21 WRZEŚNIA 2013
Sobota
Święto św. Mateusza, Apostoła i Ewangelisty
Dzisiejsze czytania: Ef 4,1-7.11-13; Ps 19,2-5; Mt 9,9-13
(Ef 4,1-7.11-13)
Zatem zachęcam was ja, więzień w Panu, abyście postępowali w sposób godny powołania, jakim zostaliście wezwani, z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości. Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój. Jedno jest Ciało i jeden Duch, bo też zostaliście wezwani do jednej nadziei, jaką daje wasze powołanie. Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który [jest i działa] ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich. Każdemu zaś z nas została dana łaska według miary daru Chrystusowego. I On ustanowił jednych apostołami, innych prorokami, innych ewangelistami, innych pasterzami i nauczycielami dla przysposobienia świętych do wykonywania posługi, celem budowania Ciała Chrystusowego, aż dojdziemy wszyscy razem do jedności wiary i pełnego poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary wielkości według Pełni Chrystusa.
(Ps 19,2-5)
REFREN: Po całej ziemi ich głos się rozchodzi
Niebiosa głoszą chwałę Boga,
dzieło rąk Jego obwieszcza nieboskłon.
Dzień opowiada dniowi,
noc nocy przekazuje wiadomość
Nie są to słowa ani nie jest to mowa,
których by dźwięku nie usłyszano:
Ich głos się rozchodzi po całej ziemi,
ich słowa aż po krańce świata.
(Mt 9,9-13)
Gdy Jezus wychodził z Kafarnaum, ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego w komorze celnej, i rzekł do niego: Pójdź za Mną! On wstał i poszedł za Nim. Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i siedzieli wraz z Jezusem i Jego uczniami. Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami? On, usłyszawszy to, rzekł: Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników.
PIekne czytanie o roznorodnosci i jednosci. Bog ustanowil nas ludzi apostolami, prorokami, innych ewangelistami, pasterzami i nauczycielami do przysposobienia swietych. Kazdy z nas dostal jakas misje do wypelnienia. Nie porownojmy tych misji do siebie. Nie zazdroscmy innej osobie, ze moze dostal cos wiecej, bo nie dostal wiecej lecz inaczej. Kazda misja jest tak samo wartoscioa choc inna i w tej roznorodnosci tkwi nasza jednosc. Bo przez ta roznorodnosc, przez rozne opinie i nadzieje tworzymy jednosc Ducha.
Pieknie i madrze powiedziane : "nie dostal wiecej lecz inaczej" Zreszta, nie do nas nalezy osadzanie. Wydaje mi sie , ze szczytem doskonalosci jest radosc z tego czym zostal obdarzony kto inny, zachowujac postawe wdziecznosci za to co ja otrzymalem.
„Jezus wychodzil z Kafarnaum” brzmi tak jak :”po skonczeniu swojej misji w Kafarnaum”. Wlasnie w momencie gdy „juz bylo po wszystkim”, kiedy nie nalezalo sie spodziewac czegos szczegolnego, wlasnie wtedy nastapilo powolanie Mateusza. Nasze powolanie tez moze tak wygladac – ludzi ktorzy juz skonczyli swoja dzialalnosc i ktorym sie wydaje, ze w sferze osobistego kontaktu z Jezusem juz nic szczegolnego zdarzyc sie nie moze.
„Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary”. Bog pragnie daru serca a nie niewolniczego serwilizmu podyktowanego checia zysku albo strachem. Bog pragnie milosci , jako naszej odpowiedzi na Jego milosc, a Jego milosc jest MILOSIERNA. Nasza rowniez powinna byc taka.
„Pójdź za Mną! On wstał i poszedł za Nim.” Szokujaca skutecznosc slowa. Szokujaca gotowosc Mateusza, ktory udzielil tak szybkiej i tak zdecydowanej odpowiedzi Jezusowi i... sobie samemu.
Piekne jest zawierzenie sie Mateusza, czlowieka ktyory byl celnikiem, a wiec wykonywal prace ktora utozsamiano z czyms zlym, wrecz z grzechem. I nagle ten Mateusz, ktory siedzial w komorze celnej na krotkie slowa Jezusa nie ubarwione zadnymi zachetami, ani atrakcyjnymi obietnicami wstal rzucil wszystko i poszedl. Zobaczyl i uwierzyl. Zostal jednym z Ewangelistow. Poszedl za Jezusem spokojnie, cicho, bez slow i tak samo w cichosci i pokorze spisal po hebrajsku swoja Ewangelie.
Wydaje mi sie, ze zobaczyl w Jezusie milosierdzie, ktore go ujelo. Zrozumial, ze jest ono esencja Zycia.
A jednak szukam w tej różnorodności czegoś wspólnego. Czegoś co z jednej strony pozwalałoby zachować tę różnorodność, radować się nią, a równocześnie zmierzać w jednym kierunku. I odnajduje to w słowach św Pawła, który mówi: „bo też zostaliście wezwani do jednej nadziei, jaką daje wasze powołanie” Bardzie to niż pokój, o którym wcześniej wspomina. Dla mnie ten pokój wypływa właśnie z tej wspólnej nadziei naszego powołania. To tak jak w przypowieści o robotnikach trudzących się za denara w winnicy Pańskie, czy poszukiwaniu zbłąkanego grzesznika. Wspólnym mianownikiem jest Królestwo Boże. Jeżeli więc potrafię zachwycić się nim, nieważne będzie dla mnie komu i ile zostało danej łaski bo została ona dana „według miary daru Chrystusowego”. A jednak gdzieś w ciągu życia, w przeróżnych, nawet drobnych sprawach codziennego dnia gubię gdzieś sprzed oczu tę perspektywę Królestwa Bożego, tej nadziei do której zostałem powołany. Dobrze więc, że jest jak pisze psalmista:
„Nie są to słowa ani nie jest to mowa,
których by dźwięku nie usłyszano:
Ich głos się rozchodzi po całej ziemi,
ich słowa aż po krańce świata.”
Dzisiaj myślałam o tym, że ci grzesznicy i celnicy przychodzili jednak do Jezusa. Czegoś szukali. Może przychodzili z ciekawości, może chcieli coś zmienić w swoim życiu...powody były różne i pewnie było ich wiele. Ważne było to, że nie poddawali się rutynie życia, nie było w nich marazmu i gnuśności- chcieli przyjść, co wcale nie jest takie częste u współczesnego człowieka.
A dokąd człowiek chce czegoś więcej- wszystko jest możliwe. Wiek nie ma nic do tego. Gabriela Bossis, piękna kobieta, aktorka, usłyszała słowa Jezusa ok. 65 roku życia.
Ja cały czas mam nadzieję i ciągle spodziewam się "czegoś szczególnego". I nie jest to tylko nadzieja na zbawienie, jest to nadzieja na pogłębienie mojej relacji z Panem tu i teraz. Może to wydawać się śmieszne i naiwne, bo niby wszystko się już stało: mam rodzinę, zawód, swoje miejsce w świecie...ale jednak wierzę, że najpiękniejsze w tym życiu ciągle jeszcze przede mną.
No właśnie. Czym więc różni się dzisiejszy świat od tamtego. Czy współczesny człowiek już nic nie wypatruje? Może chodzi o to, zeby się jeszcze czegoś spodziewać. Jak Ty Alino :).
Nie w tej sferze materialnej: lepszej czy w ogóle pracy, poprawy warunków, może zdrowia czy nawet jakiejś ziemskiej miłości. Ale czegoś co temu wszystkiemu ziemskiemu nadałoby inną wartość, właśnie w perspektywie Królestwa Bożego.
Ja chyba jednak bardziej prozaicznie patrzę na zachowanie owych celników, grzeszników i tych, którzy się źle mieli. Tak sobie myslę, że wszyscy wypatrywali wypełnienia się proroctw. I oto pojawił się Ten, który mógłby nim być. A do tego czynił tyle znaków i nie odrzucał ich. Wieść o takich wydarzeniach jak niedawno opisywane w domu faryzeusza roznosiły się zapewne pośród ludzi. No właśnie, czyli jednak czegoś się jeszcze spodziewali :)
Nie moĹźesz pisaÄ nowych tematĂłw Nie moĹźesz odpowiadaÄ w tematach Nie moĹźesz zmieniaÄ swoich postĂłw Nie moĹźesz usuwaÄ swoich postĂłw Nie moĹźesz gĹosowaÄ w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum