WysĹany: 22 StyczeĹ 2015, 17:19 ...może śmierć, a może jeszcze jedna wiosna...
Okazuje sie, ze wiele razy mozna przezyc wyrok smierci...Po kilku razach Wiecznosc staje sie juz prawie dostrzegalna golym okiem i prawie nie jest straszno...Z perspektywą odejscia prawie mozna sie oswoic...Ja jestem juz na etapie zastanawiania sie, jak bedzie wygladal pierwszy moment po doplynieciu do Wrót Niebieskich...Wczoraj, w Przychodni, Pani Doktor, przegladajac liste moich chorob - "wyrokow", powiedziala ze jestem obdarowana wielką ŁASKĄ Boga, skoro jeszcze żyję...Dzis, inna Lekarka, na moje pytanie o przezycie, odpowiedziala, ze ono zalezy od mojego nastawienia do możliwości pozostania jeszcze przy życiu..."Nie bój się, tylko wierz" - Czesto podpowiadał mi Jezus...Abunie Zygmuntowi też nie sa obce takie "przypadki", bo też u niego groźnie bywało, o czym mówi obrazowo w swoich wierszach...A po co to nam podarowano? On i ja wiemy - po co...Moze to jedyne, z czym kiedys stanę przed PANEM ŻYCIA i ŚMIERCI?...
odkupienie
dzisiaj rozumiem to lepiej
że w tym wypadku chodzi o karkołomny wjazd
stromizną ludzkich odczuć
aż po jasną jak słońce w pełni granicę myśli
gdzie konieczność śmierci jeździ na weekendy
z nieokiełznaną niczym pasją do życia
nie ograniczoną logicznymi regułami artykułowania słów
i wiązania fantastycznych wizji w spójny pojęciowy system
dzięki oblubieńczej miłości Boga
Prawdę będziemy mogli podziwiać
gołym okiem kontemplacji - czyli dotykiem
Nikt tego nie wie
Boże
nikt tego nie wie oprócz Ciebie
że byłem ścigany i prosto z ulicy
zabrano mnie na salę operacyjną
przez ciężką chorobę skazany zostałem na śmierć
w ostatniej chwili wyrok został mi darowany
dziękczynieniom nie było końca
do nieba słałem hymny pochwalne
ziemi obiecałem najlepsze ziarno na zasiew
nastąpiło siedem lat tłustych
i siedem dostatnich jesieni
potem złe oko fortuny
znów na mnie nasłało
bojówkarskie mundury
wrogie jak czarna ospa
znów łóżko i szept koło poduszki
trudny bieg pod górę
koszmar rąk pustych
może śmierć
a może jeszcze jedna wiosna
Abyśmy żyli
Toną nasze wzruszenia
Jedne po drugich wrzucane
W bezkresną studnię czasu
A na pustyni
Logicznie umotywowanego bezsensu
Nasze marzenia rozsypują się
W figury zupełnie iluzorycznej
Przypadkowości
Chwilowych poruszeń
Na twardej powierzchni skóry
Kosmicznego milczenia
Ropieje rana ludzkiego głosu
Odwieczny kompozytorze
Muzyczny wirtuozie każdej
Nawet najbardziej banalnej chwili
Włącz nas do Twojej symfonii
Spraw abyśmy żyli
Albo – albo
nowicjuszem jestem
w trudnej sztuce umierania
osobistych relacji ze śmiercią
jak dotąd nie posiadam
dzisiaj ponownie po raz pierwszy
próg furty klasztornej przekroczyłem
gdy usłyszałem werdykt lekarski
rak złośliwy pod prawym okiem
konieczność operacji
Niechby Pani Doktor jeszcze nie raz miala okazję zachwycic sie wielką ŁASKĄ , ktorą Zosia jest obdarowana. To dla nas wszystkich tez Łaska.
I dla kazdego z nas pytanie „po co...?”
Dzieki, Zosiu, ze wierszami Ojca i swoim swiadectwem pomagasz nam na nie odpowiedziec.
Bo w tym kawalku wiersza:
„Odwieczny kompozytorze
Muzyczny wirtuozie każdej
Nawet najbardziej banalnej chwili
Włącz nas do Twojej symfonii
Spraw abyśmy żyli”
Nie moĹźesz pisaÄ nowych tematĂłw Nie moĹźesz odpowiadaÄ w tematach Nie moĹźesz zmieniaÄ swoich postĂłw Nie moĹźesz usuwaÄ swoich postĂłw Nie moĹźesz gĹosowaÄ w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum