Strona Główna nasz DOM
www.netparafia.pl

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UĹźytkownicyUĹźytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  Chat

Poprzedni temat «» Następny temat
Ewangelia o wielbłądzie
Autor Wiadomość
Abuna Zygmunt
Abuna Zygmunt


Miejscowosc: Aleppo
Wysłany: 29 Maj 2018, 12:50   Ewangelia o wielbłądzie

Ewangelia o wielbłądzie (Mk 10, 17-27)

Czy Jezus mówi źle o bogactwie ? Czy to raczej zmaterializowany świat, źle pojmuje sens życia?
Skandalicznie brzmią slowa Jezusa o wielbłądzie, który prędzej przejdzie przez ucho igielne, aniżeli bogacz zdoła przecisnąć się do Królestwa Bożego.
Apostolowie Chrystusa, jak mówi Ewangelia, ulegli „przerażeniu”, gdy uslyszeli te słowa. Oni należeli również, tak jak i my wszycy, do zwielbłądziałego świata. Byli tak jak my niezdatni do Królestwa Bożego, skazani na smutek odejścia od Chrystusa. Chcieli być z Nim, szczęśliwi, ale On zawiódł ich oczekiwania. Okazał się mieć tak mało wspólnego z naszym realnym światem i realiami naszego życia.
Jego wskazania religijne zdają się rozwiewać ludzkie nadzieje i burzą ich oczekiwania. Są zbyt radykalne, zbyt wymagajace, ekstremistyczne, dlatego po okresie entuzjazmu musi przyść rozczarowanie. Ewangeliczna przejście do Nieba jest zbyt wąskie, aby móc się przez nie przecisnąć z naszym wielbądzim garbem normalnego człowieka.
Nie stać nas przecież na rozdanie tego co posiadamy ubogim, za skarb który podobno ma na nas czekać w Niebie. Dla nas nie tylko Niebo się liczy, ale w pierwszym rzędzie interesuje nas ziemia i to co się z życiem na tej ziemi wiąże, co jest namacalne i dzieje się teraz.
Tymczasem ziemskie bogactwo jest takie przekonująco oczywiste. Jest ono czymś bardzo konkretnym, czego efekty są wyraźnie widoczne. Bogactwo wyraźnie zwiększa nasz prestiż społeczny, daje nam większą wiarę w siebie i otwiera przed nami różne możliwości działania. Nawet kaplan i lewita rozmawiają z bogatym inaczej aniżeli z biedakiem, który nic nie posiada.
Cóż z tego, że Jezus „spojrzał z miłością”, na młodego czlowieka, który przybiegł do Niego, upadł przed Nim na kolana i prosił, aby mu wskazać drogę do Nieba, gdy droga ta okazała się dla niego zbyt trudna. Młodzieniec „odszedł zasmucony”, bo nie mógł się przecież rzucić w przepaść. Musial mieć coś co mu dawało poczucie bezpieczeństwa.
Poszedł swoją drogą, ale mial w duszy żal, że nie idzie drogą Jezusa. W zasadzie nie tyle chodziło o droge ile o samego Jezusa. Brakowało mu i coraz bardziej ciążyło na sercu, to co przez krotką chwilę widzial. Mistrz z Nazaretu „spojrzal na niego z miloscia”. To bylo znacznie wiecej anizeli tylko intensywna emocjonalnie chwila. To był nowy wymiar życia ktory go olśnił. Właśnie o to mu chodzilo, gdy pytał Jezusa : „Nauczycielu dobry, co mam czynić aby osiągnąć życie wieczne”, ale on wtedy jeszcze tego nie rozumiał.
Wrócił do swego normalnego życia, czlowieka uczciwego i pobożnego, ale tamto spotkanie z Jezusem nie dawało mu spokoju. Tym bardziej, że jak na dłoni widział, iż atrakcje które świat oferuje człowiekowi, to krótkie epizody chwilowego zapomnienia, stanowiace jedną banalną, roznokolorową złudę, przeciw której broniła się jego dusza.
Tak, bo dusza ludzka dusi sie banałem i szuka wyzwolenia. Albo ulega zakłamaniu, przyjmując za dobrą monetę falszywe propozycje poprawności kulturowej i medialnego main streamu, albo pójdzie za chwilą olśnienia, kiedy dusza ludzka widziala życiową głębię w „miłującym spojrzeniu” Boga .
Tradycja Kościoła chce aby narrację ewangeliczną o bogatym młodzieńcu zakończyć happy endem, widząc go na drodze powrotu do Chrystusa. Jest to bardzo możliwe i nie tylko mogła w ten sposob wyglądać jego historia, ale dotyczyć to może każdego, kto zrozumial w pewnym momencie życia, że „skarb w Niebie”, to nie jest tylko haslo, spoza ktorego nic nie widać, ale kryje sie za nim głębia milującego spojrzenia Boga. A to zmienia wszystko, zmienia perspektywę naszego codziennego życia.
Nie ma prawdziwej wolności i nie ma bardziej szlachetnej odwagi jak ta ktora polega na przylączeniu się do Chrystusa, by iść za Nim, widząc w Jego oczach, juz teraz skarb zdeponowany dla nas w Niebie, na wieki.
 
 
mwisniewski


Miejscowosc: Lublin
Wysłany: 2 Czerwiec 2018, 13:27   

Wielbłąd przechodzący przez ucho igielne...
Coś tak niemożliwego, że aż trudno to sobie wyobrazić.
Nie jestem ani teologiem, ani egzegetą,
ale słyszałem o dwóch innych interpretacjach tego fragmentu.
Po pierwsze uchem igielnym była tak nazywana niezbyt duża brama do Jerozolimy,
przez którą, rzeczywiście, wielbłąd, szczególnie z dużą ilości towarów nie dałby rady przecisnąć się.
Po drugie - błąd w tłumaczeniu wynikający z podobieństwa słów wielbłąd i cuma w języku hebrajskim
(oczywiście, też nie znam hebrajskiego), czyli, że Jezusowi chodziło o przeciągnięcie cumy od łodzi przez ucho igły.

To wszystko jednak ma małe znaczenie.
Przede wszystkim dziękuję O. Zygmuntowi za tekst o tym fragmencie Ewangelii.

Z Bogiem

Michał
 
 
Abuna Zygmunt
Abuna Zygmunt


Miejscowosc: Aleppo
Wysłany: 4 Czerwiec 2018, 11:38   

Chodzi o cos co jest niemozliwe, dlatego zgorszeni apostolowie pytaja Chrystusa, kto wobec tego moze sie zbawic ? Jezus mowi, ze to co dla czlowieka jest niemozliwe, dla takim nie jest. Jednym zdaniem chodzi, tak czy inaczej rozumiejac "ucho igielne". ze tylko z Bogiem i tylko dzieki Niemu jest mozliwe Zbawienie czlowieka i swiata.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group