Strona Główna nasz DOM
www.netparafia.pl

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  Chat

Poprzedni temat «» NastÄ™pny temat
Ojciec brat
Autor Wiadomość
Abuna Zygmunt
Abuna Zygmunt


Miejscowosc: Aleppo
WysÅ‚any: 5 SierpieÅ„ 2018, 11:18   Ojciec brat

Mieszkali¶my razem z bratem Michelem w ró¿nych domach jezuickich naszej bliskowschodniej prowincji. Pracowali¶my razem, razem du¿o rozmawiali¶my, ¶miali¶my siê codziennie i czasem trochê z³o¶cili¶my, ale bardzo rzadko, czyli wcale. Z bratem Michelem nigdy nie by³o ¿adnych niedomówieñ, ¿adnych ukrytych my¶li i planów, zawsze kawa na ³awê i to sobie bardzo chwalê.



Brata Michela potocznie nazywano Abuna Frere. Abuna, poniewa¿ by³ jezuit± tak jak inni ojcowie na naszej placówce, a poniewa¿ do wszystkich zwracano siê "nasz ojcze", czyli po arabsku "abuna", dodaj±c nastêpnie do tego konkretne imiê, na przyk³ad moje i wtedy by³em abun± Zygmuntem, to samo zastosowano i do brata Michela, s±dz±c, ¿e francuskie "frere", czyli "brat", to jego imiê chrzcielne. Zwracano siê wiêc do niego: "abuna Frere", czyli po polsku "ojcze bracie".



Jego rodzice pochodzili z Syrii, z jednej ze wsi chrze¶cijañskich le¿±cych na obrze¿ach pustyni. Za prac± udali siê najpierw do Homs, a potem do Libanu, w okolice Zahle. Tam Michel pozna³ jezuitów. By³ ministrantem w ich ko¶ciele parafialnym i jednocze¶nie sanktuarium Maryjnym w Tanail. Wszyscy go bardzo lubili z racji jego pogody ducha, ciekawo¶ci ¶wiata i gotowo¶ci do pomocy wszystkim, którzy o cokolwiek go poprosili.



Tam te¿ oswoi³ siê z jêzykiem francuskim i dziêki temu nie mia³ potem trudno¶ci z porozumiewaniem siê we francuskim nowicjacie. Zosta³, tak jak tego pragn±³, bratem zakonnym i wróci³ do siebie, na Wschód. Wyró¿nia³ siê nadzwyczajn± zdolno¶ci± adaptacyjn±, zachowuj±c wszêdzie tam, gdzie siê znajdowa³, swój niepowtarzalny charakter "abuny Frere’a". By³ pod tym wzglêdem mistrzem albo po prostu by³ sob± i nie odczuwa³ potrzeby, aby udawaæ przed innymi osobowo¶ci, jakiej nie posiada³.



Nêcono go kiedy¶, doceniaj±c jego pe³n± prostoty m±dro¶æ, znajomo¶æ liturgii i dobre imiê w¶ród ludzi, aby porzuci³ jezuitów, wróci³ do prawos³awia i swojego rytu syriackiego, o¿eni³ siê i obj±³ syriack± parafiê w jednym z krajów Ameryki £aciñskiej. Kiedy przynêta na niego nie podzia³a³a, a prawos³awia, jak i ca³ej swojej rodziny nigdy siê nie wyrzek³ i nie wyrzeka, sugerowano mu, ¿e bêd±c bez¿ennym zakonnikiem, mia³by du¿e szanse zostania biskupem. Abuna Frere zby³ te sugestie szczerym ¶miechem, bez ¿adnej ukrytej nostalgii. On lubi³ po prostu byæ sob±, czyli bratem Michelem. Takie mia³ bowiem od Boga powo³anie.



Podczas ró¿nych spotkañ interkomunitarnych jego wybierano najczê¶ciej, aby animowa³ liturgiê, bo chocia¿ sam by³ obrz±dku syriackiego, to w zakonie przyj±³ i z¿y³ siê z obrz±dkiem ³aciñskim. Pozna³ i pokocha³ równie¿ modlitwê Ko¶cio³a w obrz±dku bizantyjskim, maronickim i koptyjskim. Maj±c doskona³± pamiêæ i mnogo¶æ okazji, aby braæ udzia³ w ró¿nych ko¶cielnych uroczysto¶ciach, sta³ siê g³ównym liturgicznym ekspertem-praktykiem. ¯yczliwy i bardzo pogodny zjednywa³ sobie ludzi. Z nadzwyczajn± ³atwo¶ci± stawa³ siê, zgodnie ze swoim imieniem, bratem wszystkich ludzi i przez ogó³ by³ tak w³a¶nie traktowany.



Kiedy wybuch³a wojna w Syrii, abuna Frere przebywa³ w Egipcie, na jezuickiej placówce w Kairze. Gdy front wojenny przewali³ siê przez Homs, on jako pierwszy zosta³ wys³any do naszego domu w zrujnowanej walkami dzielnicy Bustan Diwan i zamieszka³ tam, zupe³nie sam, z zupe³nie ¶wie¿± jeszcze mogi³± swojego wielkiego przyjaciela, o. Fransa van der Lughta, który zosta³ zamordowany krótko przed uwolnieniem tej dzielnicy przez si³y rz±dowe. Z wojennej konieczno¶ci, a wszyscy twierdz±, ¿e to z woli Bo¿ej, o. Frans zosta³ pochowany na miejscu, gdzie go zamordowano, to znaczy wewn±trz podwórca klasztornego, w ma³ym wewnêtrznym ogródku, bardzo blisko naszej klasztornej jadalni. Tak siê z³o¿y³o, ¿e by³o to miejsce, gdzie zwykle przyjmowa³ on ludzi przybywaj±cych do niego z ca³ej Syrii.



Na pocz±tku brat Michel nie mia³ miejsca w zrujnowanym domu, gdzie móg³by siê noc± do snu u³o¿yæ, i zadomowi³ siê na pewien czas w starej, nieu¿ywanej kaplicy. Jego zainstalowanie siê w tych ruinach by³o aktem du¿ej odwagi i niez³omno¶ci ducha. Okaza³o siê te¿ niezwykle po¿yteczne dla tych, którzy powoli wracali do zrujnowanego miasta.

Niczego praktycznie nie by³o w tych ruinach, ³±cznie z pr±dem elektrycznym i wod±. Przybysze marzyli o powrocie do swoich domów, tymczasem ich domów ju¿ nie by³o. By³y tylko jakie¶ ¶ciany i to nie wszystkie, jakie¶ dziury po oknach i drzwiach, jakie¶ szcz±tki mebli. Smutni, zmêczeni i zaniedbani nie wiedzieli, jak rozpocz±æ ¿ycie w miejscu, gdzie siê zatrzymali, ale na szczê¶cie by³ brat Michel.



Sta³ siê wa¿nym punktem odniesienia dla tych, którzy powracali do miasta. Najczê¶ciej byli to chrze¶cijanie, bo dzielnica Bustan Diwan przed wojn± by³a g³ównie przez nich zamieszkana. Odwiedzali go równie¿ muzu³manie. Nie by³o to zreszt± nic nadzwyczajnego, bo jezuici mieli z nimi dobre kontakty z racji szko³y, któr± tutaj prowadzili i która mia³a bardzo dobr± renomê i wysokie uznanie.



Fenomen abuny Frere’a szybko zacz±³ nabieraæ rozmachu. Wraz z grup± osób, które wspó³pracowa³y wcze¶niej z o. Fransem, zorganizowa³ kuchniê i zaczêto wydawaæ obiady. Tutaj te¿ ci, którzy przychodzili, mogli nape³niæ bidony wod± i na³adowaæ telefony komórkowe, aby mieæ kontakt ze ¶wiatem.



Tutaj te¿ abuna Frere zacz±³ organizowaæ "sahrat ind¿ylije", czyli wieczory z Ewangeli±, oraz wieczory przy herbacie z rozrywkow± gr± w karty. Gdy rozmawiaj±c ze mn± kto¶ o tym wspomnia³, brat Michel szybko doda³, ¿e nie by³a to gra na pieni±dze, których i tak na dobr± sprawê nikt nie mia³, bo do miasta ¶ci±ga³a na ogó³ biedota, która nie mia³a mo¿no¶ci wynajmowania mieszkania gdzie indziej.



W zupe³nie naturalny sposób zaczêto w obrêbie tej ma³ej grupy osób wspó³pracowaæ ze sob±, wspieraj±c siê wzajemnie w rozwi±zywaniu ró¿norakich problemów, jakie siê pojawia³y. Wytworzy³ siê w ten sposób pomiêdzy nimi braterski, wspólnotowy klimat. Dawa³ on ludziom nadziejê na przysz³o¶æ i pozwala³ przetrwaæ najtrudniejszy czas pierwszej aklimatyzacji.



S³ysz±c opowiadania ludzi, którzy byli ¶wiadkami pocz±tków ¿ycia w Bustan Diwan, mia³em wra¿enie, ¿e mówi± oni o jakim¶ tajemniczym ognisku, z którego ogieñ by³ brany po to, by rozpaliæ inne miejsca, gdzie wia³o jeszcze groz± i ch³odem. W ten sposób niektóre ruiny umar³ego miasta zaczê³y siê stawaæ ogniskami nowego ¿ycia, które przyci±ga³o innych, coraz to nowych, aby oni równie¿ zakorzenili siê na powrót w tej zmaltretowanej przez ludzi ziemi.



Brat Michel nawet nie wiedzia³, jak wielkim by³ on "rozpalaczem", ale jemu na tej wiedzy specjalnie nie zale¿a³o i dzisiaj te¿ tym siê nie chwali. Nie robi³ tego na pokaz, ale dlatego, ¿e taki jest jego styl ¿ycia, albo inaczej mówi±c - taki jest ewangeliczny charyzmat abuny Frere’a.
 
 
barmal


Miejscowosc: Nowy S±cz
WysÅ‚any: 5 SierpieÅ„ 2018, 12:03   

Jak piêknie Pan Bóg dzia³a-gdy jeste¶my dla Niego!
_________________
BML
 
 
Giga


Miejscowosc: Lublin
WysÅ‚any: 5 SierpieÅ„ 2018, 21:23   

No...
 
 
dbb


Miejscowosc: Aleppo
WysÅ‚any: 9 SierpieÅ„ 2018, 22:58   

W Syrii chrzescijanie starali sie zyc po chrzescijansku. Pomoc innym byla oczywistoscia. Cenili to muzulmanie i starali sie byc im podobnymi.
 
 
WyÅ›wietl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie mo¿esz za³±czaæ plików na tym forum
Nie mo¿esz ¶ci±gaæ za³±czników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group