorem uniwersytetu w Bolonii. Zanim święty został misjonarzem w dalekich Indiach, na Molukach, Cejlonie i Japonii, przebył długą duchową drogę. W domu rodzinnym otrzymał staranne wychowanie religijne. Każdego dnia wieczorem wszyscy domownicy modlili się przy krzyżu w zamkowej kaplicy. Gdy miał 9 lat zmarł mu ojciec. W roku 1525 został wysłany na studia do Paryża, by po ich zakończeniu i przyjęciu święceń kapłańskich objąć probostwo w Pampelunie. W Paryżu zetknął się ze Ignacym Loyolą. Franciszek poznał tego wzbudzającego zaciekawienie Baska dzięki Piotrowi Favrowi, z którym nasz święty dzielił pokój.

Przełomowym doświadczeniem w życiu św. Franciszka Ksawerego były trzydziestodniowe Ćwiczenia duchowne odprawione pod kierunkiem samego Ignacego. Był to czas duchowej walki. Żeby wytrwać do końca na trwających godzinę pięciu medytacjach dziennie, przywiązywał się do krzesła. Wkrótce po zakończeniu rekolekcji dołączył do grona pierwszych towarzyszy, z którymi złożył śluby czystości i ubóstwa w kaplicy na Montmartre w Paryżu 15 sierpnia 1534 roku. Odtąd udziałem przyjaciół w Panu było doświadczenie "jedności serc i umysłów". W roku 1537, razem z innymi współbraćmi, przyjął święcenia kapłańskie i zaczął z wielkim powodzeniem głosić kazania na terenie Włoch.

Franciszek Ksawery, doświadczywszy przebaczającej miłości od Jezusa, pragnął dzielić się nią z wszystkimi ludźmi. Odkrył, że Bóg pragnie, by wszyscy zostali zbawieni, dlatego jezuita chciał dzielić się z nimi największym skarbem swego serca - Jezusem. Chciał być "loco por Cristo", szalonym dla Chrystusa! W marcu 1540 roku Franciszek Ksawery na prośbę Ignacego, który nie był jeszcze wybrany na generała, udał się do Portugalii, skąd 7 kwietnia 1541 wyruszył na misje do Indii. Jak głębokie było doświadczenie jedności serc pierwszych jezuitów świadczy męstwo Franciszka, z jakim znosił rozłąkę z nimi, gdy był już na misjach. Radował się i cieszył, czytając kolejny raz listy, które docierały do niego z Rzymu.

Pan Jezus był z Franciszkiem gdy głosił kazania i nauczał katechizmu dzieci w Indiach, gdy śpiewał dla nich modlitwę "Ojcze nasz" i recytował "Credo". Duch Święty na co dzień udzielał mu daru szybkiego uczenia się języków obcych, ale jednak najważniejszy był język miłości! Doświadczał żywej obecności Trójcy Świętej, w Imię której udzielał chrztu świętego dziesiątkom tysięcy ludzi. Bywało, że jednego dnia ochrzcił 200 osób, starszych oraz dzieci.

Dzisiaj już nie pojmujemy, jak wielkie było pragnienie świętego z zamku Xavier, by ogień Bożej miłości objął cały świat! Dużo piszemy i mówimy o potrzebie zrozumienia zjawiska wielokulturowości i o dialogu. Podobni jesteśmy do owych paryskich profesorów z Sorbony, pełnych ludzkiej wiedzy, a nie Bożej mądrości! Do nich apelował ojciec Franciszek Ksawery, by wreszcie otworzyli swoje serca na wolę Pana względem nich. Pragnął, by wszyscy ludzie, którzy odkryli jak bardzo zostali obdarowani przez Chrystusa, umieli hojnie odpowiedzieć na wezwanie Króla wieków. Ze strony św. Franciszka była to odpowiedź całkowicie bezinteresowna. Wyraził to nasz Święty w swojej ulubionej modlitwie, Dlaczego Cię kocham?

Nie dla nagrody kocham Cię, mój Panie!
Lecz tak, jak Ty mnie ukochałeś, Boże,
chce Ciebie serce kochać, ile może!
Tyś Król mój, Bóg mój, jedyna ostoja!
Innej pobudki nie zna miłość moja

Wiemy z różnych świadectw, jak dramatyczne były ostatnie tygodnie i godziny w życiu św. Franciszka. Umierał wyczerpany gorączką i opuszczony na wyspie Sancjan. U wrót chińskiego imperium strudzony misjonarz oddał ducha Bogu. Dla Niego poświęcił wszystkie talenty i zdolności walcząc do końca pod Sztandarem Krzyża. Resztką sił modlił się pewnie słowami modlitwy Anima Christi: w godzinie śmierci mojej wezwij mnie i każ mi przyjść do siebie, abym ze świętymi Twymi chwalił Cię. Miało to miejsce 3 grudnia 1552 roku. Tego dnia jego najbliżsi zauważyli krople krwi na twarzy Ukrzyżowanego z kaplicy na zamku Xavier, gdzie przyszedł na świat.

Franciszek Ksawery został kanonizowany przez papieża Grzegorza XV w 1622 roku. Nasz Święty był ziarnem, które wrzucone w bruzdę świata przyniosło i wciąż przynosi obfity owoc, porywając wielu młodych do pójścia za Jezusem.

Święty Franciszku Ksawery, Ty pozwoliłeś, by w Twoim sercu płonął ogień miłości do Jezusa Chrystusa, który przemienia, wyrywa z bylejakości i otwiera przed nami nowe perspektywy działania Bożej łaski. Wypraszaj nam u Boga gotowość hojnego odpowiadania na Jego miłość do każdego z nas.
 
 
ZoRo


Miejscowosc: Warszawa
Wysłany: 2 Grudzień 2015, 16:57   Święty Franciszek Ksawery - Patron AM

http://www.ampolska.co/AM...y-Patron-AM.htm
..........................

Fragmenty Listów św. Franciszka do św. Ignacego Loyoli
z dnia 28 października 1542 r. i 15 stycznia 1544 r.

Biada mi, jeżeli nie będę głosił Ewangelii!

Obchodzimy wioski nowych chrześcijan, którzy kilka lat temu przyjęli sakramenty chrześcijańskie. Na tej ziemi nie mieszka ani jeden Portugalczyk, jest ona bowiem bardzo nieurodzajna i biedna: chrześcijanie natomiast, pozbawieni kapłanów, to jedno tylko wiedzą, że są chrześcijanami. Nikt im nie odprawia Mszy świętej, nie ma nikogo, kto by ich nauczył Składu Apostolskiego, Modlitwy Pańskiej, Pozdrowienia Anielskiego i przykazań Bożych.

Od tej chwili zatem, kiedy tu przybyłem, nie ustaję w pracy: starannie odwiedzam wioski, a dzieci jeszcze nie ochrzczone chrzczę w święconej wodzie. I tak bardzo wielką liczbę dzieci oczyściłem z grzechu, a były to takie dzieci, o których się zwykło mówić, że niemal nie dostrzegają różnicy między prawicą a lewicą. A dzieci znowu mnie samemu nie pozwalały ani brewiarza odmówić, ani posiłku przyjąć, ani nawet odpocząć, dopóki ich nie nauczyłem jakiejś modlitwy. I dopiero teraz zrozumiałem, że do takich należy królestwo niebieskie. Toteż ponieważ musiałbym być bezbożnikiem, żeby odrzucić tak pobożne żądanie, zaczynałem od wyznania Ojca, Syna i Ducha Świętego, a potem uczyłem ich Składu Apostolskiego, Modlitwy Pańskiej i Pozdrowienia Anielskiego. Dostrzegłem w nich wielkie zdolności. Toteż gdyby był ktoś, kto by ich pouczył o chrześcijańskich nakazach, bez wątpienia byliby bardzo dobrymi chrześcijanami.

Na tych terenach tylko dlatego niewielu jest chrześcijan, że brakuje ludzi, którzy by ich chrześcijanami uczynili. Jakże często przychodzi mi na myśl, by przebiegać przez europejskie uczelnie, zwłaszcza przez paryską, i krzyczeć, jak to robią ludzie niespełna rozumu, i tych, którzy więcej w sobie mądrości mają niż miłości, nawoływać takimi oto słowami: "Jakże wiele dusz wskutek waszego błędnego postępowania ma niebo zamknięte, a wpada do piekła!" Oby oni tyle trudu, ile wkładają w literaturę, włożyli także w te sprawy, by mogli zdać wobec Boga rachunek ze swojej wiedzy i z powierzonych sobie talentów! Z pewnością wielu z tych ludzi poruszyłby ten sposób myślenia, tak że po dołożeniu do tego rozmyślań nad Bożymi sprawami, odprawialiby Ćwiczenia duchowne, by usłyszeć to, co w nich samych Bóg mówi, porzuciliby swoje własne pragnienia i ludzkie sprawy, i całą duszą zważaliby na Boże skinienie i Boże zdanie. Z pewnością z głębi duszy by wołali: Panie, oto jestem! Co chcesz, aby czynił? Poślij mnie tam, gdzie chcesz, a jeżeli to przyniesie owoc, to także do Hindusów!

Droga na ołtarze i patronat....
 
 
Abuna Zygmunt
Abuna Zygmunt


Miejscowosc: Aleppo
Wysłany: 3 Grudzień 2015, 08:24   

Jak bardzo aktualna jest jego swietosc.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group