Strona Główna nasz DOM
www.netparafia.pl

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UĹźytkownicyUĹźytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  Chat

Poprzedni temat «» Następny temat
Zwierzenia młodego Kapłana...(bo dziś-1 Czwartek Miesiąca)
Autor Wiadomość
ZoRo


Miejscowosc: Warszawa
Wysłany: 4 Wrzesień 2014, 15:32   Zwierzenia młodego Kapłana...(bo dziś-1 Czwartek Miesiąca)

http://www.kaplani.com.pl...adectwo_38.html

Świadectwo
mego kapłaństwa


Ks. Jarosław Lisica
Kapłaństwo… Nigdy nie chciałem być księdzem. Zawsze chciałem mieć cudowną rodzinę, piękną żonę, dzieci i dom z ogrodem. Pochodzę z bardzo pobożnej i religijnej rodziny. W domu Bóg zawsze był na pierwszym miejscu. Do kościoła mieliśmy ponad 3 kilometry drogi, a mimo to w każdą niedzielę byliśmy z całą rodziną na Eucharystii. Rodzice byli bardzo pobożni i tę pobożność przekazali mi i starszej siostrze Ani. Pamiętam jak mama uczyła mnie pacierza, klękała ze mną przed snem i uczyła modlitwy „Aniele Boży, stróżu mój…”. Często też powtarzała zdanie, które zapadło mi w pamięci do dziś, mianowicie: „Pamiętaj synku, tylko zwierzę kładzie się spać bez modlitwy, człowiek zawsze przed snem powinien podziękować Bogu za miniony dzień”.

I miała rację. W okresie szkoły podstawowej marzyłem o lotnictwie, często też powtarzałem, że będę lotnikiem. Jednak to marzenie nigdy się nie ziściło, ale swoją przyszłość zawsze łączyłem z wojskiem, chciałem być żołnierzem, tak jak mój tata. Przez czas szkoły podstawowej i później szkoły średniej, nie myślałem o kapłaństwie, i nawet nie pomyślałem czy zostać księdzem. Owszem, czasem przyszła taka myśl, by zostać kapłanem, ale kiedy tylko się pojawiła, natychmiast ją odpychałem powtarzając sobie: „Ja się do tego nie nadaję, nie umiem tak pięknie mówić a poza tym jest tylu lepszych ode mnie, mądrzejszych i rozmodlonych ludzi, pobożnych młodzieńców, którzy doskonale nadają się do tego, by być księdzem, ale nie ja”. Zatem nigdy nie widziałem siebie samego w roli księdza. Poza tym, przecież chciałem mieć żonę i dzieci. Pierwsze moje miłości do dziewczyn i randki zaczęły się w szkole podstawowej. Pamiętam, że kochałem się w Ani, miała piękne czarne włosy i uroczy uśmiech. Pisaliśmy do siebie listy. Nie wiem, czy uczucie było szczere i prawdziwe, bo jakie pojęcie miłości do dziewczyny może mieć dziecko, które chodzi do podstawówki. Nigdy też nie chciałem być w życiu sam, a samotność i celibat wyobrażałem sobie jako coś trudnego i bolesnego do przeżycia. Przez okres szkoły średniej przychodziła myśl o wstąpieniu do seminarium, lecz natychmiast tego typu myśli odrzucałem daleko od siebie. Po maturze coś pękło… chyba był to ostatni moment, w którym Bóg postanowił złapać mnie za ręce. Pamiętam, że po egzaminie dojrzałości bardzo silnie obudziła się we mnie chęć zostania kapłanem i wstąpienia do seminarium. Skąd nagle to się wzięło? Czy to się nazywa powołanie? Czy to tchnienie Ducha Świętego, który tchnie kędy chce? Tego typu pytania rodziły się we mnie jak poranna rosa na trawie, lecz oprócz pytań zrodził się też lęk i bunt wobec Bożego wołania. I tu działo się coś niesamowitego, co mnie zadziwia do dziś. Otóż czułem w sercu bardzo silne wołanie, pociąg, nie do końca umiem to nazwać, wręcz nalegania by wstąpić do seminarium. To wewnętrzne wołanie, jakiś dziwny głos w sumieniu, gdzieś, w głębi duszy był tak silny i intensywny a zarazem tajemniczy, że mimo moich usilnych starań, nie mogłem się tego pozbyć. Ciągle słyszałem: „Idź do seminarium, zostań kapłanem”. Nie mogłem się tego wołania pozbyć. Było to tak niesamowite, że czułem nawet niepokój w sumieniu z tego powodu i spać po nocach nie mogłem. Dopiero po paru dniach zmagania się z tajemniczym „głosem” wzywającym do pójścia za Chrystusem, zgodziłem się. Choć nie do końca przekonany byłem o słuszności tej decyzji. Powiedziałem „Panie Boże, dobrze, zgadzam się i pójdę do seminarium, ale proszę Cię, niech znakiem tego będzie spokój sumienia, czy dobrze robię, daj mi jakiś znak”. I stało się coś przedziwnego. Z chwilą podjęcia decyzji o wstąpieniu do seminarium, moje sumienie wyciszyło się jak jezioro po intensywnej burzy. Odczułem w sumieniu niesamowity pokój, błogosławioną i upragnioną ciszę i spokój. I wiedziałem, że był to dla mnie znak, że właściwe postępuję, że Bóg dał mi znak, że dobrą podjąłem decyzję. Sam z sobą nie do końca potrafiłem się zgodzić. Przecież zawsze myśli o kapłaństwie odrzucałem i często powtarzałem, że się do tego nie nadaję, że są lepsi i mądrzejsi ode mnie, którzy lepiej niż ja nadają się by być księdzem, ale nie ja. I znów silny bunt zrodził się w mej duszy. Co ciekawe, ilekroć buntowałem się przeciwko wstąpieniu do seminarium, tylekroć automatycznie pojawiał się niepokój w sumieniu, skądś wiedziałem, że źle czynię. I to był dla mnie jawny znak, że Bóg mnie powołuje. Ale dlaczego akurat mnie? Zawsze kiedy sprzeciwiałem się głosowi sumienia, czułem dziwny niepokój, ale też zawsze, kiedy ostatecznie zgadzałem się pójść za tym tajemniczym głosem, odczuwałem pokój i niewytłumaczalną radość. I to nazywam powołaniem. I to do dziś pozostaje dla mnie wielką tajemnica, która, jak sądzę, będzie mi odkryta dopiero w wieczności.

W końcu wstąpiłem do seminarium. Patrząc wstecz stwierdzam, że 6 lat studiów filozoficzno – teologicznych w seminarium minęło jak jeden dzień. Czas szybko ucieka, a jeszcze tyle do zrobienia. Dziś jestem księdzem. Młodym księdzem z krótkim stażem i małym doświadczeniem, ale bardzo szczęśliwym księdzem i człowiekiem. Gdy ktoś pyta się mnie, dlaczego zostałem księdzem, odpowiadam: „To, że jestem kapłanem, znaczy, że Bóg musi mieć niesamowite poczucie humoru”. I pewnie tak jest. Ja, grzeszny, słaby człowiek, poraniony grzechami, zostałem przez Boga wyniesiony do tak wielkiej godności. Niczym sobie na to nie zasłużyłem. To sam Bóg wybiera kogo chce i kiedy chce. Bóg nie patrzy na ludzkie grzechy lecz na serce. Lękam się swego kapłaństwa i przed nim klękam.

Czasami nie łatwo przychodzi mi stawać przed Bogiem i z Nim rozmawiać. Ale wiem, że muszą istnieć tacy ludzie, którzy modlą się za tych, co nie modlą się wcale. Ja jako kapłan pokonuję takie same trudności, co wy, drodzy czytelnicy. Każdego dnia staję przed Bogiem by modlić się w swoim imieniu i za innych. Składam co dnia ręce i zabiegam przede wszystkim o zachowanie łączności między człowiekiem a Bogiem. Modlę się przy ołtarzu i z brewiarzem w ręku. Modlę się podczas spowiedzi w konfesjonale i na katechezie, na różańcu i w cieniu wiecznej lampy, przebywając sam na sam w towarzystwie Eucharystycznego Przyjaciela. Modlę się w samotności i we wspólnocie. W kapłaństwie, jakim mnie Bóg obdarzył, słucham Boga by potem przekazać ludziom Jego słowa. Zawsze są gdzieś ręce wzniesione na modlitwie, oby ich nigdy nie zabrakło.

Wiem, że są takie miejsca, gdzie ludzie bardzo oczekują na kapłana, czasem nawet wiele miesięcy. Zdarza się, że zbierają się w opuszczonej świątyni, kładą na ołtarzu pozostałą jeszcze kapłańską stułę, odmawiają wszystkie modlitwy liturgii mszalnej, a przed Przeistoczeniem zapada głęboka cisza, czasami przerwana płaczem... Tak bardzo pragną usłyszeć te słowa, które tylko kapłańskie usta mogą skutecznie wypowiedzieć. Nie można wyjąć Eucharystii z rąk kapłana. Sam codziennie rozmyślam nad tym, jak to się dzieje, że po krótkich wyrazach wymówionych nad kawałkiem chleba, Wszechmocny i Nieograniczony Bóg zmieści się w moich grzesznych, słabych dłoniach? Kapłan jest sam dla siebie największą tajemnicą. I nie możemy mieć do niego pretensji, że czasem na wielu rzeczach się nie zna. Nie możemy żądać od niego tego, do czego nie jest powołany. Ale możemy się gromadzić podczas Mszy Świętej, tak jak wokół Dobrego Pasterza, który stół dla nas zastawia. To na Eucharystii jesteśmy przecież w pełni sobą jako chrześcijanie i tu ksiądz jest niezastąpionym pośrednikiem - sługą ołtarza. Oby nie zabrakło kapłańskich rąk i oby nie zabrakło ludzi, którzy czekają na Boga w nich spoczywającego.

Kapłan to pasterz, który jest zawsze gotowy szukać zabłąkanej owcy i opatrzyć jej rany. Konfesjonał... Choć jest to najtrudniejsza i najbardziej delikatna posługa kapłańska, jest ona najpiękniejsza i przynosząca radość, jaka staje się udziałem pasterza, który odnalazł zagubioną owcę. To ja kapłan poznaję ludzkie słabości i upadki, oceniam pragnienia poprawy, rozpoznaję działanie Ducha Świętego i przekazuję przebaczenie, którego Bóg może udzielić za moim pośrednictwem. To kapłan jest tym pasterzem, który wyprowadza Ciebie i mnie z tej ciemnej doliny grzechu. To kapłan obdarza nas życiem w obfitości, by kiedyś zamieszkać w domu Pana po najdłuższe czasy.„Choćbyście mieli tutaj 200 aniołów, to i tak nie mogliby wam dać rozgrzeszenia. Jedynie kapłan (...) może to uczynić. Może wam powiedzieć: Ja ciebie rozgrzeszam, idź w pokoju” - tak mówił św. Jan Maria Vianney. Czekam i ja z utęsknieniem na człowieka, który by w imieniu Boga przebaczył, który miałby odwagę głosić nieskończone miłosierdzie i dzielić się Miłością, ponad którą nie ma większego dobra na ziemi. Oby nie zabrakło przebaczających kapłańskich dłoni.
Potrzeba nam kapłanów. Potrzeba dobrych kapłanów, na wzór Dobrego Pasterza - Chrystusa. O takich kapłanów, o ich pełną zaangażowania troskę i posługę trzeba się modlić. Wiele czeka zagubionych owiec, które nie znają drogi, które nie leżą na zielonych pastwiskach, które są w ciemnej dolinie. Zawsze jestem wdzięczny ludziom za troskę o powołania kapłańskie. Dziękuję za ręce kapłanów z mojej parafii, za dłonie złożone do modlitwy w intencji kapłanów. Za ludzkie ofiary, dzięki którym utrzymujemy się, my kapłani. Za ludzkie cierpienie ofiarowane za kapłanów. Ja, sługa Jezusa Chrystusa codziennie pamiętam w modlitwie o tych, których Boża Opatrzność postawiła na mej kapłańskiej drodze, wypraszając obfitość Bożego Błogosławieństwa dla dobroczyńców i ofiarodawców. I proszę: nie zapomnijcie o mnie.


Św. Jan Maria Vianney mówił o kapłaństwie tak:
Rozważcie potęgę kapłana. Jego mowa kawałek chleba przeistacza w Boga! To więcej niż stworzyć świat. Gdy kapłan udziela rozgrzeszenia, nie mówi: „Bóg odpuszcza tobie grzechy”, lecz: „Ja odpuszczam tobie grzechy”. Gdybyście poszli wyspowiadać się do Matki Bożej lub anioła, czy daliby wam rozgrzeszenie? Oczywiście, że nie. Czy udzieliliby wam Ciała i Krwi naszego Pana? Nie. Najświętsza Maryja Panna nie może spowodować zstąpienia swego Boskiego Syna do Hostii. Nawet dwustu aniołów nie mogłoby was rozgrzeszyć. A kapłan, choćby najprostszy, może. Może wam powiedzieć: „Idź w pokoju, ja odpuszczam tobie grzechy”.

Jeżeli kapłan byłby do głębi przeniknięty wielkością swojej służby, wówczas ledwie by żył. Jeżeli tu, na ziemi, zrozumielibyśmy dobrze istotę kapłaństwa, wówczas umarlibyśmy nie z lęku, lecz z miłości. Kapłan zrozumie sam siebie w pełni dopiero w niebie. Na kapłana przy ołtarzu i przy ambonie powinniśmy patrzeć tak, jakby to był sam Bóg. Gdybym spotkał kapłana i anioła, najpierw pozdrowiłbym kapłana, potem anioła. Ten ostatni jest przyjacielem Boga, jednak kapłan Go zastępuje.

Lękam się swego kapłaństwa i przed nim klękam. Gdybym tu na ziemi zrozumiał, czym jest kapłaństwo, umarłbym nie z przejęcia lecz z miłości. Zawsze, gdziekolwiek jestem, proszę ludzi o modlitwę w swojej intencji, w intencji wszystkich kapłanów.

Przedziwny jest Pan Bóg, że swoją wszechmoc okazuje przez takich prostych ludzi, a potęgę – w miłosierdziu. Wystarczy konfesjonał i kapłan, a odmieni się oblicze tej ziemi. Jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem i kapłanem i Bogu na kolanach każdego dnia dziękuję za sakrament święceń kapłańskich, ten sakrament, który wycisnął na duszy niezatarte znamię, że jestem zastępcą Boga i działam w Jego Osobie „In Persona Christi”. To świadectwo mego kapłaństwa nigdy w pełni nie wyrazi tego, co czuję w duszy i czego doświadczam w kapłańskim życiu. Życie kapłańskie do życie piękne ale jednocześnie bardzo trudne. Zresztą Pan Jezus nie obiecywał, że będzie łatwo, lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group