WysĹany: 24 Lipiec 2013, 21:23 CZYTANIA- Czwartek 25 LIPCA; Święto św. Jakuba Apostoła
Czwartek 25 LIPCA 2013
Święto św. Jakuba Apostoła
(2 Kor 4,7-15)
Przechowujemy skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas. Zewsząd znosimy cierpienia, lecz nie poddajemy się zwątpieniu; żyjemy w niedostatku, lecz nie rozpaczamy; znosimy prześladowania, lecz nie czujemy się osamotnieni, obalają nas na ziemię, lecz nie giniemy. Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym ciele. Ciągle bowiem jesteśmy wydawani na śmierć z powodu Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym śmiertelnym ciele. Tak więc działa w nas śmierć, podczas gdy w was - życie. Cieszę się przeto owym duchem wiary, według którego napisano: Uwierzyłem, dlatego przemówiłem; my także wierzymy i dlatego mówimy, przekonani, że Ten, który wskrzesił Jezusa, z Jezusem przywróci życie także nam i stawi nas przed sobą razem z wami. Wszystko to bowiem dla was, ażeby w pełni obfitująca łaska zwiększyła chwałę Bożą przez dziękczynienie wielu.
(Ps 126,1-6)
REFREN: Kto we łzach sieje, żąć będzie w radości
Gdy Pan odmienił los Syjonu,
wydawało się nam, że śnimy.
Usta nasze były pełne śmiechu,
a język śpiewał z radości.
Mówiono wtedy między narodami:
„Wielkie rzeczy nam Pan uczynił”.
Pan uczynił nam wielkie rzeczy
i ogarnęła nas radość.
Odmień znowu nasz los, Panie,
jak odmieniasz strumienie na Południu.
Ci, którzy we łzach sieją,
żąć będą w radości.
Idą i płaczą
niosąc ziarno na zasiew,
lecz powrócą z radością
niosąc swoje snopy.
(J 15,16)
Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem, abyście szli i owoc przynosili.
(Mt 20,20-28)
Matka synów Zebedeusza podeszła do Jezusa ze swoimi synami i oddając Mu pokłon, o coś Go prosiła. On ją zapytał: Czego pragniesz? Rzekła Mu: Powiedz, żeby ci dwaj moi synowie zasiedli w Twoim królestwie jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie. Odpowiadając Jezus rzekł: Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić? Odpowiedzieli Mu: Możemy. On rzekł do nich: Kielich mój pić będziecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej i lewej, ale [dostanie się ono] tym, dla których mój Ojciec je przygotował. Gdy dziesięciu [pozostałych] to usłyszało, oburzyli się na tych dwóch braci. A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł: Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym, na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu.
................................
www.mateusz.pl/czytania
Matka synów Zebedeusza podeszła do Jezusa ze swoimi synami i oddając Mu pokłon, o coś Go prosiła. On ją zapytał: Czego pragniesz? Rzekła Mu: Powiedz, żeby ci dwaj moi synowie zasiedli w Twoim królestwie jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie. Odpowiadając Jezus rzekł: Nie wiecie, o co prosicie....
.....................
Mysle, ze dla Jezusa miły był ten akt wiary w NIEGO owej matki z synami...Wyznała wiare w NIEGO jako KRÓLA...Bardzo tez kochała synów i. jak to matka, probowala swoja zapobiegliwoscia, "po znajomosci", wazne stanowisko dla nich załatwic...
Swiat, jego mentalnosc i sposob postepowania rozni sie od Krolestwa Bozego, ktorego wzorcem, duchowa inspiracja i tworca jest sam Jezus Chrystus. W przeciwienstwie do swiata, w Krolestwie Bozym naczelna zasada jest nie wyzysk, nie przemoc, nie inteligentne klamstwo ale sluzba Bogu i blizniemu, czyli milosc konkretna.
„Jezus rzekł: Nie wiecie, o co prosicie.”
Wydaje mi się, że to, o co proszę jest konkretną sprawą, umiejscowioną w ściśle określonych warunkach. Jednak może coś przysłania horyzont i nie mogę ujrzeć szerszego aspektu towarzyszących okoliczności?
Zabawne jest to oburzenie uczniów. Demaskuje bowiem jakąś prawdę o nich samych, a przy okazji oczywiście- prawdę o nas .Najtrudniej bowiem zaakceptować u kogoś to, do czego człowiek nie chce się przyznać przed samym sobą.
W każdym tkwi jakieś, niekiedy głęboko ukryte pragnienie wielkości. I najbardziej porusza mnie dzisiaj fakt, że Jezus wcale się nie oburza na Jakuba i Jana. Jezus nie mówi, że wszyscy mają być równi, ale tym, którzy pragną więcej- wskazuje drogę do prawdziwej wielkości. Jedyną drogę do realizacji tych najbardziej ukrytych pragnień ludzkiego serca.
Naucz nas Panie- służyć...
I myślę podobnie jak Zosia, bo choć matka i synowie naprawdę nie wiedzieli o co prosili i ich zachowanie nie było całkiem " w porządku" w stosunku do pozostałych uczniów- to jednak była w tym wiara i zawierało się dobre pragnienie...
Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym ciele - mówi apostoł. Dla mnie tutaj tkwi "owa przeogromna moc" . W tej mocy "zewsząd znosząc cierpienia nie poddaję się zwątpieniu; żyjąc w niedostatku nie rozpaczam; znoszę prześladowania, lecz nie czuję się osamotniony, obalają mnie na ziemię, lecz nie ginę" Czy rzeczywiście tak jest? Próbuję znaleźć odpowiedź co znaczy - nosić w sobie konanie Jezusa? Przecież nie znajomość faktu, że Jezus umarł za mnie na krzyży. Gdzieś wszystkie określenia, które próbuję przyporządkować wymykają mi się z istoty rzeczy. To trochę tak jak synowie Zebedeusza odpowiedzieli na pytanie Jezusa: Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić? - Możemy nie do końca zdając sobie sprawę z tego co deklarują. A jednak gdzieś ta deklaracja, opowiedzenie się za Jezusem stoi na początku naszej chrześcijańskiej drogi. I każdy przeżyty dzień, poprzez wierność temu będzie wyznaczał ile tak naprawdę jest we mnie "noszenia konania Jezusa"
Też nad tymi słowami kiedyś rozmyślałam. Myślę, że " nosić w sobie konanie Jezusa" to nosić nieustannie w sobie pamięć o Jego Miłości i o Jego cierpieniu z Miłości po to, aby łączyć z Nim wszystkie swoje trudy / nie piszę cierpienia- tylko dlatego, że w moim życiu jest ich raczej mało/, aby mieć jakiś udział w Nim...
No i jasne jest dla mnie, że wszystko jak piszesz jest trochę " na wyrost". Ciągle niewiele z tego rozumiemy.
Ciagle niewiele rozumiemy bo Bog jest NIEPOJETY.
Trudno zrozumiec zamiary Boga wzgledem nas,naszego zycia. Prosimy o cos konkretnego, scisle okreslonego, uwarunkowanego potrzebami chwili. Czujemy,ze nie zostajemy wysluchani bo nie otrzymujemy tego o co prosimy. Pewnie jest tak jak pisze Daria i slusznie,ze" cos przeslania nam horyzont i nie mozemy ujrzec szerszego aspektu towarzyszacych okolicznosci". Zapewne inny jest horyzont widzenia Boga,inny nasz. On wie wszystko,wie co dla nas lepsze. Choc w tym ziemskim moim zyciu, z trudem sie z tym zgadzam....zgadzam. Po czesci z bezsilnosci,ludzkiej niemocy,ale z wiara,ogromna wiara,ze On to lepiej rozwiaze,zalatwi z laski Swej dobrej Ojcowskiej milosci.
O to walsnie Danusiu chodzi. Na tym polega wiara. Jest zaufaniem do Boga, dlatego , pomimo naszej niecheci i protestu ktory sie w nas rodzi, nie szemrzemy, nie gniewamy sie, nie odchodzimy, ale cierpiac oczekujemy , majac nadzieje, bo Jego milosc nie zawodzi i chyba wtedy rodzi sie w nas to najwazniejsze, to znaczy sprawdzona w ogniu i zahartowana w trudach prawdziwa milosc. Kiedys poznamy, ze nie ma nad nia wiekszej wartosci.
Nie moĹźesz pisaÄ nowych tematĂłw Nie moĹźesz odpowiadaÄ w tematach Nie moĹźesz zmieniaÄ swoich postĂłw Nie moĹźesz usuwaÄ swoich postĂłw Nie moĹźesz gĹosowaÄ w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum