KTOS KIEDYS NAPISAL DO MNIE :
(...) moja wytrzyma³osæ ,jesli chodzi o z³o i cierpienie jest na granicy wytrzymalosci,jak czesto by³o w przesz³o¶ci..czy jest mozliwa rado¶æ przy takim wielkim cierpieniu ¶wiata?czy cz³owiek jest wtedy solidarny z cz³owiekiem,który w ka¿dej sekundzie przezywa koszmar na ziemi..Piszac cz³owiek mam na mysli róznych ludzi..do pewnego momentu ja mówi³am,pisa³am jêzykiem,,egzaltowanej panienki"....teraz tego typu retoryka strasznie mnie dra¿ni,irytuje..moze dlatego,ze chwilami jeszcze j± mam..ale nawet jesli j± mam to bardzo jej nie lubiê..
O co chodzi w tej wierze w mi³osæ w tym strasznym swiecie
moje ,,nie" nie dotyczy tylko mojego losu..to jest sprzeciw wobec tego co dopuszcza Bóg..dlaczego milczy..dlaczego zachowuje siê jak s³aby,bezradny...dlaczego tak bardzo krzy¿uje rozum i uczucia cz³owieka,karz±c mu wierzyæ jakby kto¶ niespe³na rozumu..jak sobie Ojciec z tym radzi bo ja nie wytrzymujê tego..Bo¿e,nie dam rady
NINIEJSZYM ODPISUJE
Nie radze sobie, bo to sprawa ktora mnie przerasta, o czym wiem od czasow liceum , chyba klasy dziewiatej albo dziesiatej. Nikt sobie z tym nie moze poradzic, bo to nie jest ludzkie, ale ponad-ludzkie, czyli niestety... szatanskie. Czlowiek robi najwieksza przysluge szatanowi, gdy krzyzowanemu Bogu rzuca w twarz obelgi i oskarza Go o ozieblosc, lekcewazenie cierpienia i brak odpowiedzialnosci w jego obliczu. Kto tutaj jest oziebly? Kto tutaj dopelnia kielicha okrucienstwa?
Przed chwila modlilem sie z siostrami zakonnymi mowiac : "dla Jego bolesnej meki miej milosierdzie dla nas i dla calego swiata". On ma milosierdzie i nie o nie prosimy, jak gdyby Mu go brakowalo, ale modlimy sie o nie bo nam go brakuje i to najbardziej wtedy, gdy nieswiadomie stajemy przed Krzyzem w roli oskarzycieli Boga.
Nie znaczy to oczywiscie , ze cie potepiam za to, bo sam watpie w swoja "doskonalosc" i po prostu moge tak pisac, gdyz tak mocno nie cierpie jak ty, Niemniej, nie moge tego nie napisac, chyba z powodu milosierdzia ktore czuje w stosunku do katowanego na krzyzu Chrystusa. On jest katowany rowniez w cierpiacych ludziach, wlasnie dlatego , ze ich kocha. Wierze, ze milosierdzie Boga zwyciezy.
Ta osoba zwierzaj±c siê Ojcu bardzo cierpi..szuka pomocy..nie s³ysza³am by komukolwiek w takiej chwili pomog³y pouczenia z góry,argumenty i os±dzanie..my¶lê,¿e w takiej chwili mo¿e pomóc tylko mi³o¶æ,która z pozycji ,,obok",,,razem"pochyli sie nad cz³owiekiem by go lepiej zrozumieæ,wczuæ siê.mo¿e wtedy us³yszy sie ból Boga cierpiacego w tej osobie..bo teoretyczne argumenty zwykle osoby tak pisz±ce dobrze znaj±..
Nie ma siê co jednak ³udziæ- my jeste¶my strasznymi egoistami. Cz³owiek potrafi³ nawet ukrzy¿owaæ Jezusa, Który by³ nieskoñczon± Dobroci± i Mi³o¶ci±. Cierpienie jest tajemnic±, ale czêsto to ono w³a¶nie rozmiêkcza i otwiera ludzkie serce. Ono te¿ uczy nas wychodziæ poza siebie, poza swoje w³asne potrzeby i kochaæ innych . My¶l±c o tym jaki jest cz³owiek, jaka ja jestem- wydaje mi siê, ¿e rozumiem co¶ z sensu cierpienia. Obawiam siê, ¿e gdyby ten ¶wiat w którym ¿yjemy pozbawiony zosta³ ca³kowicie cierpienia, zabrak³o by w nim te¿ mi³o¶ci.
Mi³o¶æ to tak¿e - wskazanie drogi, Mi³o¶æ to tak¿e pomoc w odej¶ciu od my¶lenia, które zabija i niszczy - zamiast budowaæ. Nieraz trzeba siê od czego¶ wyra¼nie odci±æ, ¿eby móc - i¶æ dalej.
Niezale¿nie od tego czy my¶limy o sprawcy czy ofiarze - zawsze w centrum jest cz³owiek. Jego wola, decyzja dzia³anie lub brak.
Bóg nie jest "¶wiatowym policjantem" i pozwala nam do¶wiadczaæ wszystkiego bo wie , ¿e na koñcu jest ON. Spotkanie, nagroda bycia z Nim powoduje, ¿e to po drodze to do¶wiadczenia. Dobre i z³e ale jak mawiaj± ludzie Wschodu, nadmierna rado¶æ i nadmierny smutek - tak samo szkodz±.
Zawierzenie i zaufanie to jest wa¿ne. zdajemy z mê¿em najtrudniejszy egzamin w ¿yciu, pogodzenie siê z tragicznym odej¶ciem dziecka. Tu pytanie "dlaczego" szczególnie ³atwo mo¿e wepchn±æ cz³owieka w nurt my¶li zmierzaj±cych w przeciwnym kierunku ni¿ Bóg. ¿ycie to do¶wiadczenie i szukanie Boga we wszystkich Jego przejawach. Zycie to obecno¶æ i uwa¿no¶æ i pro¶bao ³askê przyjêcia wszystkich do¶wiadczeñ . To odwaga aby widzieæ wszystkie jego kolory tak¿e te ciemne.
Najwa¿niejsze to zmieniaæ siebie nie innych tak my¶lê..............chocia¿ jak s³yszê o chorych dzieciach to wiem, ¿e nic nie wiem. Wtedy koñczy siê moja logika zawierzenia.
Mnie dawno temu potraci³ samochód na przejsciu dla pieszych gdy sz³am na msze sw.
Dozna³am wstrzasnienia mózgu,licznych z³amañ,obrazeñ..rodzicom powiedziano,ze jest zagro¿enie zycia.Gdy obudzi³am siê w srodku nocy obola³a,posiniaczona,pod³±czona do kroplówek z silnymi lekami przeciwbólowymi,zobaczy³am pod³amana mamê,placz±cego tate.By³a mi DANA ³aska,¿e powiedzia³am tacie,,nie placz,wszystko jest w Bozych rêkach..gdyby to nie by³o potrzebne,nie sta³o by siê..On jest ze mn±..ca³y okres bardzo trudny dane mi by³o przezyæ w duchu ofiarowania Chrystusowi cierpienia i po³±czenia go z Jego cierpieniem i ofiarowania za wiele intencji.
Podobnie by³o mi dane przezyc poczatek strasznej,ciêzkiej choroby,w której przechodzi siê ogrom bólu...jednak wci±¿ stykam siê z lud¼mi bardzo cierpiacymi..s³yszê.. chcia³bym uwierzyæ,nie mogê..inny:a moze to jest wymyslona historyjka ta o Chrystusie...
..nie moge tego przyj±c,bo gdyby moje dziecko tak cierpia³o,ja nie pozwoli³abym..a kobieta,która wraz z nowotworem straci³a nos i zycie dla niej to koszmar..a cz³owiek,który straci³ twarz i ma czyj±s,doszyt±..a dziecko,które nigdy nie doswadczy³o Boga mi³osci a by³o gwa³cone przez ojca,który trzyma³ je w piwnicy i powo³a³ do zycia dzieci..zyjace w piwnicy..czy taka dziewczyna jest w stanie tu na tym swiecie byc radosna?a ludzie w szpitalech psychiatrycznych?czy widzia³ ,czy czu³ ojciec to co oni..czy by³ np. przez tydzieñ z nimi..
czy ktokolwiek kto tego nie przeszed³ ma prawo mówiæ twardo do cz³owieka cierpiacego, oceniac go,os±dzaæ ,pouczac..to by³by jaki¶ koszmar gubiacy,jeszcze bardziej pogra¿ajacy tych ludzi...a co to w ogóle znaczy mi³osierdzie wobec cz³owieka..czy to nie pochylenie siê,wys³uchanie dok³adne,wczucie takie jakby samemu by³o siê na ich miejscu..to gor±ce pragnienie przyniesienia im ulgi w cierpieniu najpierw modlitwa,ofiar±,czynem..nie samym formalnym s³owem.Mi³osierdzie to podanie rêki w wydobyciu cz³owieka z topieli..ale nie twarde s³owa,filozofowanie..wym±drzanie siê..bo do¶wiadczenie mi³osci Chrystusa takiej która by go porwa³a nie jest w zasiêgu cz³owieka..to ³aska,któr± lepiej ¿eby ci madrzy,lepsi dla nich wypraszali
Giga, ale ta cierpi±ca osoba oskar¿a te¿ Boga, mimo ¿e On Sam cierpia³ i cierpi.Pewne rzeczy trzeba powiedzieæ jasno i nazwaæ po imieniu.
Poza tym jestem bardzo sceptyczna w stosunku do takich deklaracji, ¿e kto¶ cierpi bardzo z powodu cierpienia na ¶wiecie.Na ogó³ cierpienie ludzkie ma du¿o bardziej osobisty charakter
Warto t± przyczynê swojego cierpienia znale¼æ, zobaczyæ siebie po prostu w prawdzie.
My¶lê Gigo, ¿e nie ma tu sytuacji, jak piszesz, oceniania,os±dzania czy pouczania. Ja nauczy³em siê widzieæ, rozumieæ (mo¿e jeszcze siê uczê), ¿e ka¿dy ma miarê swojego Krzy¿a. Ale zawsze jest niebezpieczeñstwo subiektywnej oceny jak kto¶ sobie z tym krzy¿em radzi i przyk³adania w³asnych rozwi±zañ, które sprawdzi³y siê w naszym przypadku, a niekoniecznie musz± byæ skuteczne dla bli¼niego. Czasami trzeba bardzo konkretnej fachowej wiedzy np. z psychologii, czy do¶wiadczenie w kierownictwie duchowym, aby móc komu¶ skutecznie pomóc. I mog± byæ przypadki, ¿e wcale nie od rzeczy bêdzie twarde stawianie sprawy.
Widzê, (w miêdzy czasie pojawi³ siê wpis Aliny), ¿e mnie ubieg³a. Mia³em te¿ napisaæ, ¿e tak naprawdê ¼ród³o naszego cierpienia jest w w nas, w naszej osobistej historii ¿ycia, którego jakby i dope³nienie, a niejednokrotnie usprawiedliwienie szukamy na zewn±trz.
Podoba mi siê Twój entuzjazm wiary Alino. Ja tego do¶wiadczy³em wiêc mogê za¶wiadczyæ, ¿e tu jest z kolei ¼ród³o uzdrowienia.
Jest jeszcze jedna sprawa, Giga. Wydaje mi siê, ¿e przynajmniej wiêkszo¶æ z nas odbiera pisane przez innych komentarze jakby dwutorowo. Z jednej strony rozumowo odczytuje i przyjmuje pisane s³owa, a z drugiej strony odbiera zawarte w tek¶cie /jej zdaniem/ przes³anie emocjonalne. Z tym odbiorem emocjonalnym trzeba jednak bardzo uwa¿aæ, bo internet bywa bardzo myl±cy w tym wzglêdzie. Sama siê na to z³apa³am wielokrotnie , konfrontuj±c czyj±¶ wypowied¼ z pó¼niejsz± rozmow±. Ty jeste¶ bardzo wra¿liw± osob± i ten emocjonalny odbiór wydaje mi siê, ¿e czêsto u Ciebie bierze górê.
Wszyscy znamy Ojca Zygmunta i dobrze wiemy, ¿e brak wspó³czucia i empatii jest ostatni± rzecz± o jak± mo¿na by go podejrzewaæ. O pewnych rzeczach trzeba jednak mówiæ jasno, potrzeba te¿ pewnego do¶wiadczenia w tego typu rozmowach/ tak jak napisa³ Jurek/ je¶li maj± one naprawdê pomóc, poprowadziæ kogo¶ dalej. Wspólny p³acz nad z³em obecnym w ¶wiecie naprawdê niczego nie zmieni i nikomu nie pomo¿e.
p³aczcie z tymi,którzy p³acz± to pewnie jaka¶ przeno¶nia??
nie z³amie trzciny nad³amanej,nie zgasi knotka tlej±cego-pewnie te¿..?
Alina ,Ty masz siebie za miarê jak±s?jesli ciebie nie boli cierpienie innych,to i wszystkich?..np.u takiego Stachury by³o cierpienie wielkie z powodu bólu swiata..
No dobrze Giga, to porozmawiajmy o tej nad³amanej trzcinie i tl±cym siê knotku :)
Je¿eli nie z³amie takiej trzciny to tylko po to, aby j± podnie¶æ, umocniæ. Je¿eli nie zagasi knotka o nik³ym p³omyku to tylko po to, aby rozpaliæ wiêkszy ogieñ. Widzê wiêc w tym z jednej strony wspó³czuj±c± obecno¶æ, a z drugiej podjêcie dzia³ania umo¿liwiaj±cego podniesienie siê z upadku.
Dalej u Izajasza czytamy:
On niezachwianie przyniesie Prawo.
Nie zniechêci siê ani nie za³amie,
a¿ utrwali Prawo na ziemi,
Wiem, ¿e materia jest delikatna i mo¿na du¿o szkody zrobiæ zarówno jedn± jak i drug± postaw±, ale zgadzam siê z konkluzj± Aliny, ¿e wspólny p³acz nad z³em ¶wiata niczego nie zmieni i nikomu nie pomo¿e.
Czasami te¿, takie nadmierne identyfikowanie siê z krzywd± dziej±c± siê w ¶wiecie i id±ce za tym poczucie bezsilno¶ci jest ucieczk± od podjêcia radykalnych zmian w swoim ¿yciu. Ale to tak naprawdê mo¿e rozeznaæ dobry kierownik duchowy. Ja to przerobi³em na sobie :)
Nie mam zamiaru bronic siebie, by nie wygladalo na walke z toba Giga. Mialem ostatnio skondensowana dawke cierpienia w spotkaniach z roznymi osobami... Czesto obwinia sie za nie Pana Boga. Po prostu mi zal , ze czlowiek tak bolesnie rozmija sie z Tym ktory jest niewinny, ale i z soba samym tez sie rozmija. Ja wiem, ze Bog go rozumie takiego czlowieka, ale lepiej by bylo gdyby czlowiek rozumial Boga, bo wtedy lepiej pojalby i siebie.
Giga, przesadzasz i to zaczyna byæ bolesne. Zw³aszcza, ¿e jest niesprawiedliwe.
A je¶li chodzi o pouczenia to ja sama poczu³am siê przez Ciebie pouczana kilkakrotnie. Wszyscy bez wyj±tku musimy uwa¿aæ na s³owa, zw³aszcza w internecie bo tu szczególnie ³atwo o nieporozumienie.
Ja tymczasem, prosta kobieta, mam u³o¿one w g³owie, ¿e Bóg jest mi³o¶ci±. I ¿e da³ siê za nas zabiæ. Ma³o kto w moim ¶rodowisku podziela moje podej¶cie, wiêkszo¶ci wcale to nie obchodzi, nieliczni za¶ zarzucaj±: "gdzie On by³?!".
Czasem rozmawiam. Raczej nie.
U³o¿one mam te¿ w g³owie, ¿e cz³owiek jest wolny, ze WSZYSTKIMI tego konsekwencjami.
Równie¿ to, ¿e choroby nie pochodz± od Boga - zaufa³am swojemu autorytetowi.
Przyjê³am, ¿e Bóg wtedy dopuszcza negatywne scenariusze (= nie wys³uchuje modlitw), gdy do¶wiadczenie s³u¿y naszemu zbawieniu. To akurat najtrudniejsze, bo cuda jakby maj± moc.
Rani± mnie pretensje do Boga, nawet gdy rozumiem, sk±d zw±tpienie. Nied³ugie do¶wiadczenie mówi mi jednak, ¿e te oskar¿enia wynikaj± z oddalenia od Boga, z braku do Niego zaufania, z tego, ¿e nie modlimy siê zgodnie z Jego nauk±.
By nie bolalo nikogo, powtorze to co zostalo juz powyzej napisane przez Aline,ze cierpienie ma bardzo osobisty charakter. Cierpien jest tyle ile ludzi a kazde inne,chocby podobne. Z wspolcierpieniem roznie tez bywa i zalezy od naszej wiekszej lub mniejszej wrazliwosci (wierze, ze wszyscy ja maja),od sytuacji,okolicznosci i wagi cierpienia.
Inaczej znosze cierpienie swoich dzieci, inaczej znajomych czy przyjaciol.
Odczuwanie tez zmienia sie z dorastaniem do tego zagadnienia.
Kiedys np.wspolczulam tylko biednym, dzis tez bogatym wspolczuje bo oni tez cierpia z powodu swego pozadania.
Staram sie zrozumiec ciebie Giga,podobnie jak inni. Mysle jednak,ze pouczenia w cierpieniu sa autentyczna pomoca,nawet jesli zrazu wyzwalaja w cierpiacym bunt. To wlasnie budujace pouczenia ochraniaja tlacy sie knot i z pewnoscia sa lepsze od wspolnego wylewania lez.
Nie nasza ale Twoja wola Panie niech nam sie stanie, choc po ludzku licze na cos lepszego,lepszy los dla nas wszystkich.
Kochana Gigo, Kochani,
Bronimy pouczanych (w naszym odbiorze) a pouczamy.
Zaufanie, ono jest kluczowe. Ufam, ze Ojciec Zygmunt pisz±c
cytowana odpowiedz -wiedzia³ do kogo pisze. Czêsto uczciwie
jest napisaæ nawet bole¶nie ni¿ podtrzymywaæ stan, w którym jest
nasz emailowy rozmówca .
Mia³am najtrudniejsza rozmowê z rodzicami
ktorzy tez stracili dziecko - córkê . W rozpaczy ojciec odrzuca drugie ¿yj±ce -syna.
Mog³am skupiæ sie na wspólnym p³aczu ale wybra³am spokojna, mo¿e okrutna
dla niego wersje, rozmowê o obowi±zku mi³o¶ci wobec ¿yj±cych . Wiem, ze
nie tego oczekiwal. Ale czy uczciwie wobec niego jest spe³niæ jego oczekiwania ?
Gdyby kto¶ s³ucha³ z boku pomy¶la³ by, ze jestem okrutna i bez serca. Ale czy tak jest ?
Z Panem Bogiem
Beata
W ¶rodê popielcow± rozpoczê³y siê rekolekcje w G³ogowie prowadzone przez o. Adama Szustaka. Bardzo polecam homiliê i konferencjê po mszy ¶w., które dok³adnie dotykaj± dyskutowanego tematu. Warto pos³uchaæ....
http://msza.glogovia.pl/
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz gÅ‚osować w ankietach Nie mo¿esz za³±czaæ plików na tym forum Nie mo¿esz ¶ci±gaæ za³±czników na tym forum