Papieska intencja modlitwy na miesiac sierpien : Aby dalekosiezne plany czynione przez ekonomistow i politykow mialy na uwadze dobro rodziny, widzac w niej jeden z podstawowych skarbów ludzko¶ci.
Rodzina jest uniwersaln± warto¶ci±. Jest skarbem ludzko¶ci ! Trudno o bardziej idealistyczne has³o. Nie chodzi nam jednak o szumne deklaracje, ale o ich praktyczn± realizacjê w codziennym ¿yciu. Có¿ nam z efektownych hase³, gdy brakuje ich prze³o¿enia na egzystencjalny konkret? Wierzymy, ¿e modlitwa moze byæ nie tylko „pobo¿n± intencj±”, ale mo¿e i powinna byæ równie¿ konkretnym zaanga¿owaniem.
Sprawa sierpniowej intencji papieskiej nie jest jednak tak prosta jak to siê na pozór wydaje. W dzisiejszych czasach, has³o: „rodzina skarbem ludzko¶ci”, wcale nie jest wolne od g³ebokiej kontrowersji. Kiedy¶ to samo s³owo, rodzina, by³o powszechnie rozumiane jako wiê¼ oparta na wspólnocie mê¿czyzny i kobiety, tworzacych razem parê ma³¿eñsk± i wraz z ich potomstwem - rodzinê. Dzisiaj ¿yjemy w kulturze która coraz g³o¶niej domaga siê prawa do traktowania równie¿ par homoseksualnych jako par ma³¿eñskich, a wraz z adoptowanymi przez nich dzicæmi, aby byli uznani za pe³noprawn± rodzinê. Czy równie¿ równie¿ one stanowi± „uiniwersalny skarb calej ludzkosci”?
Na szczê¶cie w kontek¶cie Apostolstwa Modlitwy i miesiêcznej intencji modlitewnej papie¿a ta kontrowersja nie wchodzi w grê. Nie ma w±tpliwo¶ci, ¿e chodzi w niej o rodzinê w jej naturalnym i ewangelicznym rozumieniu. To do niej odnosi siê okre¶lenie :”uniwersalny skarb ludzko¶ci”. Mo¿e zatem pierwszym echem papieskiej intencji modlitwy na ten miesi±c, bêdzie dostrze¿enie w³a¶nie tej kontrowersji antropologicznej, charakterystycznej dla naszych czasów, aby sie do niej w³a¶ciwie ustosunkowaæ.
Mo¿e w³a¶nie jest to okazja, aby u¶wiadomiæ sobie z jak wielk± determinacj± lansowana jest dzisiaj ta sugestia kulturowa, odwo³uj±ca siê do z³udnej atrakcyjno¶ci tego co nowoczesne i postêpowe. Mo¿e stworzy to dobr± okazjê do dostrze¿enia ideowej mistyfikacji która siê z tym wi±¿e i zagro¿enia które wynika z chaosu pojêciowego jaki sie kultywuje w imiê tak zwanej otwarto¶ci i pluralizmu. Prawdziwe warto¶ci powinny mieæ przecie¿ zawsze jasne odniesienie do prawdy, a pluralizm nie mo¿e posiadaæ oblicza ideowego pacyfizmu, czy nihilistycznie rozumianej tolerancji.
A propos tematu „rodzina”, wróci³em w³a¶nie z Syrii i Libanu, gdzie tak jak na ca³ym Bliskim Wschodzie, wojna spowodowa³a olbrzymie zniszczenia materialne i ogromne cierpienia ludno¶ci. Oczywi¶cie, olbrzymie straty z powodu wojny, ponios³a w tym regionie rodzina. Ka¿da niemal zosta³a dotkniêta, utrat± kogo¶ bliskiego i ponios³a jakie¶ straty materialne. Nieraz ludzie stracili dos³ownie wszystko co posiadali. Rodziny uleg³y rozproszeniu, mê¿czy¼ni zostali od³±czeni od kobiet i dzieci. Masy ludzi zosta³y zablokowane w obozach albo nieustannie przemieszczaj± siê po kraju, zale¿nie od sytuacji na wojennym froncie. Mnóstwo ludzi usz³o za granicê, szukaj±c tam nowego zakorzenienia i zorganizowania pomocy dla tych ktorzy nie byli w stanie wydostaæ siê z kraju.
Wielu chrze¶cijan nie chcia³o braæ udzia³u w tej bratobójczej walce. Chcieli zachowaæ neutralno¶æ, dbaj±c o to aby popierajac jednych, nie spotkali sie z zarzutem, ze s± wrogami drugich. Praktycznie jednak, w wielu wypadkach, neutralno¶æ by³a niemo¿liwa do zachowania, dlatego dla wielu najlepszym rozwi±zaniem by³o opuszczenie kraju. Aleppo na przyk³ad, kwitn±ca przed wojn± wspólnota chrze¶cijañska, straci³a w ten sposób okolo 75 procent swojego stanu ilo¶ciowego i nadal jeszcze wielu stara siê wyjechaæ za granicê.
Wydaje siê to ma³o zrozumia³e w sytuacji gdy coraz wyra¼niejsza staje siê szansa pokoju i odbudowy tego kraju. Chrze¶cijanie z którymi rozmawia³em odpowiadali mi na ogó³, ¿e proces stabilizacji mo¿e trwaæ d³ugo, a spo³eczno¶æ która w du¿ej mierze pozbawiona jest m³odych mê¿czyzn (s± albo w wojsku, niektórzy juz 8 lat, albo za granic±) , stoi przed powa¿nym problemem zwi±zanym z tworzeniem nowych rodzin.
Michel i Ghada s± ma³¿eñstwem ju¿ 35 lat. Spotka³em ich niedawno w Bejrucie.Wspominam o nich tutaj tytu³em przyk³adu, poniewa¿ s± typow± rodzin± alepiñsk±. Zwiazani byli ze swoim macierzystym Ko¶cio³em Prawos³awnym, ale nie przeszkodzi³o to im aby nale¿eæ do katolickiego ruchu ma³¿eñstw, Equipes notre Dame. Bynajmniej, nie by³ to wyraz kontestacji z ich strony, ani tym bardziej nie by³a to zdrada wobec ich ko¶cio³a. Traktowali to jako uzupelnienie formacji chrze¶cijañskiej, jakiej ich Ko¶ció³ nie by³ w stanie im zaoferowaæ. Nie byli bynajmniej pod tym wzglêdem odosobnieni.
Michel i Ghada prowadzili od poczatku ich ma³¿eñstwa o¿ywione ¿ycie towarzyskie. Jak w ka¿dej rodzinie, cieszyli siê sukcesami szkolnymi, a potem uniwersyteckimi ich trójki dzieci i martwili sie ich problemami, staraj±c siê je wspólnie z nimi rozwi±zywaæ. Dbali o dobre relacje s±siedzkie i cieszyli siê nimi, zarówno z chrze¶cijanami jak i muzu³manami. Z tymi ostatnimi mieli nie tylko poprawne kontakty, ale w wielu wypadkach by³y one serdeczne i wrecz przyjacielskie. Michel zdecydowa³ nawet wesprzeæ finansowo budowê meczetu na ich ulicy i rzeczywi¶cie, uczyni³ to. Wspiera³ równie¿ czasami finansowo muzu³mañski sierociniec, po³o¿ony niedaleko ich domu.
Zupe³nie niespodzianie spad³a na nich tragedia wojny. Powtarzali sobie nieustannie, ¿e wojny nie bêdzie, bo nikt jej nie chce, a potem Michel i Ghada musieli uciekaæ do Libanu, majac ubrania na sobie jako caly ich majatek i te pieniadze ktore byly w portfelu . Nadszed³ dla nich trudny czas, który by³ sprawdzianem trwalosci ich wiezow ma³¿eñskich i rodzinnych.
Michel po raz pierwszy w ¿yciu znalaz³ siê bez pracy, a to wszystko czego siê dorobi³ w Syrii, a wiêc dobrze prosperuj±cy sklep i magazyn, zostaly spalone albo rozszabrowane. Powszechnie s±dzono, ¿e wojna zaraz sie skoñczy, a tymczasem mija³y kolejne lata pe³ne biedy i obaw i coraz mniej bylo w ich zyciu radosci i nadziei.
Zdarzaæ siê zaczê³y pomiedzy nimi niechciane zupelnie konflikty, których kiedy¶ nie by³o. Zrozumieli, ¿e s± to symptomy ich zmêczenia fizycznego i wyczerpania psychicznego. Traktowali to ze zrozumieniem i szybko, dziêki Bogu, po ka¿dorazowym takim spiêciu, szybko powracali do równowagi.
Ghada niezmiennie, kazdego dnia po po³udniu odmawia na balkonie Ró¿aniec, a Michel swoim zwyczajem, medytuje Pismo ¦wiête, robi±c sobie z tego, krótkie zapiski. Oboje wielokrotnie do¶wiadczali znaków Bo¿ej opieki, dzieki czemu nabierali nowych si³ i pog³êbia³a siê ich wiê¼ z Bogiem.
W ka¿dy poniedzia³ek, do ma³ego o¶rodka przy ko¶ciele maronitów, przywo¿one jest jedzenie z pobliskich restauracji i barów. Oczywi¶cie jest to jedzenie „czyste”, to znaczy takie którego nikt nie konsumowa³. Gahada i Michel i jeszcze kilka osób konfekcjonuj± to jedzenie, aby dobrze siê prezentowa³o i wysy³aj± je nastêpnie, w bardzo dyskretny sposób, do rodzin, wed³ug listy sporzadzonej przez proboszcza.
Ghada i Michel stoj± dzisiaj przed pytaniem: co dalej? Powróciæ do Aleppo ? Ich mieszkanie nie zosta³o zniszczone i maja dok±d wracaæ. ¯ycie w tym mie¶cie jest jednak trudne pod ka¿dym wzglêdem, a szczególnie dla nich bolesne jest to, ze „nikogo ju¿ w Aleppo nie ma”. W ten sposób wyra¿aj± swój ¿al, ¿e prawie wszyscy z ich najbli¿szego otoczenia to miasto opu¶cili, a wielu spo¶ród tych którzy tam jeszcze mieszkaj±, przygotowuj± sie do jego opuszczenia.
Gahada i Michel sa posiadaczami wyj±tkowo cennego kapita³u: ich udanego ¿ycia ma³¿eñskiego i rodzinnego. Maj± oni równie¿ do¶wiadczenie dlugoletniej serdecznej wiêzi s±siedzkiej mieszkajacych tam razem chrze¶cijan i muzu³manów. S± to warto¶ci bezcenne dla kraju, zniszczonnego przez wojnê, nie tylko w jego wymiarze materialnym, ale i w sferze realacji pomiêdzy ró¿nymi wspólnotami religijnymi i etnicznymi. Krajowi temu bardzo potrzeba spoiwa zwyk³ej ¿yczliwo¶ci ludzkiej i wzajemnego zaufania.
Byliby bardzo potrzebni dla tej ma³ej wspólnoty chrze¶cijañskiej, która tam jeszcze pozosta³a. Zdaj± sobie z tego sprawê i w zwiazku z tym zadaj± sobie pytanie odno¶nie tego jaki powinien byæ ich wybór. Wiedz± bowiem doskonale, ¿e czym innym jest wybór czyniony pod k±tem tego co dla nich jest najbardziej wygodne i co mo¿e im przynie¶æ najwiêcej korzy¶ci, a czym innym jest pytanie o potrzeby innych. Wiedz± te¿ o tym, ¿e ³atwo siê mo¿na przeliczyæ z w³asnymi si³ami, gdy zbyt idealistycznie patrzy siê na ¿yciowe wyzwania. Dlatego w³a¶nie pytaj± siê o to, do czego Bóg ich wzywa, aby budowaæ wszystko w oparciu o Niego.
Rodzina jest bez w±tpienia projektem o który trzeba szczególnie zadbaæ zarówno w czasie katastrofy wojennej, jak i po jej ustaniu, gdy trzeba zaj±æ siê odbudowywaniem kraju. Wbrew jednak pozorom, nie jest to problem lokalny, odnosz±cy siê tylko do Syrii albo tylko dotyczacy regionu Bliskiego Wschodu. Chodzi o fenomen globalny, dotycz±cy ca³ego ¶wiata. Chodzi o rodzinê jako podstawow± warto¶æ naszej cywilizacji, jako „skarb ca³ej ludzko¶ci”, który nale¿y chroniæ i otaczaæ opiek±.
Wa¿ne jest aby dostrzec, ¿e rodzina nie tylko powinna byæ przedmiotem troski i darzona szacunkiem, ale powinna posiadaæ status podmiotu dzia³ania, obdarzonego szczególnie donioslym charyzmatem „rodzinno¶ci”, ktory pozytywnie wplywa i modeluje dzialanie organów administracji i ró¿nych instytucji, daj±c im w ten sposób g³êbszy humanistyczny walor.
Nie mamy, tu w Polsce, takich problemów jak rodziny w Syrii.
Ale i tak wszêdzie wokó³ nie brakuje ma³¿eñstw,
którym z trudem przychodzi pokonywanie ró¿nych trudno¶ci.
Nie zawsze potrafi± sobie z tym poradziæ...
Wspierajmy rodziny, tak jak umiemy,
czasem dobrym s³owem, czasem konkretn± pomoc±, czasem modlitw±.
Od tego zale¿y los nastêpnych pokoleñ.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz gÅ‚osować w ankietach Nie mo¿esz za³±czaæ plików na tym forum Nie mo¿esz ¶ci±gaæ za³±czników na tym forum