Strona Główna nasz DOM
www.netparafia.pl

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UĹźytkownicyUĹźytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  Chat

Poprzedni temat «» Następny temat
Edyta Stein -... być zaślubioną z Panem we krwi Krzyża
Autor Wiadomość
ZoRo


Miejscowosc: Warszawa
Wysłany: 9 Sierpień 2014, 09:05   Edyta Stein -... być zaślubioną z Panem we krwi Krzyża

http://mateusz.pl/ludzie/edyta.htm

"Edyta Stein (1891-1942)"

....Wszystko zaczęło się owego dnia, w którym wiedząc, że rozdziera jej serce i że nie może być zrozumiana, córka stawiła się przed matką, uklękła naprzeciw niej i bez żadnych wykrętów, ze spokojem i powagą powiedziała:

"Mamo, stałam się katoliczką".

Pierwszy raz Edyta widziała, jak kobieta ta, która z jedenastką dzieci sama stawiała czoła twardemu życiu w trudach wychowania, pracy i miłosiernej miłości, płacze.

Pewnego razu, podczas dnia Zadośćuczynienia, który stara niewiasta spędziła w całości w synagodze, bez kęsa pokarmu i szklanki wody, Edyta towarzyszyła jej, aby sprawić tym przyjemność.

Matka zauważyła:

"Nigdy nie widziałam, aby ktoś modlił się podobnie jak Edyta - powie do pewnej przyjaciółki - a najdziwniejsze jest to, że może ona modlić się naszymi modlitwami ze swojej książeczki".

Kiedy rabin czytał głębokim głosem uroczyste słowa: 'Słuchaj Izraelu, Bóg jest jedynym', matka silnie ścisnęła ramię córki, mówiąc:

"Czy słyszałaś? Twój Bóg jest tylko jeden!".

Dramat stał się jeszcze poważniejszy pewnego innego dnia Zadośćuczynienia - 12 października 1933 roku, ostatniego, który Edyta spędziła w domu. Matka, wracając wieczorem z synagogi, mimo że już dość podeszła w latach, chciała z całą rodziną odbyć drogę pieszo.

Aby zrobić jej przyjemność, Edyta powiedziała, że pierwszy okres w zakonie będzie jedynie próbą:

"Jeśli podejmiesz próbę - odrzekła z bólem kobieta - jestem pewna, że ją przetrwasz...".

I dalej:

"Czyż nie było piękne kazanie wygłoszone przez rabina?"

"Tak".

"Czy nie wydaje się tobie, że także w wierze żydowskiej można być religijnym?"

"Tak, kiedy nie zna się innej".

"A ty - odpowiada zasmucona - dlaczego Go poznałaś? Nie chcę nic mówić przeciw Niemu, był naprawdę bardzo dobrym człowiekiem. Tylko dlaczego chciał się zrobić Bogiem?"

"Pod wieczór - opowiada Edyta - moja matka i ja, pozostałyśmy same w pokoju. Ukryła twarz w dłoniach i zaczęła płakać. Stanęłam z tyłu jej krzesła i przycisnęłam do piersi jej białą głowę. Pozostałam długo w takiej pozycji, aż udało mi się ją namówić, aby poszła spać. Poprowadziłam matkę na górę i pomogłam jej rozebrać się - pierwszy raz w moim życiu. Potem pozostałam, siedząc w milczeniu obok jej łóżka, do czasu, aż sama nie wysłała mnie do spania".

Pojutrze dręcząca scena powtórzyła się. Edyta musiała stamtąd uciec. Matka już do niej więcej nie napisała. Jedynie kilka razy potajemnie poszła zobaczyć jak zbudowany jest zakon karmelitański w ich mieście, a w ostatnim okresie, dodawała w listach, które pisały siostry, pozdrowienie dla Matki Przeoryszy.

Edyta pisała do niej w każdy piątek, aż do tego dnia, w którym - podczas gdy ona wypowiadała słowa ślubów zakonnych - matka zmarła.

Zbiegi okoliczności. Rok 1933 to rok, w którym zapoczątkowane zostały demoniczne aspiracje Trzeciej Rzeszy, był to także Święty Rok Odkupienia: tysiąc dziewięćset lat od śmierci Chrystusa i był to także rok, w którym Edyta zdecydowała się wstąpić do zakonu karmelitańskiego. Posłuchajmy jej bezpośredniej relacji:

"Była wigilia pierwszego piątku w kwietniu i tego Roku Świętego męka Naszego Pana Jezusa Chrystusa była upamiętniana z najwyższą powagą. O godzinie ósmej wieczorem zebrałyśmy się w kaplicy zakonnej na Godzinę Świętą...

Kaznodzieja mówił bardzo dobrze... ale mój duch był zajęty bardziej osobistym aspektem jego słów.

Zwróciłam się do Odkupiciela i powiedziałam mu, że rozumiem dobrze Jego Krzyż, złożony w naszym czasie na ramiona ludu żydowskiego. Większa część nie mogła tego pojąć, ale ci, którzy otrzymali łaskę zrozumienia, winni przyjąć go dobrowolnie w imieniu wszystkich.

Czułam się na to gotowa i prosiłam jedynie Pana, aby mi pozwolił zobaczyć, jak powinnam to zrobić.

Kończąca się Godzina Święta była ostatnim zapewnieniem, że zostałam wysłuchana, chociaż nie rozumiałam jeszcze, na czym miał polegać ten krzyż, który został mi dany."

Przez bezpośrednie świadectwo Edyty rozumiemy, że wstąpiła do zakonu z przekonaniem, iż Bóg przygotowuje dla niej w Karmelu coś, co jedynie tam będzie mogła znaleźć.

Kiedy zdecydowała się na wstąpienie, niektórzy członkowie rodziny posądzali ją, że usiłowała w ten sposób ratować się, ponieważ nastąpiło to czasie, kiedy jej naród był prześladowany.

Pewna przyjaciółka powiedziała jej o tym, dla uspokojenia, w kilka dni po obłuczynach.

"Ach nie! - odpowiedziała jej wówczas Edyta - nie wierzę w to! Na pewno przyjdą, żeby mnie stąd wywieźć i w żaden sposób nie mogę liczyć na to, że zostanę pozostawiona w spokoju."

Kiedy SS ją wywiozło, siostry, porządkując jej zapiski, znalazły obrazek , na którym napisała akt ofiarowania własnego życia dla nawrócenia Żydów. Już w niedzielę Męki Pańskiej w roku 1939 poprosiła swoją przeoryszę o pozwolenie na ofiarowanie się Sercu Jezusa jako ofiara przebłagalna za prawdziwy pokój:

"Pragnę tego, ponieważ już jest dwunasta godzina... wiem, że jestem niczym, ale Jezus tego chce i On pewnego dnia powoła także wielu innych."

Wcześniej, w roku 1938, napisała w pewnym liście:

"Jestem pewna... że Pan przyjął moje życie za wszystkich. Myślę o królowej Esterze, która została wybrana spomiędzy ludu, aby wstawiać się przed królem za swój naród. Jestem taką małą Esterą, biedną i bezsilną, ale Król, który mnie wybrał, jest nieskończenie wielki i miłosierny. To jest wielka pociecha."

Przechodzimy do ostatnich zbiegów okoliczności.

Świętym, który bardziej od innych nauczał o konieczności niesienia Krzyża jest mistyk, reformator Karmelu.

Edyta pisała o nim swoje ostatnie dzieło: "Scientia Crucis", przerwane, kiedy opowiadała o śmierci Świętego, ponieważ nie powinna więcej pisać, lecz osobiście doświadczyć tej "wiedzy krzyża", o której pisała.

I tak, urodzona w roku 1891, trzysta lat po śmierci świętego Jana od Krzyża (1591), umiera w 1942 roku, czyli czterysta lat od narodzenia Świętego (1542).

I w końcu ostatni tajemniczy splot.

W tych latach horroru, pewien naród, chrześcijański w swojej większości, zatracił wiarę i zastąpił ją straszliwą pogańską wiarą w krew aryjską:

"Dzisiaj - pisał oficjalny ideolog partii nazistowskiej - rodzi się nowa wiara: mit krwi, wiara, która poprzez krew ratuje boską istotę człowieka, wiara oparta na tej oczywistości, że krew nordycka przedstawia misterium, które pozbawia władzy i zastępuje stare sakramenty."

W jedynym wywiadzie na temat ideologii, funkcjonariusz partyjny Rosenberg napisał:

"Pomiędzy wielkimi potęgami ideologicznymi, które ostaną się we wspólnocie białych ludzi, połączonych nordycką krwią... jest Kościół Rzymski..."

Edyta wyraziła własną osobą ten prawdziwy dramat teologiczny, nad którym nigdy dość zastanawiania się: Zabita przez ex- chrześcijan jako Żydówka, ponieważ nie miała "krwi nordyckiej", którzy to pragnęli stać się nowym ludem pogańskim, ale zabita też dlatego, że była chrześcijanką - w odwecie przeciw biskupom, którzy to pogaństwo usiłowali potępić.

Edyta należała, paradoksalnie równocześnie, całkowicie do ludu chrześcijańskiego i żydowskiego. Co więcej, jest świadkiem, jak lud chrześcijański został wszczepiony do ludu żydowskiego i jak pogańskim stał się pewien lud chrześcijański, który wystąpił przeciw swoim "świętym korzeniom":

"Otrzymałam - pisze Edyta pod koniec roku 1939 - imię, o które prosiłam. Pod Krzyżem zrozumiałam przeznaczenie, które dla ludu Bożego zaczyna się objawiać w naszych czasach... Oczywiście, dzisiaj wiem lepiej, co oznacza być zaślubioną z Panem we krwi Krzyża. Zrozumieć tego nie można nigdy, jest to rodzaj tajemnicy."

Tajemnicą Edyty Stein jest również pewne inne osobiste wydarzenie dotyczące jej powołania zawodowego w świecie kultury.

Także na tym polu tak zwanych znamiennych zbiegów okoliczności nie brakuje.

W czasie długiego okresu jej ateizmu, mogła sobie powiedzieć: "moją jedyną modlitwą było pragnienie prawdy".
 
 
Abuna Zygmunt
Abuna Zygmunt


Miejscowosc: Aleppo
Wysłany: 9 Sierpień 2014, 10:05   

Modle sie o nawrocenie Zydow, to znaczy o uzdrowienie ich wzroku wiary, o przejrzenie, radosne odkrycie Chrystusa ktory jest Jedynym Synem Boga i naszym Bratem, a przez to my jestesmy Dziecmi Jedynego
 
 
barmal


Miejscowosc: Nowy Sącz
Wysłany: 9 Sierpień 2014, 21:34   

I tu się objawia pojęcie narodu jako rodziny.
_________________
BML
 
 
ElzbietaS
Elzbieta


Miejscowosc: Tokio
Wysłany: 10 Sierpień 2014, 04:54   

znalezione wsrod mysli sw.Edyty Stein:
"Ciągle na nowo czerpię odwagę z tabernakulum, gdy mi ją odbiera uczoność innych."
Tak, Pana Boga nie da sie udowodnic. A Tabernakulum, Komunia Swieta ... brak odpowiednich slow.
Dzieki Ci, Sw. Edyto. Sama bylas "uczona". Wybralas Malenki Kawalek Chleba.
Oreduj za nami.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group