Strona Główna nasz DOM
www.netparafia.pl

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UĹźytkownicyUĹźytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  Chat

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak rozpoznać Wolę Bożą?
Autor Wiadomość
ZoRo


Miejscowosc: Warszawa
Wysłany: 22 Styczeń 2017, 16:33   Jak rozpoznać Wolę Bożą?

http://www.duchprawdy.com...k_rozpoznac.htm
Jak rozpoznać Wolę Bożą?

Poznanie i wypełnienie woli Bożej wydaje się być jednym z zagadnień, wokół których narosło najwięcej nieporozumień. Wielokrotnie w rozmowach słyszałem westchnienia pełne nadziei: „Gdybym tylko usłyszała od Boga, że mam wyjść za tego, konkretnego mężczyznę, to bym to zrobiła!”. Albo: „Gdybym tylko usłyszał od Boga, że mam zostać kapłanem to bym to zrobił!”. A jednak nic takiego się nie dzieje.

Gdy stoimy przed wyborem ważnej decyzji życiowej zazwyczaj nie słyszymy w głowie wyraźnego, słyszalnego głosu Boga: „Zrób to i to”. Nie! A jednak jesteśmy przekonani, że istnieje coś takiego jak wola Boża w odniesieniu do naszego życia. Wierzymy przecież, że istnieje taki sposób życia i takie decyzje, które mogą być wypełnianiem woli Bożej.
Św. Paweł w Liście do Rzymian stwierdza wyraźnie, że sposobem na poznanie woli Bożej jest rozumna służba Boża i pisze:

A zatem proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej. Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe (Rz 12, 1-2).

A więc wolę Bożą możemy poznawać za pomocą konkretnych środków. Na pierwszym miejscu zostaje wymienione trzeźwe, logiczne myślenie i dbałość o to, aby nasz umysł odnawiał się pod wpływem Ducha Świętego. Chodzi o to wszystko, co nazywamy w sobie trzeźwym myśleniem nie zmąconym różnego rodzaju nowinkami o lepszym świecie dostępnym o tyle, o ile kupimy to, czy tamto. Nie chodzi też o myślenie zakłócone emocjonalnym przywiązaniem, w którym potrafimy oszukiwać samych siebie pędząc od jednej przyjemności do drugiej lub wikłając się w niezdrowe relacje. Św. Paweł podpowiada nam, że wola Boża to coś dla nas dobrego. Wolą Bożą na pewno nie jest dla nas coś złego moralnie. Coś co wykracza poza przykazania Dekalogu oraz Przykazanie Miłości Boga, bliźniego i siebie samego. Katechizm Kościoła Katolickiego przypomina jasno, że człowiek powinien „zawsze szukać tego, co jest słuszne i dobre, oraz rozeznawać wolę Bożą wyrażoną w prawie Bożym” (por. KKK 1787). Jeśli np. ktoś wyrządzi nam przykrość to nie wolno nam twierdzić, że wolą Bożą jest teraz nauczenie owego delikwenta szacunku do nas za pomocą przemocy słownej lub fizycznej. Przemoc bowiem jest odrzucona przez przykazania Dekalogu i jest przeciwna logice Przykazania Miłości. Sprzeciwia się Bogu. Nie wolno nam uznawać za wolę Bożą czegoś, co sprzeciwia się Prawu Bożemu. Natomiast takie zdarzenie możemy odczytać jako zachętę do nauczenia się jasnego artykułowania swoich praw i stawania w ich obronie jako wyraz zdrowo pojętej miłości do samych siebie.

Jak więc rozpoznać co jest dla nas dobre, a co złe? Tu z pomocą przychodzi nam głos sumienia. Najprostsza jego definicja mówi, że to głos samego Boga, który w nas rozbrzmiewa i poucza nas o dobru, które mamy czynić i o złu, którego mamy unikać (por. KKK 1776). Katechizm Kościoła Katolickiego poucza nas również, że ten głos będzie w nas zawsze rozbrzmiewał, nawet wtedy, gdy osłabimy go naszym złym postępowaniem, ale nigdy w nas nie zamilknie (por. KKK 1865). Jest to jednak rodzaj duchowego kompasu, który do końca naszych dni będzie wskazywał właściwy kierunek życia. Gdy postąpimy niewłaściwie, wtedy odzywa się ponownie i wyraźnie nakazuje nam powrót na właściwą drogę.


Co Bogu przyjemne

Do tej pory sprawa odnalezienia woli Bożej wydawała się dość prosta. Ale List do Rzymian wskazuje, że wola Boża to coś Bogu przyjemnego. Czy zwrot ten oznacza, że Bóg ma pewną tajemniczą listę zachowań, które Mu się podobają i jeśli uda nam się ją odnaleźć i odczytać, to będziemy mogli niezawodnie pełnić Jego wolę? Nie wydaje mi się, że mamy traktować Boga jako kogoś, kogo możemy zadowolić naszym postępowaniem. To, że coś może być Bogu przyjemne odczytuję przede wszystkim jako powołanie do osobistej odpowiedzialności. O co tu chodzi?
Często spotykamy ludzi, którzy owszem wykonują jakieś polecenia, postępują za głosem sumienia, ale są po prostu smutni i niezadowoleni z tego, co robią. Są poprawni, ale nie ma w nich radości i życia. Czy takie postępowanie może być Bogu przyjemne? Gdy widzę wokół siebie osoby zatroskane o dobro, a jednocześnie umęczone tym zatroskaniem np. z powodu przesadnej odpowiedzialności, to nie czuję w sobie przyjemności z powodu ich umęczenia. Może więc tym, co jest Bogu przyjemne jest nie tylko to, co robimy, ale też to jak to robimy? Mówiąc o odpowiedzialności mam na myśli postawę pewnej dorosłości i dojrzałości, dzięki której umiemy zdecydować się na czasem przykre dla nas działania, ale konieczne dla naszego osobistego dobra lub dobra bliźnich. Realizacja woli Bożej zakładałaby więc nie tylko to, że przedmiotem naszego działania ma być coś dobrego, ale również to, że w realizację tego dobra zaangażujemy w pełni nasz rozum i wolę. Wyrazem takiej dojrzałej postawy jest chociażby zadeklarowanie się: „Chcę to zrobić, bo choć wiem, że to dla mnie jest trudne, to dostrzegam w tym sens!”. Często uciekamy przed podjęciem decyzji do końca i po prostu mówimy sobie: „Chciałbym to zrobić”, „Nie chcę, ale muszę”. A czasami: „Wypada tak postąpić, bo co inni pomyślą o mnie” itd. Rzadko kiedy uświadamiamy sobie, jak ważne dla Boga jest nasze „chcę”. Czemu? Gdyż ma moc sprawczą! Gdyż powoduje zaangażowanie całej moje osoby w to, co sobie wyznaczam. Warto w tym miejscu postawić sobie pytanie: „Jak często używam słowachcę, a jak często słowa muszę?”.
Spróbujmy postawić się na miejscu Pana Boga. Pomyślmy, że dziś Bóg dał nam możliwość dokonania czegoś dobrego. Tym dobrem może być np. spotkanie z przyjacielem, który jest w trudnej sytuacji. Po rozeznaniu swoich możliwości stwierdzamy, że owszem dysponujemy nawet wystarczającym czasem, aby wysłuchać przyjaciela i zwyczajnie pokrzepić go swoją obecnością i uważnym wysłuchaniem, a może jakąś radą. Jednak badając swoje serce odkrywamy, że jest w nas pewien opór. Okazuje się, że już dawno nie widzieliśmy się z nim i gdzieś zaczął w nas narastać opór przed spotkaniem wynikający chociażby z żalu, że wcześniej się do nas nie odzywał i robi to dopiero teraz, gdy jest w potrzebie. Jest więc przed nami konkretne dobro. Czujemy, że będzie ono przyjemne Bogu, gdy wbrew swoim odczuciom opowiemy się po stronie pewnych zasad i wartości i pójdziemy za nimi wbrew pewnej niechęci. I właśnie to przełamanie siebie, swojego oporu, niechęci jest Bogu niezwykle przyjemne, a nasze działanie może uczynić pełniejszym.

Warto w tym miejscu odwołać się do sytuacji Jezusa w Ogrodzie Oliwnym (por. Łk 22, 39-46). Jezus modli się tam następująco: „Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!”. Tę modlitwę odczytuję jako prośbę Jezusa skierowaną do Ojca: „Ojcze, jeśli jest możliwe, aby zbawienie świata dokonało się inaczej, to proszę o to. Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!”. Jezus ostatecznie przełamuje się wewnętrznie i zgadza się na to, co dopuścił Ojciec, choć po ludzku wydaje mu się to straszne i bolesne. A Ojciec chce ukazać światu, że miłość Boga do człowieka jest większa niż wszystko, większa nawet od wycofania się w obliczu śmierci. Jednak ta modlitwa Jezusa, a przede wszystkim Jego dalsze postępowanie jest oczywistym świadectwem tego, że nie tyle musiał nas zbawić, co po prostu chciał nas zbawić. Bo do końca nas umiłował! Widząc, że zbawienie świata jest możliwe jedynie poprzez bolesną ofiarę z siebie, ofiarę z pragnienia miłości do człowieka, Jezus ostatecznie decyduje się na nią. Jest Jedynym, który chce i może dokonać tej ofiary. Dlatego jest naszym Zbawicielem, bo chciał wypełnić wolę Ojca do końca. I uczynił to podtrzymywany Jego miłością.
W każdym naszym wyborze dobra wcześniej czy później pojawi się coś, czego wcześniej nie przewidywaliśmy. Jeden z nieżyjących już jezuitów zwykł mawiać, że każde dobro musi zostać "ukarane". Nie chodzi tu o cynizm, ale o pewien realizm. Ilekroć bowiem decydujemy się na realizację jakiegoś dobra, tylekroć możemy spodziewać się jakiegoś oporu – czy to w nas samych, czy w ludziach wokół nas, czy w świecie. Pojawia się tu miejsce dla naszego „chcę i pragnę” jak powie św. Ignacy Loyola. Miejsce na potwierdzenie do końca naszej decyzji już nie tyle w słowach, co przede wszystkim w czynach: w wysiłku, pocie, wyrzeczeniach, zmaganiu się ze sobą... I właśnie nasz upór po stronie dobra jest Bogu miły i przyjemny. Cała religia chrześcijańska krąży wokół tematu paradygmatu ofiary. Nasze życie ma być ofiarą składaną czynami i postawami Bogu i bliźnim. Oto sens powszechnego kapłaństwa wiernych. Jednak biada tym, którzy chcą ją składać dlatego, że muszą, czy dlatego, że wypada. Czy ma wtedy sens? Wydaje się, że i z takimi naszymi niedojrzałymi postawami Bóg może sobie poradzić. Przykładem może być postawa Szymona z Cyreny, który został przymuszony, aby nieść krzyż Jezusa. A jednak Jezus przyjął jego wymuszoną pomoc. Tradycja chrześcijańska mówi o późniejszym nawróceniu Szymona. Ten wątek jego wewnętrznej przemiany został pięknie ukazany w filmie Mela Gibsona „Pasja”.


Co doskonałe

Na koniec wypada zastanowić się nad ostatnią cechą wypełniania woli Bożej czyli szukaniem i realizowaniem tego, co doskonałe. Czy to wezwanie św. Pawła oznacza, że pełnić wolę Bożą mogą jedynie perfekcjoniści? Na marginesie warto postawić sobie pytanie: „Czyją wolę pełnią perfekcjoniści: bardziej Bożą czy raczej swoją własną?”. Ale powróćmy do postawionej kwestii. Przez to, co doskonałe rozumiem rozeznanie tego, co mam robić w swoim życiu w relacji do swoich możliwości, do tego, co najbardziej odpowiada naszym zdolnościom, talentom ale i ograniczeniom. Przypomina mi się w tym miejscu słynne powiedzenie św. Augustyna, że łaska buduje na naturze. Jeśli komuś naprawdę zależy na dobrym pełnieniu woli Bożej musi poznać siebie. Musi zdobyć samoświadomość swoich zalet i wad, swojego charakteru i temperamentu. Można łatwo wyrządzić szkodę sobie i innym wybierając jakąś drogę życia, która bardzo kłóci się z naturalnymi predyspozycjami. Pójście za swoimi chęciami bez wzięcia pod uwagę swoich możliwości może grozić późniejszym zgorzknieniem i niezadowoleniem, poczuciem bycia nie na swoim miejscu, życia w niezgodzie ze sobą.
Często w rozmowach spotykam się z przekonaniem, że Bóg, gdzieś w jakimś tajemniczym i pilnie strzeżonym sejfie zapisał na maleńkiej karteczce, co dokładnie jest powołaniem danego człowieka. Na owej karteczce rzekomo ma się znajdować dokładny opis powołania życiowego owego mężczyzny lub kobiety. Problem tkwi tylko w tym, jak do tego sejfu się dostać. W takiej wizji woli bożej (specjalnie używam małej litery), Bóg jawi się jako ktoś okrutny. Skoro wszystko wie, to wie również, co mam w życiu robić. A więc wie kim mam zostać, z kim zawrzeć związek małżeński itd. Ale niestety z jakiegoś powodu nie chce mi tego powiedzieć. Tak więc całe swoje życie człowiek traci na odnalezienie woli Bożej, na odgadnięcie czego Bóg od niego chce i tak jej nie znajdując.
Gdy w rozmowie proponuję odwrócenie paradygmatu obrazu Boga i sugeruję, że może nie tyle Bóg wszystko wie, co przede wszystkim jest ciekaw tego, co dobrego zrobisz ze swoim życiem, widzę błysk życia w oczach rozmówcy: „Jak to? To Bóg może nie wiedzieć co ja uczynię ze swoim życiem?”. W moim przekonaniu Bóg przede wszystkim jest ciekaw tego, jak wykorzystamy dar życia wraz ze wszystkimi możliwościami, które zostały nam udzielone. Wizja Boga, który już zawczasu dokładnie ustalił plan na nasze życie jest po prostu paraliżująca! Często spotykam ludzi, którzy w swoim sercu noszą pragnienia dobra, ale go nie realizują. Dlaczego? Ze strachu! Boją się, że a nuż nie wstrzelą się w to, co Bóg wcześniej zaplanował. Okropne! A jednak taka wizja Boga towarzyszy wielu osobom.


Bóg ma plan na Twoje życie!

Jak więc ostatecznie jest z tym planem Bożym? Czy istnieje? A jeśli tak, to jaki jest? Owszem istnieje i od razu mogę ci powiedzieć jaki jest. Otóż Jego plan względem ciebie jest taki... abyś był szczęśliwy w swoim życiu! Koniec kropka! Natomiast to, w jaki sposób to zrealizujesz, zależy od ciebie, od twojej pomysłowości. Chodzi o to, aby po pierwsze czynić to, co mieści się w ramach dobra wyznaczonego przez Boże przykazania. A po drugie, aby czynić to z pasją. Aby realizować swoje marzenia i najgłębsze pragnienia. Aby wykorzystywać swoje talenty. Aby również brać pod uwagę swoje... ograniczenia. A więc będzie to pewien kompromis między marzeniami a realnymi możliwościami. Ale zdrowy i potrzebny kompromis, który nie wyklucza marzeń. Właśnie takiego dobrego i radosnego życia Bóg pragnie dla ciebie. I to jest Boży Plan na Twoje życie! Jeśli pójdziesz za tym planem urzeczywistniając go w konkretnej formie życia, wtedy pewnego dnia zapytasz Boga: „Panie, Boże, czy to jest właśnie ta droga, którą dla mnie kiedyś wybrałeś?”. I usłyszysz Jego pełną miłości odpowiedź: „Tak! To jest właśnie ta droga, o której kiedyś myślałem, że byłaby dla ciebie najlepsza, ale nie chciałem ci tego mówić wprost, bo bardzo mi zależało na tym, abyś ty sam ją odnalazł i w pełnej wolności poszedł za nią!”.

Kim jest Pan Bóg? Jaka jest Jego wola względem ciebie? Odpowiedź jest zapisana w Twoim sercu. Nie bój się sięgnąć do niego i pójść za tym, co w nim zostało zapisane przed wiekami! A On z pewnością będzie cię w tym wspierał.



ROZEZNAWANIE WAŻNYCH DECYZJI ŻYCIOWYCH



1. Zweryfikować ludzki wymiar

Jeżeli chcemy podejmować rozsądne i dobre decyzje w ważnych ludzkich sprawach, trzeba nam najpierw przyglądać się i oceniać naszą dojrzałość uczuciową. Musimy bowiem pytać się czy posiadamy odpowiedni stopień dojrzałości, aby w sposób odpowiedzialny podjąć daną decyzję i przyjąć wszystkie zadania i funkcje z nią związane.
Jednym z ważnych znaków dojrzałości jest świadomość swoich uczuć oraz wolność wobec nich.
W rozeznawaniu duchowym trzeba nam także uwzględnić całą naszą dotychczasową historię życia oraz wszystko to, co z niej wynosimy: stopień dojrzałości uczuciowej i duchowej, wszystkie uwarunkowania wypływające z doświadczeń rodzinnych, środowiskowych. Cała przeszłość człowieka wpływa na aktualną jego dojrzałość emocjonalną i duchową.
Nie możemy odczytać działania Bożego w naszym życiu nie uwzględniając wpływu, jaki wywiera na nas cała nasza historia życia. Bóg nie tylko liczy się z naszą historią życia, ale sam w niej działa i pracuje. To właśnie w naszej historii i poprzez naszą historię Bóg objawia nam swoją wolę. To wszystko, co przeżyłem, czego doświadczyłem w moim życiu, wszystkie moje aktualne słabości i zalety są punktem wyjścia dla rozeznawania duchowego.
Jako ludzie mamy wiele ograniczeń, problemów. Jeżeli chcemy dokonywać uczciwie rozeznawania duchowego, winniśmy być ich świadomi i uwzględniać je w procesie podejmowania decyzji. Ograniczenia i słabości ludzkie nie są przeszkodą w szukaniu i znajdowaniu woli Bożej, o ile jesteśmy ich świadomi i pragniemy je pokonywać. Gdybyśmy szukając woli Bożej nie byli świadomi naszych ograniczeń, słabości i wad, wówczas bylibyśmy niezdolni do rozeznania duchowego.
Rozeznawanie duchowe wymaga zdolności powierzania swoich słabości, błędów i grzechów Panu Bogu. Trzeba przyjąć całą naszą przeszłość, niezależnie od tego, jaka ona była, i oddać ją bez reszty Bogu. Pan Bóg objawiając nam swoją wolę, liczy się z naszą ludzką słabością; zarówno tą dzisiejszą jak i z przeszłości.
Lęk przed przyszłością, ucieczka od niej czyniłaby nas niezdolnymi do prawdziwego rozeznania duchowego. W życiu każdego z nas istnieje ścisła zależność pomiędzy przeszłością, teraźniejszością a przyszłością. Rozeznawanie duchowe domaga się też stawienia czoła wszystkim naszym problemom. Przystępując do rozeznania duchowego, winniśmy być świadomi, iż sami możemy się mylić w odczytywaniu naszych odczuć i emocji. Może w nas istnieć rozdźwięk pomiędzy motywacjami, jakie deklarujemy, a tymi, które w nas naprawdę działają.
Bez uświadomienia sobie wszystkich naszych emocji, które w nas działają oraz bez nabrania dystansu do nich, nie można dokonywać rozeznawania. Nieuświadomione reakcje uczuciowe byłyby dla nas przeszkodą w odczytaniu duchowych poruszeń i pragnień.
Rozeznawanie duchowe jest analizą duchową, ale zawsze bardzo ściśle łączy się z naszą emocjonalnością. Uczucia są nie tylko elementami naszego życia psychicznego, ale także istotnymi elementami życia duchowego.
Otwartość i szczerość w poznawaniu naszych emocji jest jakimś wstępnym krokiem do przyjęcia woli Bożej. Jeżeli brakowałoby nam zgody na naszą ludzką słabość, na ludzkie ograniczenia, tym samym istniałaby w nas pewna niezdolność do przyjęcia woli Bożej.
Pierwszym krokiem do rzeczywistego przyjęcia woli Bożej jest przyjęcie siebie samego, swojego życia, takim jakie ono jest w danej chwili. Jeżeli bylibyśmy bardzo zniewoleni własnymi problemami, wówczas nie moglibyśmy dokonywać rozeznania duchowego, ponieważ nie mielibyśmy potrzebnej nam wolności wewnętrznej dla przyjęcia woli Bożej.
Zgoda na siebie i swoją ludzką sytuację oznacza jednocześnie odejście od siebie. To właśnie odejście od siebie jest warunkiem przyjęcia Boga i Jego woli. Jeżeli ludzkie problemy w rozeznaniu duchowym zostałyby pominięte, zaniedbane lub zlekceważone, wówczas ryzykowalibyśmy kształtowanie w sobie duchowości bez ciała, nie–ludzkiej, oderwanej od ludzkiej osoby, ryzykowalibyśmy rozwijanie w nas iluzji.
Rozeznawanie duchowe wymaga także pewnego uspokojenia wewnętrznego. Jeżeli znajdowalibyśmy się w stanie jakiegoś zniechęcenia, depresji, smutku, wielkiego strapienia duchowego, nie posiadając jednocześnie należytego dystansu do tych uczuć, wówczas winniśmy uzbroić się w cierpliwość. Trzeba by poczekać na bardziej stosowny czas dla rozeznania duchowego i podjęcia decyzji.
Aby stan smutku, zniechęcenia mógł stać się znakiem czasu w szukaniu woli Bożej, winien zostać przezwyciężony. Życie pod wpływem strapienia stanowi przeszkodę dla rozeznawania duchowego. Uniemożliwia bowiem obiektywne widzenie siebie oraz sytuacji, w jakiej się znajdujemy.
Pośród wielu uwarunkowań rozeznania duchowego trzeba zwrócić także uwagę na zdrowie. Nie możemy dokonywać rozeznania, zwłaszcza jeżeli chodzi o ważne decyzje, w jakimś wielkim zmęczeniu psychicznym czy wyczerpaniu fizycznym.


2. Zweryfikować wymiar duchowy


Nie możemy też dokonywać rozeznania duchowego, jeżeli nie ma w nas rzeczywistego życia duchowego. Bez mocnych fundamentów życia duchowego w szukaniu, rozeznawaniu i pełnieniu woli Bożej łatwo ulegamy iluzji. Im pełniejsze i głębsze jest życie duchowe, tym pełniejsza możliwość poznania woli Boga. Jakość życia duchowego gwarantuje jakość rozeznawania duchowego.
Gdybyśmy nie szukali Boga i pełnienia Jego woli, ale tylko siebie samych, to próba rozeznania duchowego byłaby pewną pomyłką. Nawet gdybyśmy znaleźli wolę Bożą, np. w decyzji przełożonego, to i tak jej nie przyjmiemy. Ogarnie nas raczej wewnętrzna irytacja, zniechęcenie i smutek. Nie będzie to jednak smutek dla wzrostu duchowego. Smutek ewangelicznego bogatego młodzieńca nie zbliżył go do Jezusa, ale wręcz przeciwnie — oddalił go od Niego.
Wejście w rozeznawanie duchowe wymaga od nas rzeczywistego pragnienia i otwartości na wolę Bożą. Nie chodzi jednak o otwartość deklaratywną, otwartość we własnych subiektywnych odczuciach. Rozeznawanie duchowe, szukanie i znajdowanie woli Bożej rozpoczyna się od zakwestionowania tego, czego ja chcę i pragnę moją tylko ludzką wolą. Rozeznanie duchowe stawia nam pytania: Czy moje pragnienia i plany kierują się wolą Bożą, czy tylko tym, co jest we mnie? Czy wzrasta we mnie pragnienie dostosowywania mojego życia do woli Bożej? Czy pragnę oddać moje życie w ręce Boga, aby wszystko było zgodne z Jego wolą? Czy nie stawiam Panu Bogu warunków w przyjmowaniu Jego woli?
Ta właśnie zdolność do kwestionowania siebie jest jednym ze znaków gotowości do dokonywania rzeczywistego rozeznawania duchowego. W rozeznawaniu duchowym nie chodzi bowiem najpierw o zewnętrzną, jakby techniczną aplikację pewnej metody, ale o proces wewnętrznego nawrócenia dokonujący się w ludzkim sercu. Jednym z ważnych kryteriów rzeczywistego pragnienia szukania woli Bożej jest także zdolność człowieka do modlitwy przedłużonej; zdolność do trwania przed Bogiem i wsłuchiwania się w Jego natchnienia.


3. Przyjęcie pomocy Kościoła


Podkreślmy z pewnym naciskiem rolę kierownictwa duchowego w rozeznawaniu woli Bożej. Nie chodzi jednak najpierw o dobre rady roztropnego i doświadczonego człowieka. W rozeznawaniu duchowym kierownik duchowy pełni najpierw rolę świadka, który przygląda się i rozeznaje osobistą pracę penitenta. Odwołując się do oceny swojego sumienia, kierownik duchowy potwierdza owoce osobistego rozeznania. Czyni to nie we własnym imieniu, ale w imieniu Kościoła. Wierzymy, iż Duch Święty angażuje się poprzez autentyczne kierownictwo duchowe, aby potwierdzić szukanie i pełnienie woli Bożej.
Wrażliwość na Boga tak u kierownika jak i u penitenta sprawia, iż wspólnie odkrywają wolę Bożą. Odkryć mogą wspólnie, ale podjąć decyzję pełnienia woli Bożej może tylko sam zainteresowany. Wyraźne namawianie i popychanie penitenta do podjęcia decyzji, zwłaszcza wówczas, gdy czuje się bardzo niepewny i zagubiony, jest zawsze pewnym nadużyciem.
Im silniejszy byłby nacisk psychiczny, tym większe byłoby nadużycie. Dotyczy to zwłaszcza takich decyzji, których nie można odwołać, np. zawarcie małżeństwa, przyjęcie święceń kapłańskich, złożenie ślubów zakonnych, itp. Chwilowe uspokojenie człowieka niepewnego siebie, który pod czyimś naciskiem wreszcie podjął decyzję, może być bardzo zwodnicze. Nierozwiązane problemy i zagubienie zwykle wracają jak bumerang, nawet po kilku latach, nieraz z jeszcze większą siłą.
Dlaczego potrzebujemy pomocy kierownika duchowego w szukaniu woli Bożej? Ponieważ zamknięci w sobie łatwo ulegamy iluzji własnych namiętności i złego ducha działającego w nich. Działanie naszych namiętności i złego ducha działającego w nich, jeżeli ma być skutecznie pokonane, winno być ujawnione przed Kościołem: przed spowiednikiem, kierownikiem duchowym lub — jak mówi św. Ignacy — jakąś osobą duchowną, która zna podstępy złego ducha. Otwartość przed Kościołem pozwala nam jasno widzieć naszą sytuację. Św. Ignacy mocno wierzył, że w szczerości człowieka przed przedstawicielem Kościoła działa Pan Bóg.
Dobre kierownictwo duchowe daje nam tę wewnętrzną pewność, iż nie kierujemy się jakimiś nieuporządkowanymi i nieświadomymi motywami wewnętrznymi, ale pragnieniem szukania i pełnienia woli Bożej. Podstępy i namowy, które zły duch chce i pragnie, żeby zostały przyjęte i zachowane w tajemnicy, są zawsze przeciwne woli Bożej, chociaż wydają się być często do niej podobne.


4. Metoda rozeznawania duchowego


Rozeznawanie duchowe jest pewną funkcją życia duchowego, istniejącą obok innych funkcji, np. słuchania Słowa Bożego. Dzięki tym funkcjom życie duchowe człowieka staje się przejrzyste i może się rozwijać. Możemy wzrastać duchowo, możemy wzrastać w miłości i wolności tylko wówczas, kiedy jasno widzimy (nie tylko rozumem, ale przede wszystkim sercem). Uporządkowane — jasne widzenie otwiera drogę do uporządkowanego, jasnego działania. Nie możemy działać w sposób uporządkowany, po Bożemu, jeżeli nie oglądamy całej rzeczywistości w sposób uporządkowany — zgodny z wolą Bożą.
Widzenie duchowe jest kontemplacją, zaś działanie, konkretne zaangażowanie życiowe, wcielaniem w życie owoców kontemplacji. Pomiędzy widzeniem duchowym, czyli kontemplacją a działaniem, czyli zaangażowaniem życiowym leży właśnie rozeznawanie duchowe.
Rozeznawanie duchowe zapewnia życiu duchowemu stałość i wierność. Nie możemy być wierni Bogu bez rozeznawania duchowego. Wierność wymaga nasłuchiwania Boga, który objawia nam swoją wolę.
Trzeba mieć jednak świadomość, że rozeznawanie duchowe nie polega na mechanicznym stosowaniu jakiejś metody. Mechaniczne stosowanie metody nie rozwiąże nigdy naszych osobistych problemów. Rozeznawanie duchowe, szukanie i znajdowanie woli Bożej jest doświadczeniem wewnętrznego nawrócenia w tych okolicznościach i warunkach, w jakich stawia nas sam Pan Bóg.
Rozeznawanie duchowe nie może też być jakąś spontaniczną, odruchową oceną ludzkich sytuacji; oceną nieustannie improwizowaną. Rozeznanie duchowe tworzy pewien proces. Proces ten winien być dobrze przygotowany. Przygotowanie to jest konieczne zarówno wtedy, gdy chodzi o ważne i wielkie decyzje życiowe, jak również wówczas, kiedy chodzi o codzienne, zdawać by się mogło małe decyzje. Te małe decyzje są nieraz bardzo ważne dla życia duchowego. Nasze życie duchowe składa się zwykle z takich właśnie codziennych małych decyzji.
Podobnie jak nie można się modlić bez przyjęcia jakiejś choćby najprostszej metody modlitwy, tak też nie można dokonywać rozeznania duchowego bez określonej metody.
A oto pewna propozycja metody indywidualnego rozeznawania duchowego. Może być ona dostosowywana do osobistych potrzeb i możliwości każdego z nas.
a) Pierwszy ważny etap rozeznania duchowego to zbieranie informacji. Przed przystąpieniem do rozeznawania duchowego w jakiejś sprawie, trzeba najpierw zebrać wszystkie informacje mogące w nim odgrywać jakąś rolę. Jeżeli nie ma wszystkich informacji koniecznych do podjęcia decyzji, wówczas decyzja zawsze będzie w jakiś sposób przypadkowa.
Poprzez osobistą refleksję, modlitwę, skupienie trzeba samemu popatrzeć na rozeznawaną sprawę z różnych punktów widzenia. Nieraz trzeba uwzględnić całą dotychczasową historię życia oraz wszystko to, co z niej się wynosi: stopień dojrzałości ludzkiej, życie duchowe, zranienia, lęki. Trzeba umieć dostrzec, jaką rolę w decyzji będą odgrywały nasze cechy charakteru, przyzwyczajenia, słabości i wady itd. Zbieranie informacji polega także na umiejętności przewidywania trudności, które możemy spotkać w realizacji decyzji.
Zbieranie informacji jest to ludzka praca, w której praca Ducha Świętego nie jest nieobecna. Jeżeli brakowałoby nam podstawowych informacji o naszej sytuacji życiowej, uwarunkowaniach wynikających z naszej historii życia czy też informacji o powołaniu, które pragniemy realizować, wówczas ryzykowalibyśmy podejmowanie z własnej winy fałszywych decyzji. Zbieranie informacji wymaga nieraz wielkiego trudu, ale jest to cena, jaką trzeba zapłacić za dobre decyzje życiowe.
b) Drugi ważny etap, element rozeznania duchowego to osobista modlitwa i refleksja nad decyzją. W rozeznawaniu duchowym modlitwa i osobista refleksja winny iść w parze. Są one konieczne. Rozeznawanie polega między innymi na zadawaniu sobie pytania: Jakie są racje, aby przyjąć i realizować rodzące się we mnie pragnienie — natchnienie? Jakie mogą być racje, aby je odrzucić?
Modlitwa nie służy tylko temu, aby przeżuwać racje zdobyte poprzez ludzkie rozumowanie. W czasie modlitwy możemy otrzymywać nowe racje — nowe motywacje, które przychodzą jako owoc działania Ducha Świętego w nas. Modlitwa może rozjaśniać to, co dla nas w czasie ludzkiego rozważania pozostaje może niejasne i dwuznaczne. Racje za i racje przeciw jakiejś decyzji lub wyborowi nie mają być przejawem potrzeb czysto ludzkich, nieuporządkowanych pragnień i uczuć. Nasze najgłębsze motywacje wyboru winny wyrażać pragnienie szukania i znalezienia woli Boga.
W rozeznaniu duchowym nawet to, co wydaje się być oczywiste i po ludzku jasne, winno być przez nas zakwestionowane i poddane próbie. Być może po rozeznaniu decyzja będzie taka sama jak przed rozeznaniem. W szukaniu woli Bożej liczy się nie tylko sama decyzja, ale także motywacje, dla których bywa ona podjęta. Już przez samo zakwestionowanie istniejących decyzji i ich motywacji, zostają one pogłębione. I chociaż decyzja nie musi się zmienić, to jednak może zostać ona oczyszczona z jakichś nieuporządkowanych ludzkich potrzeb.
c) Trzeci ważny element rozeznania duchowego, to analiza wewnętrznych poruszeń. Modlitwie i refleksji winna towarzyszyć analiza naszych stanów duchowych. Rozeznanie uczuć, które nam towarzyszą, jest jednym z podstawowych kryteriów dla poznania autentyczności naszych pragnień, poruszeń i wezwań. Aby podjąć dobrą decyzję, trzeba mieć świadomość swoich uczuć: z jakich źródeł one w nas pochodzą i do jakich celów prowadzą. Przypomnijmy, iż ogromną pomocą w analizowaniu naszych uczuć jest zawsze wypowiadanie ich przed kierownikiem duchowym.
Analiza poruszeń wewnętrznych jest pracą, w którą angażuje się zarówno nasza ludzka emocjonalność jak i nasza duchowość.
d) Czwarty element rozeznania duchowego to podjęcie decyzji. Podjęcie decyzji jest zawsze zaangażowaniem się wobec Boga i przed Bogiem. Chociaż ja sam moją wolnością podejmuję decyzję, to jednak w pewnym sensie nie jest to mój wybór, ale wybór Boga dla mnie, Jego wola dla mojego życia.
W naszej decyzji spotykają się w jakiś tajemniczy sposób nasze zaangażowanie i nasza osobista wolność z działaniem Pana Boga w nas. Dobra decyzja sprowadza się zawsze do spotkania woli Boga z wolą człowieka, spotkania wolności człowieka z wolnością Pana Boga.
To, co Pan Bóg chce i pragnie dla nas, nie jest podyktowane jakimś kaprysem, ale wypływa z Jego pragnienia większego dobra dla człowieka.
Wiele naszych decyzji może być po ludzku bardzo trudnych. Możemy mieć świadomość, że to, na co się decydujemy, jest bolesne. Możemy jednak wewnętrznie doświadczać, iż nie możemy zdecydować inaczej, ponieważ wiemy, że tak właśnie chce Bóg.
Jeżeli decyzje są podejmowane z wielką uczciwością wewnętrzną, to wraz z trudem i bólem decyzji, z czasem przychodzi pokój. Pokój ten nie jest błogim odpoczynkiem, ale doświadczeniem miłości Pana Boga. Cały proces rozeznawania duchowego — podejmowania decyzji wieńczymy ofiarowaniem naszego wyboru Panu Bogu.
e) Wiele naszych decyzji, odnoszących się do działania apostolskiego, życia wspólnotowego, rodzinnego winno znaleźć potwierdzenie w decyzji przedstawiciela Kościoła: w decyzji przełożonego, kierownika duchowego, proboszcza, biskupa itp. Osobiste rozeznanie duchowe jest zawsze dla przedstawiciela Kościoła pomocą w jego rozeznawaniu woli Bożej.
Podjęta decyzja nie polega na programowaniu maszyny. Gdyby decyzja nie potwierdzała się w życiu, to trzeba by od nowa rozeznać jej słuszność. Człowiek może się pomylić w swoim wyborze.
Błędy w rozeznawaniu nie są jednak stratą czasu i energii ludzkich. W ten sposób nabieramy stopniowo doświadczenia w rozeznawaniu duchowym. Osobiste doświadczenie będzie także punktem wyjścia w pomocy w rozeznawaniu, jakiej będziemy udzielać innym.
Ale, co robić, kiedy dojdziemy do przekonania, iż w jakiejś ważnej decyzji kierowaliśmy się nieczystymi motywami, np. lękami o siebie, wygodnictwem czy niezdrowymi ambicjami?
W takiej sytuacji św. Ignacy radzi: żeby ten, co dokonał wyboru w sposób nienależyty i nieuporządkowany, tj. nie bez wpływu uczuć i przywiązań nieuporządkowanych, żeby żałował za to i starał się wieść życie dobre w ramach tego swego wyboru (ĆD, 172).
Rozważanie błędów popełnionych w przeszłości, poddawanie się niesmakowi, podtrzymywanie żalu i pretensji do siebie lub innych osób, jest działaniem bezpłodnym i jałowym. Takie postępowanie nie odmieni sytuacji człowieka. Św. Ignacy zachęca do wyrażenia żalu wobec Boga. Zachęca także do modlitwy o akceptację przyjętego wyboru.
Zdarza się, że pod wpływem przeżywanych trudności w obranym stanie życia, wracamy (nieraz wprost obsesyjnie) do myśli, iż byłoby lepiej, gdybyśmy wybrali inną drogę życia. Takie myśli są nierzadko pokusą ucieczki od trudności życia związanych ze swoim stanem, którego już odmienić nie można.


5. Zaangażowanie i czas


Rozeznawanie duchowe, szukanie i znajdowanie woli Bożej nie może ograniczyć się do pojedynczych decyzji w ważnych chwilach życia, ale winno być pewnym procesem dokonującym się w życiu duchowym. Decyzje podejmowane w przełomowych momentach życia osobistego powinny być naturalną konsekwencją nieustannego szukania woli Bożej we wszystkich doświadczeniach życiowych. Oczywiście tak rozumiane rozeznawanie wymaga od człowieka ogromnego wewnętrznego zaangażowania i czasu.
Najpierw zaangażowania. Uczeń Jezusa winien nieustannie mobilizować się do szukania Boga i Jego woli poprzez środki ludzkie i duchowe, jakie posiada do swojej dyspozycji: modlitwę osobistą, refleksję, kierownictwo duchowe czy też inne duchowe rozmowy.
Rozeznanie duchowe wymaga także czasu. Bóg dał nam czas na szukanie, rozeznawanie i pełnienie swojej woli. My winniśmy ofiarować sobie cierpliwość. Dzieła Boże dokonują się w czasie określonym przez Niego. Czas Boga jest zawsze dostosowany do czasu człowieka — do jego wzrostu wewnętrznego. Pan Bóg nie stworzył wszystkiego w ostatecznym, ukończonym i nienagannym stanie, ale dał nam moc wzrastania i czas do wzrastania.
Być stworzeniem na ziemi, to wejść w czas — w dojrzewanie dokonujące się w czasie. Życie duchowe człowieka ma swój rytm. Trzeba ten rytm uszanować i wejść w niego w wolności. W szukaniu woli Bożej trzeba jasno rozróżniać duchowe pragnienia od pragnień ludzkiej pożądliwości, która natychmiast chce wszystko rozwiązać tylko dlatego, iż nie jest w stanie zgodzić się na własną słabość i na trud walki z nią związany.
Zauważmy także, iż rozeznawania duchowego nie można utożsamiać z oceną wynikającą z ludzkiej roztropności. Szukanie i znajdowanie woli Bożej choć liczy się z ludzką roztropnością, to jednak nie ogranicza się do niej.
W rozeznawaniu chodzi przede wszystkim o szukanie samego Boga i Jego woli. Nierzadko rozeznanie duchowe przekracza ludzką roztropność, ponieważ Bóg powołuje człowieka także do dokonywania dzieł, które wydają się być głupstwem dla mędrców tego świata: Skoro bowiem świat przez mądrość nie poznał Boga w mądrości Bożej, spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących (1 Kor 1,21).
Rozeznawanie duchowe jest wyrazem dorastania do dojrzałej wiary. Rozeznanie wśród tylu różnych głosów głosu Boga, wymaga od nas dojrzałości ludzkiej i duchowej. Tylko ten, kto wiernie i wytrwale wsłuchuje się w Słowo Boże, kto ciągle szuka Boga, będzie zdolny rozpoznać działanie i wolę Boga w swoim życiu.





Jak wypełnić Wolę Bożą - Adsum (1)

"Naucz mnie czynić Twą wolę, bo Ty jesteś moim Bogiem. Twój dobry duch niech mnie prowadzi po równej ziemi. Ps. 143.10." Tajemnicą wszelkiej świętości jest doskonałe zgadzanie się z Wolą Bożą w rzeczach, które nie zależą od człowieka, a doskonałe posłuszeństwo Bogu we wszystkim, co jest zależne od człowieka. Chodzi więc o taką postawę, aby tak w życiu wewnętrznym jak i zewnętrznym działaniu dążyć wyłącznie do spełnienia się Woli Boga. Wysiłek ludzkiego rozumu na drodze rozeznania Woli Bożej staje niejednokrotnie w obliczu sytuacji, które są tajemnicą. Nie zawsze wiemy, co jest Wolą Bożą wobec nas. A dzieje się to częściej niż przypuszczamy. W razie niepewności trzeba działać zgodnie z tym, co w sumieniu uzna się za niewątpliwy nakaz woli Bożej.



Wola Boża, chociaż Duch Święty pozwala ją czasem bardzo wyraźnie poznać, pozostaje zwykle taką samą tajemnicą, jak i sam Bóg. Papież Jan Paweł II w swojej książce "Dar i Tajemnica" tak pisał:" Historia mojego powołania kapłańskiego? Historia ta znana jest przede wszystkim BOGU samemu. Każde powołanie kapłańskie w swej najgłębszej warstwie jest tajemnicą, jest darem, który nieskończenie przerasta człowieka." Dlatego też pragnienie rozpoznania Woli Bożej dotyczy bardziej pewnych sygnałów tej woli, niż jej najgłębszej istoty. Wszystko, co istnieje, i co się zdarza daje świadectwo Woli Bożej. Jednakże dostrzeżenie jakiegoś znaku jest czymś innym, jak jego interpretacja. Pierwszym warunkiem poprawnej interpretacji jest obowiązek przyjmowania tych znaków w ten sposób, jak one jawią się w rzeczywistości. Trzeba równocześnie uświadomić sobie, że znak pozostaje znakiem, który objawia, a zarazem ukrywa oznaczoną rzeczywistość. Niejednokrotnie nie jest on do końca odczytany. Z wszystkich rzeczy i zdarzeń oznajmiających Wolę Bożą, tylko niewiele może być interpretowanych przez umysł ludzki. To, co nazywamy Wolą Bożą jest "strumieniem Miłości i Mądrości Boga", który kieruje wszystkimi wolnymi i koniecznymi elementami. Jest przyczyną przyczyn, prowadzi prowadzących, rządzi rządzącymi. Nawet ci, którzy przeciwstawiają się BOGU, spełniają nieświadomie Jego Wolę. Bóg bowiem w swoim działaniu, w Swojej Miłości i Mądrości ustanawia wszystko ku dobru tych, którzy Go znają, szukają i starają się poddać swoją wolność posłuszeństwu Jego zamiarom. Wszystko, co dzieje się za Wolą Boga, wyraźnie, czy w ukryciu, dzieje się dla Jego Chwały, dla dobra tych, których On wybrał i dopuścił do uczestnictwa w swej stwórczej i zbawczej woli. Pomyślmy, czy dzisiejsza sytuacja w Kościele i świecie nie jest dla nas wyzwaniem do posłuszeństwa Woli Bożej i do dawania dobrego świadectwa. Czyż to właśnie nie my mamy walczyć o Prawdę i zaświadczyć o naszej Miłości do BOGA. Obecna trudna sytuacja daje nam wiele możliwości do pełnienia Woli Bożej i dla naszego własnego uświęcenia. Nikt nie może się uświęcić bez pokonywania trudności i przeciwności. "Nie wyście mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał" (J 15,16).
Cała doskonałość nasza polega na miłowaniu Boga. Ale znowu doskonała miłość polega na zgodności woli naszej z Wolą Bożą. To jest pierwszym skutkiem miłości - mówi św. Dionizy - że jednoczy ona wolę tych, którzy się miłują, tak iż każda z tych osób chce tego, czego chce druga. I dlatego im bardziej będzie ktoś zjednoczony z Wolą Bożą, tym większa będzie jego miłość. Miłe są Bogu umartwienia, rozmyślania, Komunie św., uczynki miłości bliźniego, ale pod pewnym warunkiem - pod warunkiem, że są zgodne z Jego Wolą. Jeżeli natomiast są Jej sprzeciwiamy, to nie tylko nie są Bogu przyjemne, ale nawet sprawiają Mu przykrość. Przypomnijmy sobie postawę dwóch sług, z których jeden pracuje bez wytchnienia cały dzień, ale wszystko czyni tak, jak mu się podoba; drugi zaś mniej się trudzi, ale za to jest posłuszny we wszystkim; rzecz jasna, że ten drugi milszy będzie panu, aniżeli pierwszy. Jakże uczynki nasze mogą się przyczynić do chwały Bożej, jeżeli nie wykonujemy ich według upodobania Bożego? Pan nie chce ofiar, mówi prorok do Saula, lecz uległości dla swej Woli.



WOLA BOŻA - opowiadanie

Pewien człowiek imieniem Jan leżąc pod drzewem zaczął rozmyślać i mówił sobie. Nie wierzę, że wszystko dzieje się według woli Bożej. Bardzo chciał poznać Bożą drogę, dlaczego świat wygląda jak wygląda. Wciąż rozmyślając nad tym prosił Boga o odpowiedź. Zapadł w głęboki sen i wtem stanął przy nim anioł i powiedział:
- Chodź ze mną Janie a ja pokażę ci wolę Bożą. Nie namyślając się długo poszedł za Aniołem. Ten mu powiedział: odwiedzimy kilka domów i poznasz co jest zgodne z Bożym zamysłem. Pierwszego dnia zagościli w domu dobrego, szlachetnego człowieka, który powiedział do nich. Radujcie się wraz ze mną bo dziś pogodziłem się z moim wrogiem i w dowód przyjaźni otrzymałem od niego złoty puchar. Następnego dnia pożegnali się z tym człowiekiem, jednak w połowie drogi Jan zobaczył, że w torbie Anioła znajduje się ów złoty puchar. Jak mogłeś! Wykrzyknął. Ukradłeś temu dobremu człowiekowi ten cenny dar. On jednak uniósł dłoń w górę i rzekł: Taka jest wola Boża. Po kilku godzinach odwiedzili dom pewnego pomstującego skąpca, bardzo złego człowieka, który ani myślał się nawrócić. Przeklinał, złorzeczył i wyśmiewał wszystkich. Korzystając z chwili nieuwagi gospodarza domu Anioł wsunął ów złoty puchar do szafy tego skąpca i tam go zostawił. Wyszli bez słowa z tego domu ale Jan podniósł bunt. Jak mogłeś zostawić tak cenną rzecz w domu takiego złego człowieka mówił Jan podniesionym głosem. Lecz Anioł znowu podniósł dłoń i powiedział. Taka jest wola Boża. Jan nic z tego nie rozumiał ale też i się już nie odzywał. Surowe spojrzenie Anioła ostudziło jego napięcie.
Poszli więc dalej do chaty pewnego biednego ale pobożnego człowieka. Rodzina ta żyła bardzo ubogo. Ludzie ci żalili się na swój los, ledwo wiązali koniec z końcem. Anioł im odpowiedział: nie martwcie się Bóg wam dopomoże. Gdy jednak wyszli z tego domu, wyciągnął zapałki i podpalił jego słomiany dach. Dom natychmiast stanął w płomieniach. Oburzony Jan zaczął gasić płomień, jednak Anioł mu nie pozwolił: Ten jednak krzyczał:
- Jak możesz podpalać dom tego biednego człowieka. Powinieneś pomagać ludziom, a nie ich dręczyć.
- Powiedziałeś, że chcesz poznać wolę Bożą więc nie wtrącaj się więc tylko chodź ze mną dalej!
Idąc dotarli do następnego domu w którym żył Ojciec z 8 letnim synkiem. Synek był całą radością tatusia a ten na wszystko mu pozwalał. Przenocowali więc u tego mężczyzny. Rankiem wybrali się w dalszą podróż i Anioł poprosił aby jego synek wskazał im dalszą drogę. Jego ojciec zgodził się, tylko powiedział: Pilnujcie aby nic złego mu się nie stało. Dziecko wskazało drogę wędrowcom i już chciało powrócić do domu ale Anioł poprosił aby przeprowadziło ich jeszcze przez wąska kładkę. Kiedy dziecko przechodziło ten celowo zakołysał tak mocno, że chłopiec wpadł do rzeki i utopił się.
- O nie tego już za wiele krzyczał na całe gardło Jan. Nigdzie już z tobą nie pójdę wolę iść dalej sam przez ciemną dolinę i niech mnie nawet rozszarpią dzikie zwierzęta niżbym miał iść dalej z tobą. Zniosłem jak okradłeś sprawiedliwego, a złoty puchar dałeś złemu skąpcowi, widziałem jak podpaliłeś dom biednej rodziny, ale to że zabiłeś niewinne dziecko to za dużo. Nie jesteś żadnym Aniołem tylko demonem - krzyczał człowiek.
- Jestem Aniołem wysłanym na ziemię przez Boga aby wypełnić Jego wolę na ziemi, a tobie wyjaśnić jaka jest Jego droga – odpowiedział.
- Nieprawda Bóg taki nie jest. Na pewno nie kazał Ci czynić tego co zrobiłeś - krzyczał dalej Jan. - Dobrze! opowiem ci dlaczego zachowałem się właśnie tak w każdej sytuacji. Otóż w kielichu, który zabrałem sprawiedliwemu człowiekowi była trucizna. Jego wróg nie dał mu go po to aby się z nim pogodzić ale aby go zgładzić z tego świata. Gdybym zostawił mu ten kielich człowiek ten otrułby się. Teraz zaś ten pomstujący skąpiec mając ten puchar obierze karę za swe liczne grzechy. Biedny człowiek, któremu podpaliłem dom, znajdzie w zgliszczach wielki skarb, który pozwoli mu żyć dostatnio do końca dni. Gdybym nie spalił ich domu to nigdy nie znaleźliby tego skarbu. Zaś mężczyzna, którego spotkaliśmy tu nad strumieniem, był złym człowiekiem. Nie chciał znać Boga i prowadził życie bardzo rozwiązłe. Jego synek, którego utopiłem w przyszłości byłby wielkim mordercą. Po stracie swego małego synka, który i tak znajdzie się w Niebie, jego ojciec nawróci się do Boga i zmieni swe życie. I tak oto obaj będą w Niebie, gdybym tego nie uczynił obaj zostaliby potępieni. Czy te wyjaśnienia pomogły ci zrozumieć wolę Bożą?
Jan słuchając opowieści Anioła zrozumiał, że Bóg widzi wszystko inaczej i bardziej doskonale niż my ludzie. Zrozumiał też, że na wszystko ma najlepsze rozwiązanie, choć zewnętrznie wydaje się ono bardzo bolesne. Pojął, że nawet z najgorszego zła Pan Bóg może wyprowadzić dobro.



Jak wypełnić Wolę Bożą - Adsum (2)

Największą zatem chwałą, jaką możemy oddać Bogu, jest we wszystkim wypełnić Jego świętą Wolę. Boski nasz Zbawiciel, który na to przyszedł na ziemię, aby zapewnić Ojcu Swojemu należną Mu chwałę, uczył nas przede wszystkim swoim przykładem. Toteż kilkakrotnie oświadczał Pan Jezus, że nie przyszedł na ziemię, aby pełnić wolę swoją, ale jedynie Wolę Ojca." Wszystko, co Mi daje Ojciec, do Mnie przyjdzie, a tego, który do Mnie przychodzi, precz nie odrzucę, ponieważ z nieba zstąpiłem nie po to, aby pełnić swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał. " (Jan 6, 38) .

I dlatego pragnął, by świat poznał miłość, jaką miał do swego Ojca, stając się posłusznym Jego Woli aż do śmierci krzyżowej dla zbawienia świata; w ogrójcu, zanim wyszedł na spotkanie wrogów, którzy przyszli, by Go pojmać odezwał się słowami: "Ale niech świat się dowie, że Ja miłuję Ojca, i że tak czynię, jak Mi Ojciec nakazał. Wstańcie, idźmy stąd! " (J 14, 31). Przy innej sposobności powiedział Pan Jezus, że po tym, czy kto czyni Wolę Bożą, poznaje, czy jest Jego bratem. "Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką». (Mat. 12, 5O) Wszyscy święci zawsze zmierzali, by pełnić Wolę Bożą, rozumiejąc dobrze, że na tym polega pełnia doskonałości duszy. Bł. Henryk Suzo powiedział ,,Nie żąda Bóg od nas, byśmy opływali w oświecenia, lecz abyśmy spełniali we wszystkim Jego Wolę". A św. Teresa: "Dla człowieka oddanego modlitwie rzeczą najważniejszą i najpotrzebniejszą jest podporządkowanie swojej woli Woli Bożej; niech [każdy] będzie przekonany, że na tym polega najwyższa doskonałość. Kto lepiej wypełni tę wolę, ten więcej darów otrzyma od Boga i większe uczyni postępy w życiu wewnętrznym." Dominikanka bł. Stefania z Soncino, przeniesiona pewnego razu w widzeniu do nieba, ujrzała niektóre zmarłe, a znane sobie osoby, pomiędzy Serafinami i dano jej zrozumieć, że dusze te dlatego dostąpiły tak wielkiej chwały w niebie, ponieważ na ziemi zgadzały się doskonale z Wolą Bożą. Wspomniany wyżej Suzo sam o sobie powiada: "Wolę być najnędzniejszym robakiem ziemi z Woli Bożej, aniżeli serafinem z woli własnej."
Tu na ziemi mamy się uczyć od Świętych w niebie, jak kochać Pana Boga. Miłość czysta i doskonała, jaką pałają święci w niebie, polega na doskonałym zjednoczeniu z Wolą Bożą. Gdyby serafini zrozumieli, że Bóg chce, by przez wieczność całą zbierali ziarnka piasku ma brzegu morskim, lub wyrywali chwasty w ogrodzie, czyniliby to chętnie z wielką przyjemnością. I oto, by na ziemi pełnić Wolę Bożą tak, jak Ją wypełniają święci w niebie, kazał nam modlić się Jezus Chrystus słowami:" Niech przyjdzie królestwo Twoje; niech Twoja wola spełnia się na ziemi, tak jak i w niebie." (Mt 6, 10) .
Pan nazwał Dawida mężem według swego serca, ponieważ wypełniał on wszystkie polecenia Boże. "Gdy zaś jego odrzucił, powołał na ich króla Dawida, o którym też dał świadectwo w słowach: Znalazłem Dawida, syna Jessego, człowieka po mojej myśli, który we wszystkim wypełni moją wolę" (Dz 13, 22). Dawid zawsze gotów był wypełniać Wolę Bożą, jak to często wyznawał w swoich psalmach. Jeden akt doskonałego zjednoczenia z Wolą Bożą wystarczy, by uczynić człowieka świętym. Oto Szaweł zawzięcie prześladował Kościół. Jezus Chrystus oświeca go nagle i nawraca. Co czyni Szaweł? Co mówi? Nic innego, jak tylko ofiaruje swą gotowość, by czynić Jezusową Wolę. I oto Pan ogłasza go naczyniem wybranym i apostołem narodów. I nic w tym dziwnego, gdyż kto daje Bogu swoją wolę, oddaje Mu wszystko. Kto zaś składa Bogu w ofierze swą majętność przez jałmużny, przez pokarmy, przez posty, ten daje tylko część tego, co posiada. Człowiek, oddając wolę swoją Bogu, oddaje mu wszystko i stąd może powiedzieć: Biedny jestem, Panie, lecz daję Ci wszystko, co mam; oddaję Ci wolę, nie mam już nic, co mógłbym ci jeszcze złożyć w ofierze. I tego też właśnie żąda od nas Pan, gdy mówi: "Synu, daj mi serce swoje" (Prz 23, 26) . Synu, mówi Pan do każdego, daj mi serce swoje, to jest wolę swoją. "Nie możemy - powiada św. Augustyn - złożyć Bogu milszego daru, jak oświadczyć: Weź nas w swoje posiadanie. Oddajemy Ci całkowicie swoją wolę, racz nam dać poznać Wolę Twoją, a wykonamy Ją."
Jeśli zatem chcemy całkowicie zadowolić Serce Boże, starajmy się we wszystkim podporządkować Jego Boskiej Woli i nie tylko podporządkować się, ale nawet jednoczyć się z Nią we wszystkich Jej zrządzeniach. To zgadzanie się polega na tym, że łączymy swoją wolę z Wolą Bożą. Zjednoczenie zaś pociąga za sobą -- rzec można całkowite zlanie woli naszej z Wolą Bożą w jedno, tak byśmy chcieli tylko tego, czego chce Pan Bóg i by Wola Boża była naszą wolą. To jest szczyt doskonałości, do którego mamy zawsze zmierzać. To ma być celem wszystkich naszych czynów, pragnień, rozmyślań i modlitw. O to prośmy przez wstawiennictwo świętych patronów w niebie, aniołów stróżów, a zwłaszcza za przyczyną Bogurodzicy Maryi, która dlatego jest najświętszą ze wszystkich świętych, ponieważ najdoskonalej umiała zawsze wypełniać Wolę Bożą.



Jak pełnić Wolę Bożą - Adsum (3)

O, jak szaleni są ci, którzy sprzeciwiają się Woli Bożej! Muszą przecież znosić różne dolegliwości, bo nikt przecież nie może przeszkodzić wypełnieniu się wyroków Bożych. - "Któż bowiem woli Jego [Boga] może się sprzeciwić?" (Rz 9, 19) - co więcej cierpią bez korzyści dla siebie, a nawet większe ściągają na siebie kary w życiu przyszłym i większy niepokój w doczesnym. "Któż Mu przeciwny nie padnie?" (Hi 9, 4). Czegóż szukasz, człowiecze, - odzywa się św. Augustyn szukając dóbr rozmaitych? Szukaj jednego dobra, w którym są wszystkie inne. Czegóż szukasz, człowiecze, poza Bogiem?

Szukaj Boga, jednocz się z Nim, przylgnij doń z wolą swoją, a będziesz zażywał trwałego szczęścia w tym i w przyszłym życiu." Czegóż bowiem pragnie Bóg, jeżeli nie naszego dobra? Czyż znajdziemy kogoś, kto by nas kochał więcej niż Pan Bóg? Bóg tego przecież jedynie chce, aby nikt nie zginął, lecz by wszyscy byli zbawieni i doszli do świętości. "Nie zwleka Pan z wypełnieniem obietnicy - bo niektórzy są przekonani, że Pan zwleka - ale On jest cierpliwy w stosunku do was. Nie chce bowiem niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia" (2 P 3, 9). "Albowiem wolą Bożą jest wasze uświęcenie" (1Tes 4,3). Bóg złączył z naszym szczęściem swoją chwałę, ponieważ z natury swojej jest nieskończoną dobrocią,- mówi o tym św. Leon słowami: "Bóg, którego naturą jest dobroć - a dobroć z istoty swojej dąży do udzielania się innym. Dlatego Pan Bóg pragnie usilnie, by dusze uczestniczyły w Jego dobrach i szczęśliwości. Jeśli nawet zsyła na nas w życiu doczesnym utrapienia, to czyni to dla naszego dobra." Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według [Jego] zamiaru" (Rz 8, 28) . Nawet i kary, które Bóg zsyła na nas, nie mają na celu naszej zguby, lecz poprawę życia i zbawienie wieczne, jak to wyraziła Judyta słowami: "Albowiem jak niegdyś doświadczył ich w ogniu, próbując ich serc, tak i teraz nas nie ukarał, lecz chłoszcze Pan tych, którzy zbliżają się do Niego, aby się opamiętali». (Judyt 8, 27).
Pan Bóg, aby zachować nas od zguby wiecznej, osłania nas niby tarczą swoją Wolą. "Bo Ty, Panie, będziesz błogosławił sprawiedliwemu: otoczysz go łaską jak tarczą" (Ps. 5, 13). Pan nie tylko pragnie naszego zbawienia, ale i usilnie o nie zabiega. Cóż więc na to powiemy? "Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby wraz z Nim i wszystkiego nam nie darować?" (Rz 8, 32). Z ufnością bez granic powinniśmy poddawać się zrządzenioziom Bożym, bo wszystkie one mają na celu nasze dobro. Mówmy we wszystkich okolicznościach życia: "Gdy się położę, zasypiam spokojnie, bo Ty sam jeden, Panie, pozwalasz mi mieszkać bezpiecznie.(Ps ~, 9 n.). Oddajmy się wszyscy całkowicie w ręce Boże. On otoczy nas najczulszą opieką. "Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was." (1 P S, 7). Myślmy o Bogu i wypełniajmy Jego Wolę, a On będzie myślał o nas i o naszym szczęściu. "Córko moja - powiedział Pan Jezus do św. Katarzyny z Sieny - myśl o Mnie, a Ja będę zawsze pamiętał o tobie." Św. opat , Nilus zwykł był mawiać, że nie powinniśmy prosić oto, by [Bóg] zesłał nam to, co nam się podoba, lecz by spełniła się w nas Jego Wola. A gdy przyjdą na nas przeciwności, przyjmujmy je z ręki Bożej: nie tylko cierpliwie, ale nawet z radością, naśladując w tym apostołów, którzy szli i cieszyli się, że stali się godni cierpieć dla imienia [Jezusa]. (Dz 4, 41). Jakaż może być większa pociecha dla duszy znoszącej jakieś cierpienie od świadomości, że cierpiąc z dobrej woli sprawia największą, jaką tylko może, radość Sercu Bożemu. Powiadają mistrzowie życia duchownego, że chociaż podoba się Bogu pragnienie niektórych dusz ponoszenia cierpień z miłości ku Niemu, to jednak jeszcze bardziej miłe Mu jest doskonałe zjednoczenie się z Jego Wolą tych, którzy nie pragną ani cierpienia ani radości, lecz całkowicie zdani na Najświętszą Wolę Pana chcą wypełnić to, czego się On domaga.
Jeśli więc chcesz podobać się Bogu i prowadzić życie szczęśliwe na ziemi, łącz się zawsze i we wszystkim z Najświętszą Wolą Bożą. Weź pod uwagę to, że grzechy życia , które popełniłeś w rozterce wewnętrznej i goryczy, są następstwem oderwania się od Woli Bożej. Od dziś więc obejmij całym sercem Wolę Bożą i we wszystkim, co cię spotka, mów zawsze: " Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie" (Mt 11, 26). Tak niech będzie, Panie, ponieważ tak się Tobie podobało. Kiedy wstrząśnie twym wnętrzem jakaś przeciwność, pomyśl sobie, że zsyła ci ją Bóg, i powiedz sobie: Bóg tak chce i uspokój się. Panie, ponieważ Tyś to czynił, przyjmuję to w milczeniu. Do tego więc niech zdążajä wszystkie twoje myśli i modlitwy, proś Boga w czasie rozmyślania, przy Komunii świętej i podczas nawiedzenia Najświętszego Sakramentu, by ci udzielił łaski doskonałe ; o zdaniu się na Jego Wolę. Oddawaj się nieustannie Bogu tymi słowami: Oto jestem, Boże mój, czyń ze mną i ze wszystkim, co do mnie należy, wedle Najśw. Woli Swojej. To było stałe ćwiczenie św. Teresy; przynajmniej 50 razy na dzień święta ofiarowywała się Bogu, aby rozporządzał nią według Swego upodobania.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group