Strona Główna nasz DOM
www.netparafia.pl

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UĹźytkownicyUĹźytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  Chat

Poprzedni temat «» Następny temat
Czwartek, 13 września 2012
Autor Wiadomość
karino09
Ania


Miejscowosc: Lublin
Wysłany: 12 Wrzesień 2012, 22:31   Czwartek, 13 września 2012

13 WRZEŚNIA 2012
Czwartek
Wspomnienie św. Jana Chryzostoma, biskupa i doktora Kościoła

"Niechaj nikt nie wstydzi się świętych znaków naszego zbawienia i tego najwyższego dobra, przez które żyjemy i przez które jesteśmy. Nośmy więc krzyż Chrystusa jak wieniec, bo wszystko, co się do nas odnosi, przez krzyż się wypełnia".
http://kosciol.wiara.pl/d...-Jan-Chryzostom

Dzisiejsze czytania: 1 Kor 8,1b-7.10-13; Ps 139,1-3.13-14ab.23-24; 1 J 4,12; Łk 6,27-38
(1 Kor 8,1b-7.10-13)
"Wiedza" wbija w pychę, miłość zaś buduje. Gdyby ktoś mniemał, że coś wie, to jeszcze nie wie, jak wiedzieć należy. Jeżeli zaś ktoś miłuje Boga, ten jest również uznany przez Boga. Zatem jeśli chodzi o spożywanie pokarmów, które już były bożkom złożone na ofiarę, wiemy dobrze, że nie ma na świecie ani żadnych bożków, ani żadnego boga, prócz Boga jedynego. A choćby byli na niebie i na ziemi tak zwani bogowie - jest zresztą mnóstwo takich bogów i panów - dla nas istnieje tylko jeden Bóg, Ojciec, od którego wszystko pochodzi i dla którego my istniejemy, oraz jeden Pan, Jezus Chrystus, przez którego wszystko się stało i dzięki któremu także my jesteśmy. Lecz nie wszyscy mają wiedzę. Niektórzy jeszcze do tej pory spożywają pokarmy bożkom złożone, w przekonaniu, że chodzi o bożka, i w ten sposób kala się ich słabe sumienie. Gdyby bowiem ujrzał ktoś ciebie, oświeconego wiedzą, jak zasiadasz do uczty bałwochwalczej, czyżby to nie skłoniło również kogoś słabego w sumieniu do spożywania ofiar składanych bożkom? I tak to właśnie wiedza twoja sprowadziłaby zgubę na słabego brata, za którego umarł Chrystus. W ten sposób grzesząc przeciwko braciom i rażąc ich słabe sumienia, grzeszycie przeciwko samemu Chrystusowi. Jeśli więc pokarm gorszy brata mego, przenigdy nie będę jadł mięsa, by nie gorszyć brata.

(Ps 139,1-3.13-14ab.23-24)
REFREN: Prowadź mnie, Panie, swą drogą odwieczną

Przenikasz i znasz mnie, Panie,
Ty wiesz, kiedy siedzę i wstaję.
Z daleka spostrzegasz moje myśli,
przyglądasz się, jak spoczywam i chodzę,
i znasz moje wszystkie drogi.

Ty bowiem stworzyłeś moje wnętrze
i utkałeś mnie w łonie mej matki.
Sławię Cię, żeś mnie tak cudownie stworzył,
godne podziwu są Twoje dzieła.

Przenikaj mnie, Boże, i poznaj moje serce,
doświadcz mnie i poznaj moje myśli.
I zobacz, czy idę drogą nieprawą,
a prowadź mnie drogą odwieczną.

(1 J 4,12)
Jeżeli miłujemy się wzajemnie, Bóg w nas mieszka i miłość ku Niemu jest w nas doskonała.

(Łk 6,27-38)
Jezus powiedział do swoich uczniów: Powiadam wam, którzy słuchacie: Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają. Jeśli cię kto uderzy w [jeden] policzek, nadstaw mu i drugi. Jeśli bierze ci płaszcz, nie broń mu i szaty. Daj każdemu, kto cię prosi, a nie dopominaj się zwrotu od tego, który bierze twoje. Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie! Jeśli bowiem miłujecie tych tylko, którzy was miłują, jakaż za to dla was wdzięczność? Przecież i grzesznicy miłość okazują tym, którzy ich miłują. I jeśli dobrze czynicie tym tylko, którzy wam dobrze czynią, jaka za to dla was wdzięczność? I grzesznicy to samo czynią. Jeśli pożyczek udzielacie tym, od których spodziewacie się zwrotu, jakaż za to dla was wdzięczność? I grzesznicy grzesznikom pożyczają, żeby tyleż samo otrzymać. Wy natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając. A wasza nagroda będzie wielka, i będziecie synami Najwyższego; ponieważ On jest dobry dla niewdzięcznych i złych. Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie.

Źródło: http://mateusz.pl/czytania/2012/20120913.htm
 
 
barmal


Miejscowosc: Nowy Sącz
Wysłany: 13 Wrzesień 2012, 09:03   

Daj mi Boże miarę właściwą.Amen
_________________
BML
 
 
Krysia


Miejscowosc: Lublin
Wysłany: 13 Wrzesień 2012, 09:33   

Św.Jan Chryzostom był mężnym w głoszeniu św. Ewangelii.Na wzór św.Jana Chrzciciela naraził się cesarzowej w Konstantynopolu- nawoływał do moralności.Został brutalnie wyrzucony ze stolicy.Dał świadectwo Prawdzie-Chrystusowi.
 
 
Wanda
wanda

Miejscowosc: Lublin
Wysłany: 13 Wrzesień 2012, 19:00   

ok. 350 – 407
Św. Jan Złotousty
Data publikacji: 2012-09-12 15:00
Data aktualizacji: 2012-09-12 15:26:00

Święty Jan Złotousty należy do grona najwybitniejszych Ojców Kościoła, których wielkości należy szukać w punkcie, w którym łączy się we wspaniałą jedność wielkość chrześcijańskiej pokory i poświęcenia nieszukającego innej nagrody jak Niebo – z wielkością ludzkich zdolności i sławy ludzkiego imienia. Uniżenie przed Bogiem zjednuje obfitość łaski, talent zaś i pozycja społeczna sprawiają, iż łaska dana jednemu staje się udziałem tysięcy i nie przestaje wydawać owoców przez stulecia.

Przyszedł on na świat w Antiochii, ważnej wówczas metropolii syryjskiej, w możnej rodzinie, jako syn oficera legionów rzymskich. Pomimo wczesnej śmierci ojca dorastanie i odkrywanie powołania kształtowało się w przyszłym patriarsze Konstantynopola raczej harmonijnie. Z jednej strony nie unikał zajęć właściwych wiekowi pacholęcemu, spotykając się z rówieśnikami i korzystając ze wspólnych zabaw, z drugiej zaś z wielką pasją rozczytywał się w dziełach chrześcijańskich, co doprowadziło go do pragnienia przyjęcia chrztu świętego. Zdobył także wykształcenie filozoficzne pod kierunkiem pogańskiego filozofa Ammiana Marcelina i krasomówcze, w którym za wzór obrał sobie klasyka greckiej sztuki oratorskiej Demostenesa.

W wieku dwudziestu lat przyjął chrzest. Został lektorem i służył do Mszy biskupowi Antiochii. W swojej formacji kapłańskiej postawił wyraźnie na wartość, jaką jest gruntowne przygotowanie duszy do pełnienia świętej służby ołtarza – przygotowując umysł przez pisma i nauki starszych, a ducha przez ascezę i praktykę cnót. Dlatego święcenia kapłańskie przyjął dopiero po szesnastu latach. Po śmierci matki w 372 roku opuścił Antiochię, by wieść żywot pustelniczy. W ciągu kilku lat odosobnienia jego miłość do Boga nabrała głębi, z której czerpał potem podczas całej praktyki kapłańskiego żywota.

Święcenia kapłańskie przyjął po powrocie do Antiochii, w roku 385. Już na początku musiał zaangażować się w rozstrzygnięcie sporu. Wyniknął on bowiem między cesarzem Teodozjuszem Wielkim a wiernymi diecezji antiocheńskiej. Diakon Jan gromił na kazaniu z jednej strony porywczość ludu, który wszczął uliczne zamieszki, z drugiej zaś niesprawiedliwość cesarską, która wywołała niezadowolenie poddanych. Święty oddawał się bez reszty swoim obowiązkom duszpasterskim, nie żałując wsparcia ubogim i nie licząc godzin ani trudów ofiarowanych dla zbawienia powierzonych mu dusz.

Jan z Antiochii był przede wszystkim mówcą – stąd jego przydomek Chryzostom (po grecku chrysostomus, czyli złotousty). Homilie stanowią ogromną część jego literackiego dorobku, a w innych pracach, teologicznych czy egzegetycznych można wyczuć klarowność i czytelność przekazu właściwą dla formy ustnej, w której celował. W swych kazaniach był prosty i nie unikał najzupełniej konkretnego formułowania rad dla swych wiernych. [b]Doradzał na przykład mężom, jak mają się zwracać do swych żon, by zjednać ich miłość: „Kocham cię więcej niż własne życie. Twoją miłość cenię ponad wszystko, i nie byłoby dla mnie większej przykrości, jak różnić się z tobą w czymkolwiek. Posiadając miłość twoją, nie ulęknę się niczego, a w dzieciach naszych ciebie kochać będę”. A na koniec dodaje: „Nie bój się, nie bój bracie, by takie postępowanie uczyniło twą żonę zbyt wymagającą. Wyznaj jej, że ją kochasz!”.

W roku 397 Chryzostom – którego sława rozeszła się po ziemiach imperium i dotarła na cesarski dwór – został przez cesarza Arkadiusza mianowany patriarchą Konstantynopola. Przez pokorę odmówił przyjęcia tej godności, ale zdeterminowany namiestnik Antiochii, pragnąc wykonać polecenie basileusa, użył wybiegu. Zaprosił skromnego kapłana na przejażdżkę, a gdy ruszyli – okazało się, że właściwym celem podróży jest stolica wschodniego cesarstwa. Święty uznał w tym zdarzeniu wolę Bożą i po przyjęciu biskupiej godności oddał się z nie mniejszym niż poprzednio zapałem służbie Bożej.

Zjednał sobie miłość ludu konstantynopolitańskiego dzięki prawdziwemu przykładowi świętości i ubóstwa, jakie mógł zachować w swoim stanie – usuwając wszelkie oznaki nadmiernego bogactwa ze swego pałacu. Zubażając własne mieszkanie, wzbogacał jednocześnie liturgię, dbając o jej solenność i należyte namaszczenie. Prowadził działalność dobroczynną, budował domy pomocy i osobiście wspierał zwracających się doń. Jego zapał służył wszystkim duszom pokornym i skłonnym do przyjęcia upomnień świętego patriarchy. Wzbudził on wszakże jednocześnie niechęć tych, którym nie w smak była świadomość własnych wad i grzechów – tych, którzy nie chcieli się z nich podnosić.

Złotousty kaznodzieja mawiał, że „zgrzeszyć jest rzeczą ludzką, lecz trwać w grzechu nie jest rzeczą ludzką, lecz wręcz szatańską” – i gromił zatwardziałych grzeszników, nie bacząc na ich pozycję społeczną, byle tylko ratować ich dusze od wiecznego potępienia. Ściągnął przez to na siebie gniew cesarzowej Eudoksji (żony cesarza Arkadiusza), ponieważ ośmielił się krytykować publicznie obyczaje panujące na jej dworze. Doprowadziło to do pozbawienia go urzędu i banicji w roku 403.

Święty nie zniósł trudów wygnania, zdrowie miał już bowiem nadwyrężone kilkuletnim żywotem pustelniczym w młodości i późniejszymi pokutami. Ofiarował więc ostatnie swe cierpienia w intencji powierzonej mu trzody i oddał ducha Panu Bogu w Poncie nad Morzem Czarnym. Dobre imię świętego patriarchy zostało mu prędko przywrócone i niedługo po śmierci jego doczesne szczątki spoczęły w kościele Świętych Apostołów w Konstantynopolu, gdzie przywieziono je w roku 438. W roku 1568 papież święty Pius V ogłosił świętego Jana Chryzostoma Doktorem Kościoła.

Kościół wspomina św. Jana Złotoustego 13 września.


Czytaj więcej: http://www.pch24.pl/sw--j...l#ixzz26MzproIv
 
 
dbb


Miejscowosc: Aleppo
Wysłany: 14 Wrzesień 2012, 00:57   

Odmierza wam bowiem taka miara,jaka wy mierzycie........"ludzka sprawiedliwosc"
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group