ZoRo
Miejscowosc: Warszawa
WysĹany: 1 Listopad 2014, 17:16 W niebie wszystko jest, czego tylko zapragnąć można...
http://www.ultramontes.pl/liguori_o_niebie.htm
N A U K A
ŚWIĘTEGO ALFONSA LIGUOREGO
BISKUPA I DOKTORA KOŚCIOŁA
(1696 – 1787)
O NIEBIE
Chrystus Pan, jak czytamy w dzisiejszej
Ewangelii, aby zachęcić uczniów swoich do
pracowania dla chwały Boskiej, wziął ich na górę
Tabor i przemieniwszy się przed nimi ukazał im
promyk chwały niebieskiej. Bardzo się tym
uradowali, a Piotr święty tak się czuł
szczęśliwym, że w uniesieniu zawołał: "Panie,
dobrze jest nam tu być". Pozostańmy na tym
miejscu, nie odchodźmy stąd, albowiem widok,
jaki się oczom naszym przedstawia, przewyższa
wszystko, co by nas kiedykolwiek zająć lub
przyjemność nam sprawić mogło.
Bierzmy bracia drodzy do serca te słowa świętego
Piotra i przez resztę życia, jaka nam pozostaje,
pracujmy usilniej niż dotąd na niebo. Wielkim
musi być dobrem ta siedziba błogosławionych,
kiedy Chrystus Pan życie swoje położył, aby ją
nam wysłużył. Potępieńcy w piekle tym się
najwięcej dręczą, że sami z własnej winy
utracili niebo. Dobra niebieskie możemy nabyć
chwalebnym postępowaniem, ale nie możemy ich
pojąć, nie możemy dokładnie przedstawić sobie.
O tyle jednak, o ile zdołamy, mówmy o nich w
dzisiejszej nauce i zachęcajmy się wspólnie do
ich osiągnięcia; a Pannę Najświętszą poprośmy,
aby się wstawiła za nami.
Zdrowaś Maryjo!
I.
α). Apostoł narodów, Paweł święty mówi, że "ani
oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani w
serce człowieka nie wstąpiło, co Bóg nagotował
tym, którzy Go miłują" (1). Widać, że nie można
było lepiej przedstawić szczęścia wybranych w
niebie, skoro Apostoł na tych ogólnych słowach
poprzestał.
Są tacy, którzy porównywają niebo z łąką pięknie
kwiatami na wiosnę ozdobioną; z ogrodem w
doborowe drzewa i pyszne wodotryski
zaopatrzonym; ale wszystkie te porównywania
nawet w przybliżeniu nie przedstawiają nam tych
piękności, jakie niebo zawiera i jakimi swych
mieszkańców uwesela.
Święty Bernard trafnie się wyraża, gdy mówi, że
w niebie nic takiego nie ma, czego by człowiek
nie chciał, a jest wszystko to, czego zapragnie.
Mamy i na tej ziemi rzeczy, które nam
przyjemność sprawiają, ale wiele jest takich,
które nas trapią. Miła nam jest światłość
dzienna, ale przerażają i nie są miłe ciemności
nocne. Raduje nas ciepło na wiosnę, ale dokucza
mróz w zimie i upał w lecie. O ile cieszy
zdrowie, o tyle smucą i dobrze się we znaki dają
choroby, prześladowania od ludzi i niedostatki
ubóstwa. A cóż mówić o wewnętrznych uciskach,
utrapieniach, zgryzotach, bojaźni, pokusach,
niespokojnościach i niepewności zbawienia? Są to
wszystko ujemne strony doczesnego życia.
Za wejściem do nieba błogosławieni z niczym się
nie spotykają, co by ich trapiło. Otrze Bóg łzy
z oczu ich wylane na tym padole płaczu (2). W
niebie nie ma ani śmierci, ani obawy śmierci;
nie ma ani boleści, ani chorób, ani ubóstwa, ani
niewczasów, nie następuje noc po dniu, ani zimno
po gorącu; ale bez przerwy trwa dzień pogodny,
bez przerwy wiosna miła. Nie ma tam ani
prześladowania, ani nienawiści; wszyscy bowiem
kochają się wzajemnie, a każdy z cudzego cieszy
się dobra jako ze swego. Nie ma tam obawy
potępienia, ponieważ dusza w łasce Bożej
utwierdzona, nie może już grzeszyć, ani Boga
utracić.
β). W niebie wszystko jest, czego tylko
zapragnąć można. Każda rzecz tam nowa, żadna
przykrości nie sprawia, nowe ozdoby, nowe
rozkosze, nowe radości; wszystko uwesela i
zadawala jak najzupełniej. Nasycą się oczy
oglądaniem miasta nieporównanego. Jakbyśmy się
cieszyli, gdybyśmy ujrzeli miasto, w którym by
ulice były kryształowe, domy srebrne z oknami
złotymi, a wszystkie inne ozdoby z kwiatów
najpiękniejszych. Ale ta piękność w porównaniu z
pięknością miasta niebieskiego jest prawie
brzydotą. Urok o wiele się zwiększa, gdy
wspomnimy sobie, że miasto to zamieszkują
obywatele zacni, spokojni, przybrani w szaty
królewskie, gdyż jak mówi święty Augustyn tylu
tam jest królów, ilu obywateli. Spotkamy się tam
oko w oko z Najświętszą Panną, twarzą w twarz ze
Zbawicielem, a to nas w zdumienie wprawi i nad
wyraz uszczęśliwi, powiemy: "dobrze nam tu
być!". Święta Teresa raz ujrzała rękę Chrystusa
Pana i tak była zachwycona, że długo do siebie
przyjść nie mogła.
Nie tylko oczy, ale i powonienie niebieskimi
wonnościami zasyci się w zupełności. Muzyka
swymi tonami i harmonią niezrównaną pozwoli
słuchowi napawać się dowoli. Święty Franciszek
Seraficki posłyszał raz grającego anioła i z
radości prawie odszedł od zmysłów. O ileż
bardziej rozradujemy się, gdy świętych i aniołów
posłyszymy Bogu chwałę bezustannie
wyśpiewujących. Wszystkich pięknością swego
głosu przewyższy Najświętsza Panna; my się ku
Niej zwrócimy i Jej śpiewem napawać się będziemy
przez wieki wieków. Słowem w niebie wszystko
mieć będziemy, czego zapragniemy.
II.
γ). Ale niebo nie byłoby jeszcze niebem, gdyby
wybrani prócz wymienionych dóbr nic więcej tam
nie spotykali. Inne dobra są bardzo pożądane,
ale bez Boga tracą na wartości. Miłować Boga i
widzieć Go twarzą w twarz, to właściwie stanowi
niebo. To co nas czeka w niebie – mówi św.
Augustyn – mieści się w jednozgłoskowym wyrazie:
Bóg. Nagrodą za trudy nam przyobiecaną nie jest
przepych niebieskiego miasta, ale Bóg który daje
się widzieć błogosławionym, jako sam rzekł do
Abrahama: "Jam nagrodą twoją zbytnie wielką"
(3). Według św. Augustyna, gdyby Pan Bóg
pozwolił potępionym oglądać jasność swego
oblicza, to natychmiast piekło zamieniłoby się w
niebo. Nadto, gdyby jakiej duszy zeszłej z tego
świata dano do wyboru, albo oglądać Boga i
cierpieć męki w piekle, albo nigdy Go nie
oglądać, a wolną być od mąk; to pewno by wybrała
oglądać Boga i być w onych mękach.
Pociechy ducha o wiele przewyższają uciechy
ciała. Dusze, które miłują Boga i którym się Bóg
udziela, nawet na tej ziemi takiej doznają
słodyczy, tak wpływają na ciała, że je podnoszą
w górę do znacznej wysokości. Św. Piotr z
Alkantary nieraz w zachwyceniu podczas modlitwy
jakby na skrzydłach unosił się w górę, ciągnąc
za sobą przedmioty pod ręką będące. Miłość Boga
i słodycz stąd płynąca sprawiała, że święci
męczennicy wśród najsroższych katuszy nie czuli
onych, ale się radowali. O św. Wawrzyńcu
czytamy, że rozciągnięty na kracie ognistej,
będąc rozpalony miłością Boską, nie czuł
gorącości ognia. Grzeszników nawet opłakujących
grzechy swoje taką czasem Pan Bóg słodkością
napawa, że ta wszystkie uciechy ziemskie
przechodzi; dlatego też Bernard św. powiedział:
"Jeśli tak słodko jest płakać dla Ciebie Panie,
jakże słodko będzie cieszyć się z Tobą!".
Czujemy się nad wyraz szczęśliwi, rozpływamy się
w radości, jakby odchodzimy od siebie, gdy nam
Pan Bóg jakim sposobem ukaże promyczek swojej
światłości, gdy nam objawi dobroć i miłosierdzie
jakie nad nami uczynił, a zwłaszcza gdy
rozważamy miłość jakiej nam dowody przy męce
swojej Zbawiciel złożył. Dusza nasza przejęta tą
miłością omdlewa, nie wie czym odpłacić, jak
dziękować; pomimo że jeszcze Boga nie widzi
jakim jest sam w sobie, ale tylko jakby przez
zwierciadło pod osłoną wiary (4). Cóż więc
będzie, gdy Bóg tę zasłonę zdejmie, gdy Go
ujrzymy twarzą w twarz, jak jest w sobie,
niezmierny, doskonały, wszechpotężny i dusze
nasze bardzo miłujący.
δ). "Nie wie człowiek, czy miłości, czy
nienawiści jest godzien" (5). Z utrapień, jakich
dusza doznaje na ziemi, to pewno jest
największe, że nie wie, czy miłuje Boga jak
powinna i czy jest nawzajem przez Boga miłowaną?
W niebie czegoś podobnego nie ma, tam dusza
widzi, że ją Bóg miłuje i że z tej miłości już
nigdy nie wypadnie. Dodajmy, że tam jaśniej
poznaje miłość, jaką ją umiłował Zbawiciel, gdy
dla niej siebie samego na krzyżu ofiarował, gdy
się stał jej pokarmem w Przenajświętszym
Sakramencie. Jaśniej sobie tam przedstawi
wszystkie łaski, jakie jej Bóg wyświadczył,
wszystkie pomoce jakimi ją zachował od upadku i
grzechu, a do miłości swej pociągnął. Pozna
wtedy, że utrapienia owe, uciski, choroby,
ubóstwo i przeciwności, które ona poczytywała za
nieszczęście swoje, wszystkie pochodziły z
miłości Boskiej i były środkami podanymi jej
przez Opatrzność Boską do osiągnienia żywota
wiecznego. Pozna wszystkie oświecenia i
natchnienia pełne miłości, i dobroci, jaką Bóg
nad nią okazywał wtedy, gdy Go grzechami swymi
obrażała. Zobaczy z owej niebieskiej krainy
wiele dusz potępionych do piekła za mniejsze
grzechy, a siebie zbawioną i pewną, że już nigdy
Boga nie utraci, że zawsze Jego widokiem napawać
się będzie.
Dobra ziemskie mają to do siebie, że z początku
bawią, ale z czasem tracą na swym uroku i nie
zadawalają. Dobra niebieskie przeciwnie, nigdy
się nie przykrzą, ale zawsze i w zupełności
pragnieniom naszym zadość czynią. "Nasycon będę
– woła Psalmista Pański – gdy się okaże chwała
Twoja" (6). Pomimo że zawsze te same, zawsze
jednak wydają się nam nowe; pomimo że je zawsze
otrzymujemy, zawsze jednak ich pragniemy. Nie
sprawia to błogosławionym męki, ani zasmucenia,
bo mają to czego pragną. A z drugiej strony
ciągłe posiadanie dóbr rzeczonych nie pociąga za
sobą spowszednienia i zniechęcenia, bo zawsze
jest z pragnieniem połączone. Przeto dusza
będzie zawsze syta i zawsze pragnąca; zawsze
pragnąca i zawsze nasycona zupełnym
zadowoleniem. Zatem idzie, że jak potępieni są
naczyniem gniewu i kary, według tego co mówi
Apostoł: "Naczynia gniewu na stracenie
zgotowane" (7), tak błogosławieni są naczyniem
pełnym miłosierdzia i radości, tak dalece, że
już pragnień żadnych nie mają. "Będą upojeni
hojnością domu Twego" (8). Wtedy dusza oglądając
jasność oblicza Bożego, tak będzie przejęta
miłością Boską, iż w Bogu się całkiem zatopi; o
sobie samej niejako zapomni i jeśli jeszcze
myśleć będzie, to tylko o miłowaniu i wielbieniu
tego dobra niezmiernego, które posiada i
posiadać będzie na wieki, bez najmniejszej obawy
utracenia kiedykolwiek. Na tym świecie dusze
świątobliwe miłują wprawdzie Boga, ale nie mogą
miłować Go z całych sił swoich, miłować bez
ustanku. "Ta doskonała miłość jest – jak mówi
św. Tomasz – udziałem tylko mieszkańców
niebieskich. Oni miłują Boga z całego serca i co
ważniejsza miłują Go ciągle bez najmniejszej
przerwy, bez ustanku".
"Słuszna przeto jest – mówi Augustyn święty –
abyśmy dla osiągnienia chwały wiecznej w niebie
chętnie podejmowali jak największe trudy bez
ustanku". "Za nic je zbawiasz", woła Psalmista
Pański (9). Mało święci czynili dla nabycia
chwały niebieskiej; mało czynili królowie, gdy
opuszczali królestwa swoje i zamykali się w
klasztorach; mało czynili pustelnicy, którzy
całe życie przebyli odosobnieni od ludzi w
samotności na puszczach; mało czynili
męczennicy, ponosząc męczarnie niesłychane.
"Albowiem utrapienia tego czasu nie są godne
onej przyszłej chwały" (10). Ponosić chociażby
największe męki w tym życiu, to wszystko jest
mało dla otrzymania nieba. "Za nic je zbawiasz".
Nabierzmy więc ducha i cierpliwie znośmy
wszystko, cokolwiek nam znosić wypadnie z woli
Bożej w tej reszcie życia naszego. Żaden trud
chociażby największy dla otrzymania nieba
dostateczny nie jest, owszem mały bardzo.
Cierpmy tedy, znośmy chętnie, przyjdzie czas, że
się skończą wszystkie trudy, boleści i
przeciwności, a odmienią się nam, jeśli
zasłużymy, w radość i zadowolenie. "Smutek wasz
w radość się obróci" (11).
Kiedy nas trapią krzyżyki życia niniejszego,
podnośmy oczy ku niebu i pocieszajmy siebie
nadzieją dostąpienia nieba. Święta Maria
Egipcjanka przy śmierci spytana od świętego
Zozyma opata, jak mogła przeżyć lat 47 na tej
pustyni, na której umierała? odpowiedziała: "z
nadzieją otrzymania nieba". Tak i nam z nadzieją
tą nie będą przykre utrapienia życia
niniejszego.
Zatem bracia kochajmy Boga, pracujmy na niebo;
czekają tam na nas święci krewni nasi, bliscy
nasi; czeka nas tam Najświętsza Panna, czeka
Zbawiciel, który w ręku koronę trzyma, żeby nas
uczynił królami królestwa wiecznego. Amen.