MIAŁ SZANSĘ
Jest święto, jesteśmy w świętym mieście, w świątynii jerozolimskiej, kolo sadzawki Betesda, gdzie cale piec krużganków okupuja życiowe kaleki, które nie są w stanie samodzielnie się poruszać. Są tam niewidomi, którzy muszą chodzić po omacku, są chromi, którzy potrzebują podpórek i uchwytów aby się nie przewrócić i są wśród nich sparaliżowani, którzy pozbawieni samodzielności, są całkowicie uzależnieni od pomocy ze strony innych. Wszyscy którzy tam są zgromadzeni, zjednoczeni sa w jednym oczekiwaniu, mając tę samą nadzieję, że zostaną uleczeni. Oczekują anielskiego poruszenia wody w zbiorniku świątynnym , gdyż wtedy, ten kto pierwszy dotknie się „ożywionej” przez anioła wody, zostanie uzdrowiony.
Pewnego dnia, a było to w szabat i dodatkowo jeszcze, jak mówi Ewangelia, było to „święto żydowskie”, właśnie wtedy i właśnie do tego miejsca, gdzie byli zgromadzeni wszyscy owi nieszczęśnicy, przyszedł Jezus Chrystus, jako zapowiadany przez proroków Aniol Przymierza i Książe Pokoju, o czym świadczyły wymownie wszystkie Jego cudowne znaki jakie czynił po całej Palestynie.
Gdy przyszedł do nieszczęśników koczujących wokół sadzawki Betesda, skierował się ku człowiekowi, który najdłużej i najbardziej boleśnie był doświadczony nieszczęściem, bo sparaliżowany, leżał na swoim barłogu i czekał na uzdrowienie już równych 38 lat, a więc można powiedzieć, że prawie tyle ile spędzili Żydzi na pustyni, gdy szli za Mojżeszem z Egiptu, czyli „ziemi niewoli”, do Ziemi Obiecanej.
Trzeba wiedzieć, że cuda które czynił anioł z nieba dokonując poruszenia wody sadzawki świątynnej, były tylko bladą zapowiedzią, tego co Chrystus już robił w ziemi palestyńskiej. Jego cuda świadczyły o tym, że posiada On do spełnienia mesjańską misję, zapowiadaną przez proroków. Działalność Jego byla znakiem, że skończył się czas oczekiwania, że przyszedł Ten który będzie chrzcił lud Duchem Świętym i założy na ziemi Królestwo Boże. Jezus czynił to poprzez słowo i poprzez swoje zbawcze czyny. Leczył On jednak nie tylko ludzkie ciała, ale przede wszystkim dusze, otwierając im drogę zbawienia, która była zamknieta grzechem. Uwalniał od niego tych którzy do niego przychodzili i obdarzał ich radością komunii z Bogiem, której świat dać człowiekowi w żaden sposób nie jest w stanie.
Odnosiło się to również do sparaliżowanego człowieka, który czekal na cudowne poruszenie sie wody i na uzdrowienie juz 38 lat . Przyszlo ono do niego, ale w innej formie aniżeli on oczekiwał, bo nie byla to sadzawka, ale osoba Jezusa Chrystusa , który podszedł do jego barłogu i zapytal : „Czy chcesz być uzdrowiony?” Paralityk na to pytanie bardzo dziwnie zareagował. Zamiast jasno powiedzieć o swoim pragnieniu wyzdrowienia, on zaczął się skarżyć, narzekać i krytykować. Żalił się na innych, na to, że go wyprzedzali do uzdrawiajacej wody sadzwki i że byli wspierani przez ich pomocników, gdy on natomiast był ich pozbawiony.
Jego głównym problemem byli zatem inni, widziani przez niego jako rywale, stojący na przeszkodzie jego wyzdrowieniu, gdyż on był samotny i na nikogo nie mógł liczyć. Nie zorientował sie nawet, że w ten sposób rozpamietując i koncentrując sie na analizie swoich zlych ukladów i obarczając za nie winą innych, tracił kontakt z Bogiem, oddalając się od Niego nieustannie.
Niestety, nie dostrzegł przyjaźni która mu zostala ofiarowana przez Chrystusa, kiedy Ten stanął u jego nędznego barłogu i dokonał cudu, na który paralityk czekał całe życie. Zamiast tryumfalnego znaku wzięcia drewnianej pryczy i przejścia z nią przed oczyma mieszkańców Jerozolimy i pielgrzymów przybyłych do tego świętego miasta w ten święty dzień szabatu, chwaląc i sławiąc Boga za Jego łaskawość, on uląkł sie starszyzny żydowskiej. Mógł być heroldem Chrystusa, tym bardziej, że Chrystus starał się go do tego przysposobić, gdy w świątynii przestrzegał go przed grzechem, mówiąc mu, że uleglość grzechowi powoduje skutki gorsze aniżeli paraliż cielesny, bo grzech może go pozbawić życia wiecznego.
Cudownie uleczony paralityk nie przejął się słowami Chrystusa. Wykorzystał okazję, aby przypodobać sie starszyźnie żydowskiej i zdobyć chociaż na krótką chwilę ich uznanie, poszedł i doniósl im na Jezusa, że to On jest owym poszukiwanym sprawcą zgorszenia, polegającego na tym, że niezgodnie z Prawem, jak to oni twierdzili, po cudownym uzdrowieniu go z paraliżu, kazał mu wstać i wziąwszy swoją pryczę udać sie do domu.
Tak szybko przyzwyczajamy się do tego co w naszym życiu zmieniło się na lepsze...
Wtedy łatwo jest zapomnieć o wdzięczności wobec Boga (ale też ludzi), który obdarzył nas swoją łaską.
Nie moĹźesz pisaÄ nowych tematĂłw Nie moĹźesz odpowiadaÄ w tematach Nie moĹźesz zmieniaÄ swoich postĂłw Nie moĹźesz usuwaÄ swoich postĂłw Nie moĹźesz gĹosowaÄ w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum