Wysłany: 19 Czerwiec 2013, 09:54 Magis, czyli miluj i rob co chcesz
Magis, czyli miluj i rob co chcesz
Powtarzane jest przez wieki slynne powiedzenie sw.Augustyna: miluj i rob co chcesz”, powtarzane z pewnym niepokojem, zeby nie stalo sie ono efektowna formula prowokujaca do przyjecia i usprawiedliwienia relatywizmu moralnego i nie otwarlo szeroko bramy rozpasania moralnego. Niebezpieczenstwo bierze sie stad, ze nie wszystko co dzis nazywa sie miloscia jest ta miloscia o ktora chodzi sw. Augustynowi - nie wszystko jest miloscia ewangeliczna,a jak wiadomo, najwiekszym zagrozeniem dla kazdej prawdziwej cnoty sa jej falszywe podrobki, ktore te cnote osmieszaja, dwaluuja i od niej odstreczaja zdrowo myslacych ludzi.
„Magis” stanowi jedno z szacownych hasel, wchodzacych w sklad patrymonium duchowosci ignacjanskiej ale ono rowniez powinno byc wlasciwie rozumiane. „Magis” , czyli wiecej, albo „zawsze wiecej” ma na uwadze to aby nie osiasc na laurach i jezeli zrobilo sie wiele, to i tak nie zrobilo sie wszystkiego, bo mozna zawsze zrobic jeszcze wiecej, pojsc dalej, jeszcze bardziej w glab...milosci, bo tylko wowczas wszelkie dzialanie ma pelny, ewangeliczny sens. Nie jest dobrze, jezeli „magis” odrywa sie od jego duchowego substratu, to jest od milosci Boga i blizniego, gdyz wypacza wowczas swoj sens i przyjmuje na przyklad postac gwiazdorstwa, szukania osobistej slawy lub pogonia za ilosciowym sukcesem .Magis ma sens, gdy wyraza sluzbe Chrystusowi, w pokorze prawdziwego posluszenstwa, ubostwa i czystosci. Ma sens, jezeli nie jest indywidualizmem, ale wspolpraca w pelnieniu misji i w strukturze kosciola.
Sadze, ze podobnie nalezy rozumiec wezwanie sw. Pawla aby „hojnie siac, bo wowczas hojnie tez bedzie sie zbierac” , oraz ze „ radosnego dawce miluje Bog” (2 Kor 9,6-11). Chodzi bowiem nie tylko o siew i nie tylko o to aby obsiac jak najwiekszy aeral, ale o zasiew uczyniony dobrym ziarnem, inaczej plony beda liche, nawet jesli ilosciowo bylyby gigantyczne. Podobnie, jesli chodzi o „radosne dawanie” , chodzi o to aby to byl dar serca, bo tylko taki dar jest godny Boga, wyraza bowiem milosc, a na tym przeciez Bogu zalezy. Ten sam sens posiada Mateuszowa przestroga, aby modlitwa, jalomuzna i post nie byly czczym spektaklem, obliczonym na zyskanie poklasku u ludzi, ale aby byly adresowane do Boga i czynione na Jego czesc .( Mt 6,1-6.16-18)
Oczywi¶cie nie mówiê z w³asnego do¶wiadczenia, raczej to przeczuwam, choæ wydaje mi siê, ¿e wiem to na pewno-
Prawdziwa "przygoda" wiary, pe³nia za któr± têsknimy, do¶wiadczenie obfito¶ci Mi³o¶ci i £aski- rozpoczyna siê po radosnym oddaniu wszystkiego.
Bram± dla tego oddania s± dla mnie wypowiedziane z g³êbi serca znane s³owa ¶w. Ignacego/choæ oczywi¶cie ka¿dy mo¿e mieæ swoje s³owa/: Panie, zabierz i przyjmij ca³± wolno¶æ moj±, pamiêæ m± i rozum i wolê m± ca³±...wszystko cokolwiek mam i posiadam...
Wci±¿ jednak jest we mnie pytanie - jak to prze³o¿yæ na konkret codzienno¶ci, jak tym ¿yæ?
Dzieki Alino, ze przypomnialas zawierzenie sie Sw. Ignacego. Bardzo jest to piekne zawierzenie. Podobnie Niepokalanej zawierzyl sie Sw. Maksymilian Kolbe, ktory zostawil tutaj bardzo duze dzielo w Japonii w Nagasaki
Coraz bardziej odkrywam to ignacjañskie magis nie tylko w kategoriach ilo¶ci, np czasu po¶wiêcanego na konkretne zaanga¿owania (chocia¿ to te¿ wa¿ne), ale w kategoriach jako¶ci. My¶lê o tym w kontek¶cie mojej codziennej modlitwy "Kontemplacji dla uzyskania mi³o¶ci" , której fragment przytoczy³a Alina. Modlitwa, której kiedy¶ nie mia³em odwagi wypowiadaæ, ale dzisiaj te¿ wiem, ¿e ta moja wolno¶æ, pamiêæ, rozum i wola same siê nie odbior±. Ja muszê to daæ. Pan Jezus na si³ê mi tego nie zabierze. Wiêc przygl±dam siê na ile jedn± rêk± dajê, a na ile drug± przytrzymujê. :)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz gÅ‚osować w ankietach Nie mo¿esz za³±czaæ plików na tym forum Nie mo¿esz ¶ci±gaæ za³±czników na tym forum